"Kim jestes Luniaczku?"

283 21 15
                                    

**James

Obudziłem sie pierwszy z strasznym bólem głowy, obok mnie lezał Łapa z prawej strony. A z lewej była Ann. Podniosłem sie i rozejrzałem po pokoju. Na łóżku Remusa spała Lily i Dorcas. Samego Lupina nigdzie nie było. A Marlene pewnie juz jest na sniadaniu z Peterem. Ziewnełem i ruszyłem do łazienki. Byla zamknieta wiec zapukałem odpowiedział mi jęk wiec qycwlowałem w zamek rozdzka.

-Alohomora...

Weszłem do srodka i zobaczyłem Lunia lezacego pod sciana. Przypomniało mi soe ze dzis ma byc pełnia.

-Remus wszystko ok?-podeszłem do niego i złapałem za reke-Obudzix łape?

Lupin pokiwał głową a z jego oczu popłyneły łzy.

Wstałem i ruszyłem do dormitorium. Szturchnęłem Syriusza w ramie. Obudził sie i zajeczał ze boli go głowa.

-Lunio cie potrzebuje...no wiesz.-szepnąłem a on od razu wstał jakby mu juz nic nie dolegało. Wbiegł do łazienki a ja zamknąłem za nim drzwi.

**Syriusz

Remus leżał pod scianą i płakał. Złapałem go za rece a on momentalnie otworzył oczy.

-Już okey jestem tu...-otarłem mu łzy i go objełem.

Kiedy go tak tuliłem uswiadomiłem sobie ze jest dla mnie najwazniejszu ze nie dam mu nic zrobic bede go chronił.

-Luniaczku...posłuchaj mnie...-odgarnełem mu z miodowych tak pieknych oczu włosy i nakazałem zeby na mnie spojrzał-jestes...och ja cie poprostu kocham...jestes kims waznym...niesamowitym.

Lupin otworzył oczy i łzy zaczeły mu lecieć jeszcze bardziej.

-Syriuszu...ja tez cie kocham-załkał za pewne z bólu-kocham cie bracie...

Po 15 minutach usnął w moich objęciach. Położyłem go na podłodze i weszłem do dormitorium. Nikt juz nie spał. I połowy nie było, Lily tuliła sie do Pottera a Dorcas czytała. Wzielem Lunia na rece i położyłem na łóżku. Evans na mnie popatrzyła i słabo sie usmiechnęła.

-James mozemy...pogadac?

Wstał i weszedł do srodka łazienki.

-?

-Ona wie?

-Wątpie...

-Dajmy jej jeszcze czas...prosze

-Dobrze...my pojdziemy na sniadanie zostaniesz a my ci i Lunatykowi cos przyniesiemy.

Wyszlismy a ja przytuliłem Rogacza. Lily podszla do mnie i spytała-Co mu jest...on cały czas płacze i pojekuje?-szepnela.

Pokreciłem g£owa i posłałem znaczace spojrzenie Potterowi.

Kiedy wyszli położyłem sie obok Lupina i go przytuliłem. Miodowooki sie obudził i złapał mnie za ręke.

-Syriuszu...?

-Wszystko bedzie ok...jestem z tobą

-Ja ci...dziekuje jestes...cudowny.

-I kto to mówi druga cudowna osoba...-cmoknęłem go w czubek nosa a on mimo bólu i tak sie zarumienił- ty mój crushu.....

Leżelismy tak jeszcze 15 minut kiedy po cichu wszedł James z Lilką.

-I jak?

-Jest okey jeszcze...-zapomnoałem o obecności Lily i wyszczerzyłem ząbki.

Rogacz i Lilcia wyszli.

JILY CZYLI JAK KOCHAĆ PRAWDZIWIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz