**Lunatyczek
Spałem sobie spokojnie do kiedy cos nie wybuchło. Otworzyłem powoli oczy i rozejrzałem sie po dormitorium. Syriusz James i Peter siedzieli na podłodze obok stał kociołek z którego buchała zgniłozielona para a oni sami cos bazgrali na pergaminie i szeptali między sobą.Powoli wstałem z łóżka i zarzuciłem szlafrok bo byłem nagi. Wcisnąłem sie między Blacka a Pottera.
-Powinieneś leżec-powiedział Syriusz
-Powtarzasz mi to po kazdej pełni...
-A ty nigdy sie nie słuchasz...
-Natura huncwota!
Zaśmialisśmy sie. Rogacz przedstawił mi plan kawału i powoli go skonczylismy.
-Ide sie umyć...
-Jest półtora godziny do sniadania...my idziemy zrobic co trzeba...a ty jak sie umyjesz wprowadz pierwszą czesc planu-powiedział James i wyszli.
Umyłem sie i zrobiłem co trzeba wyłanczając z planu dormitorium huncwotów i dziewczyn. Kiedy juz byłem gotowy zeszłem do pokoju wspólnego gdzie zastałem Lily i Dor.
-Hej-powiedziałem.
Lily spojrzała na mnie gniewnie
-Hej Remusie-powiedziała Dorcas
Zobaczyła Syeiusza i odeszła od nas. Lily popatrzała na mnie tym swoim wzrokiem i chciała odejść ale złapałem ją za ramie i powiedziałem
-Cos sie stało?
-Kiedy zamierzałes mi powiedziec?!
-Ale co?
-I ty sie uwarzasz za przyjaciela...który oszukuje ze co miesiąc źle sie czuje...
-Ale...-pomyślałem ze cos musiało sie stac-Lily gdybys wiedziała nie chciałabys sie ze mną przyjźnic...
-I jeszcze tak o mnie myślisz-jej twarz przybrała kolor jej włosów-futerkowy problem...Lunatyk...Glizdogon...ŁApa...Rogacz czyli nielagalni animadzy...pieknie
-Przepraszam...
-Zostaw mnie w spokoju.
Odeszła a w całym PW rozległy sie piski zapewne z dormitoriów wszystkich dziewczyn.
-Lunatyk...zmywamy sie!-krzyknął Syriusz i pociągnął mnie za rekaw.
Wybiegając przez portret usłyszałem rozswcieczony głos Evans
-Co wyscie znowu zrobili?!!!!
Poszliśmy do WS i nałożyliśmy sobie jedzenie zanim Black i Potter rzucili zaklęcia.
**Lily
Rozwścieczona rozejżałam sie po pokoju wspólnym gdzie prawie wszyscy gryfoni byli zieloni. Co ci huncwoci znowu odstawili!!?
Zeszłam z Dorcas do wielkiej sali i usiadłysmy na moją proźbe jak najdalej od huncwotów. Nałożyłam sobie jedzenie ale kiedy zrobili to ślizgoni ich jedzenie wystrzeliło i poleciało w strone stołu nauczycielskiego. Dumbledore zaczął sie śmiać a wsciekła McGonnagal podeszła do huncwotów i wrzasnęła
-Macie szlaban!
-Ale pani profesor niema pani dowodów ze to my-zachichotał Black
-Musze sie zgodzic z panem Blackiem pani profesor oznajmił dyrektor
Czerwona Profesorka wróciła do stołu poniżona i idała ze nic sie nie stało choc jej szta była w marmoladzie. Wyszłam z sali i dopadła mnie myśl ze za 4 dni sa urodziny Łapy...co ja gadam Blacka i znowu bedzie ta jedna z tych beznadziejnych huncwockich pijackich imprez. A później swieta i pojade do domu... tak sie rozmarzyłam ze dopiero zauważyłam ze siedze na łóżku w swoim dormitorium. Była godzina 10 wiec wzięłam pergamin i ksiązke z eliksirów i poszłam do PW odrobic zadanie na środe bo zadania na poniedziałek i wtorek juz mam zrobione. Pół godziny później dosiadła sie Dorcas i ozmajmiła
-Ten smark...znaczy sie Snape on naprawde sie nie myje wszyscy oprucz nas i huncwotów są zieleni bo Syriusz mi powiedział ze zrobili tak ze woda wyglda normalnie ale barwi na zielono.
Zmieniła temat widząc moje karcące spojżenie-Mogłabym zajrzec do twojej pracy z eliksirów na jutro?
-Jest w dormitorium.
Kiedy poszła dosiadł sie Potter do ktorego zmieniłam spostrzezenie po wczorajszym i po tym co odstawił. Naszła mnie mysl skoro on mnie upokaza od pierwszej klasy to czemu ja nie moge...
Wstałam i oznajmiłam głosno
-Wiesz co Potter mam juz ciebie dosc...i wiesz co po tym wszystkim...rak...zrywam z tobą!
Nagle a PW zrobiło sie cicho jak nigdy a kilkoro szóstoklasistów ze świstem wciągnęło powietrze poniewaz jeszxze zadna dziewczyna nie zerwała z Jamesem Potterem od kąd jego stopa stanęła na dworcu 9 i 3/4. Potter otworzył szeroko buzie a jakas piątoklasistka zaczęła histerycznie hihotać. Zebrałam swoje zeczy i wyszłam na korytarz.