34 i bal

124 7 3
                                    

***Artemis
Biegłam szybko przed siebie potykając się o runo leśne. Było strasznie zimno, tak zimno, że biegnąc i wdychając te lodowate powietrze bolały mnie płuca. Dobiegłam do umowionego miejsca. Stały tam cztery zakapturzone postacie.
-Wreście!-powiedział lodowatym głosem mój ojciec.
Obok mnie znalazł się Avaery. Złapał mnie ukradkiem za rękę. Zrobiło mi się cieplej.
***Lunatyk
Siedziałem przed kominkiem i układałem materiał do przygotowania do OWUTEMów, przynajmniej się starałem. Wokół było słychać głośne rozmowy o jutrzejszym balu. Dziewczyny dobierały biżuterie, dodatki i chłopaków. Obok mnie w fotelu usiadł Łapa.
-Cześć-powiedział i uśmiechnął się delikatnie.
Nagle wokół nas pojawiło się strasznie dużo dziewczyn wydymających usta. Tylko ja i Syriusz wiedzieliśmy, że nie działają na nas ich wdzięki.
-Idziemy z tąd?-spytał Black.
Pokiwałem głową i zebrałem swoje książki. Poszliśmy do dormitorium. Nikogo tam nie było. Odłożyłem książki na regał i stanęłem przed oknem, za dwa tygodnie pełnia. Obok mnie pojawił się Syriusz i położył dłoń na mojej dłoni.
-O czym myślisz?-spytał szeptem.
Pokręciłem głową, unikając jego oczu. Black złapał mnie w pasie i obrócił tak abym mógł na niego spojrzeć, mimo to spóściłem wzrok. Położył palce na mojej brodzie i uniósł ją tak, że patrzyłem w jego szare oczy. Nachylił się. Zamknąłem oczy czekając na pocałunek, ale on wyszeptał:
-Pójdziesz ze mną na bal?
Zamarłem.
-Ale tak oficjalnie?
-Jasne.
Delikatnie się uśmiechnąłem i pocałowałem go.
***Lily
Otworzyłam oczy. Było już jasno. Spojrzałam na zegarek, dochodziła dziewiąta. Wstałam i poszłam pod prysznic. Umyłam się powoli, po czym nałożyłan swój ulubiony balsam. Założyłam na siebie byle jakie ciuchy i obudziłam Ann i Marlene. Wszystkie byłyśmy podjarane.
-Zapomniałam wam powiedzieć!-powiedziała Marl-Ide na bal z Petem!
-O jak fajnie!-powiedziałyśmy równocześnie z Ann.
-A ty z kim idziesz Ann?-zapytałam.
-Eee...no...z Marcusem-zaśmiała się.
-Z tym krukonem z wróżbiarstwa?-zapytałam-Ten co wywróżył ci z fusów miłość?
Ann się zarumieniła i pokiwała głową.
***James
Obudziłem się, a słońce waliło mi po gałach. Spojrzałem na budzik.
-Ku*wa-rzuciłem mięsem(?!?!?).
Wstałem szybko. Nikogo prócz mnie w dormitorium nie było. Złapałem za lusterko.
-Syriusz Black.
Po chwili w lusterku ukazał się czarno-włosy.
-Co jest?-zapytał.
-Dlaczego do cholery nikt mnie nie obudził?-zapytałem poirytowany.
-Ja wyszedłem pół godziny po szóstej-powiedział-Miałem cię obudzić?
Pokręciłem głową.
-Gdzie jesteś?-zapytałem.
-W Hogsmeade.
-Za piętnaście minut tam będę.
*****Godzina 16:00*****
Lily stanęła u góry schodów, James spojrzał na nią i zaniemówił, wyglądała tak pięknie. Miała na sobie fioletową suknię, połyskiwała na srebrnego tak jakby była utkana z magii, włosy miała zaczesne na lewy bok i upięte srebrnymi diamencikami. Powoli zeszła po schodach i podała dłoń w koronkowej rękawiczce Potterowi
-Wyglądała niesamowicie-powiedział Rogacz, a Lily pokiwała głową.
-Ty też.
Gdzieś po drugiej stronie tłumu stał Syriusz wraz z Remusem. Uśmiechali się do siebie, Black wyciągnął swoją dłoń i splótł ją z dłonią Lupina.
Peter stał przed bosko wyglądającą Marlene. Ta miała na sobie różową sukienkę i włosy upięte w koka.
Ann spojrzała na blond włosego krukona.
-Poda mi piękna pani swoją dłoń?- spytał Marcus.
-A czemu by nie.
Wszyscy weszli do WS.
-A teraz zapraszamy do pierwszego tanca-rzekł Dumbledoor i poprosił McGonagall. James złapał Siły i zaczęli tańczyć.
***Lily
Tańczyłam z moim huncwotem. Gdzieś za nim w tłumie tańczących podrygiwali Syriusz i Remus. Wszystko tak pięknie wyglądało. Potter uśmiechnął się do mnie, a mi łzy zaszkliły się w oczach. Pocałowałam go w policzek.
***Parę tanecznych godzin pozniej***James
Poprosiłem Lily na błonia, wyczarowałem nam wygodną ławkę i usiedliśmy na niej. W kieszeni ściskałem pudełko z pierścionkiem. Rozmawialiśmy chwilę. Stanąłem przed Lily i ukląkłem.
-Lily...
Nagle za Lily pojawił się Black
-Może napięciem się że mną pończu? naprawdę dobry, podobno Peter dodał do niego ognistej.
-To widać-zaśmiała się Evans, ponieważ Syriusz chwiał się na boki i wyrywał z kubków napój.
Wzięłem od niego kubek i na raz wypiłem do dna. Mówiłem mu, że chce się oświadczyć, ale no cóż upił się w trzy dupy, więc nie mogę go winić. Siedzieliśmy w trójkę na ławce i wspomnieliśmy stare czasy, potem przyszedł Lunatyk i Glizdogon.


Wreszcie go napisałam!!!

JILY CZYLI JAK KOCHAĆ PRAWDZIWIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz