25

120 16 1
                                    

***Lunatyk

Usiadłem na krześle w skrzydle szpitalnym. Przyniosłem Syriuszowi śniadanie.
-Najbardziej zadziwia mnie to, że nie miałem rożdzki.
-A gdzie ją masz?- spytałem
-Stary, pewnie gdzieś w dormitorium!- zaśmiał sie.
-Taaa-mruknąłem- Za ile cie wypuści?- sknąłem głową w strone gabinetu pielęgniarki.
-Chyba jutro.
Spojrzałem na zegarek.
-Dobra ja spadam na eliksiry.
Wstałem.
-Tylkp nie zapomnijcie czegoś rozwalić- zarechotał, a ja mu pomachałem przez ramie.
Na korytarzu spotkałem Jamesa i Lilcie, którzy szli w kierunku lochów trzymając sie za rękę. Nie chciałem im przeszkadzać, ale sami mnie zobaczyli.
-I co tam u Syriusza?- spytała Lily.
-Jutro wraca już do dormitorium i musi znaleść swoją różdzke.
-Jest u nas w dormitorium, ale nie mów mu nic!- zaśmiała sie, a James pocałował ją w czoło.
-A Ari sie dostała?- spytałem bo wczoraj miała przejść kwalifikacje przez Jamesa.
-No!- wyszczerzył zęby- Ona wymiata, kiedy Black będzie mógł wrócić do gry, ona zajmie miejsce ścigającego, to będzię 2 laska w drużnie.
-Fajnie, widzieliście Ann?
-Jest w dormitorium źle sie czuje.
-Mhm.
Stanęłem z nimi na przeciwko grupy ślizgonów. Moją uwage przykuł Severus, który szukał czegoś nerwo w książce i spoglądał ukradkiem w moją strone. Kiedy wchodziliśmy do sali szepnąłem do Rogacza.
-Nie uważasz, że Smark jakoś tak często jest obok nas, jakby próbował sie czegoś dowiedzieć.
-Po prostu pcha ten swój długi nos do nie swoich spraw. Trzeba coś na niego wymyślić.
-A Lily?- spytałem przyjaciela.
Ten wzruszył ramionami i odparł.
-Nic sie nie dowie.
Slughorn zaczął pisać składniki na tablicy. Jeśli sie nie myle to wywar żywej śmierci, czyli zaczynamy powtórzenie. Wyciągnęłem składniki i zacząłem przygotowywać eliksir. Nagle do sali wpadła Artemis.
-Panno Crock, gdzie sie pani podziewała?- spytał Slughorn i uśmiechnął sie zachęcająco.
-Ja...yyyy...ja byłam....u profesor...y...McGonnagal.
-Dobrze, zabierz sie do spożądzania eliksiru.
Potter wychylił sie i szturchnął Ari.
-Niezła wymówka gdzie sie podziewałaś?
-Byłam u Blacka- mruknęła cicho i sie odwróciła, ale Rogacz nie dał jej spokoju.
-Crock- zaśmiał sie- Całowaliście sie?
Ale oczy Artemis nie wyrażały nic
-Panie Potter, przestanie pan podrywać panne Crock i weźmie sie pan do roboty?
Artsmis uniosła głowę, tak troche jakby była oburzona, a Lily wybuchła śmiechem i nie potrafiła przestać sie śmiać.
-Panno Evans czy ktoś panią strzelił zaklęciem czy jak?!- oburzył sie Ślimak aż mu wąsy sie nastroszyły- Co z wami dzisiaj jest nie tak?
-Przepraszam- Lily zaczerwieniła sie tak że jej kolor twarzy prawie przypominał kolor włosów.
Wruciłem do sporzadzania eliksiru. Potter siedział i naśladował to co robie.
-Nie radze ci tego teraz dodawać- poradziłem Ari- Pierw trzeba przemieszać trzy razy.
-A co sie stanie?
-Wybuchnie.
Artemis posłała mi huncwocki uśmieszek i wrzuciła nieodpowiedni składnik.
James zaczął sie śmiać, a Lily rzuciła sie pod ławke, zrobiłem to samo i Ari też. W jej kociołku zaczęło bulgotać i nagle wybuchł rozwalając nam i kilku ślizgoną przed nami nasze eliksiry. Powoli podneśliśmy sie z ziemi.
-To jest już szczyt!- wrzasnął Slughorn i dał bym wszystko że Potter mruknął pod nosem *chciałbyś*.- Gryffindor minus 25 punktów, wracajcie do swoich domów koniec na dziś.
Śmiałem sie pod nosem, ale tak żeby Lily nie zauważyła bo była naprawde wściekła, ponieważ kończyła eliksir i odjeło nam 25 punktów.
Została jeszcze transmutacja. Skierowałem sie pod sale i usiadłem pod ścianą. Chciałem przypomnieć sobie o transmutacji ludzkiej, ale nie było mi to dane. Ktoś kopnął mnie w noge i usiadł obok. Niechętnie podniosłem wzrok znad książki i aż zamarłem.
-No co tam brachu?- spytał Łapa.
-Ty nie masz leżeć w łóżku?- spytalem go i kopnęłem w noge.
-AU!- syknął i potarł piszczel.
-Przepraszam- podrapałem go po głowie, a na jego twarzy pojawił sie błogi uśmiech- A wiec?
-Nudziło mi sie...a poza tym dzisiaj jest środa, nie?- uniósł brwi, a ja przewróciłem oczami.
-Co ty do mnie masz?- spytałem i oparłem głowe na jego ramieniu, Syriusz odgarnął mi włosy, a ja zacząłem czytać rozdział.
Po chwili zjawiła sie McGonnagal i wpuściła nas do klasy. Usiadłem w ławce tak jak zawsze z Evans, przed nami siedzi Artemis z Longbottomem, a za nami Rogacz i Łapa.
-Witajcie- odparła profesorka- W tym roku musimy wziąść sie mocno za nauke, po pierwsze będziemy przerabiać transmutacje ludzką, a po drugie w tym roku zdajecie Owótemy- Syriusz z Jamesem jękneli z tyłu, a McGonnagal posłała do nich groźne spojrzenia- Musicie sie sprężyć i wziąść do nauki ponieważ SUM-y i Owótemy zdecydują o waszej przyszłości. Czy jest ktoś na ochotnika, na kim pokaże jak transmutować kogoś w coś, jest ktoś?
Obejrzałem sie i tak jak myślałem Potter i Black podnieśli ręce, Longbottom i Brown.
-Panie Brown.
Syriusz i Potter zaśmieli sie.
-Pamiętajcie, że z taką dziedziną transmutacji trzeba uważać bo jest niebezpieczna.
Leokad Brown stanął na podeście, ale nagle coś grzmotnęło o ściane.
-Co do chole...yghm przepraszam- McGonnagal wychyliła sie z klasy i krzyknęła- Wynocha, Irytku prosze cie prowadze tu lekcje.
Usłyszeliśmy chichot i znowu coś walnęło o ściane.
-Pani profesor, pomorzemy jeśli zwolni nas pani- James i Syriusz podeszli do zdenerwowanej nauczycielki, a ja sie uśmiechnąłem pod nosem, co za idioci.
-Prosze i tak zostało 15 minut- wypuściła chłopaków z klasy.
Spakowałem książke i schowałem różdzke do kieszeni szaty.
-Co robisz?- zapytała Lily.
-Pakuje sie , przecież to pewne, nie wiesz jakie ustawki huncwoci mają z Irytem.
Lily wzruszyła ramionami i zaczęła sie pakować. McGonnagal i chłopaki wrócili do klasy.
-To na dzisiaj koniec, podziękujcie kolegom.
W klasie rozległy sie oklaski i gwizdy.
Nareszcie usiadłem w fotelu i zanurzyłem sie w lekturze. James, Artemis i Syriusz udali sie na trening, Lily była na trybunach, a Ann lezała chora w łóżku. Zanużyłem sie całkowicie w książce fantasy, ale nie mogłem sie skupić, w końcu zatrzasnąłem książke i poszedłem do Ann. Zapukałem i weszłem. Blondynka leżała na brzuchu i czytała książke i chyba nawet nie usłyszała, że wszedłem. Po cichu usiadłem na jej łóżku i pocałowałem ją w rumiany policzek.
-Remusie!- pisnęła i sie do mnie przytuliła- Gdzie wszyscy?
-James i Syriusz z Ari na treningu, a Lily na trybunach dotrzymuje towarzystwa.
-Mhm- skradłem jej całusa i mocno ją przytuliłem. Moja perełka.
-Co czytasz?-spytałem.
-Wróżbiarstwo- mruknąła i usiadła mi na kolanach.- Remusie, moge cie pocałować?
Zarumieniłem sie i pocałowałem ją. Ostatni raz ją całowałem, kiedy była ta nie szczesna impreza. Całkowicie zatraciłem sie w pocałunku. Nagle drzwi huknęły, a ja szybko przestałem ją całować. Do pokoju weszła cała w błocie Artemis z rozwianymi, rozpuszczonymi włosami, a Lily jej przeciwieństwem.
-Przepraszamy, że gołąbeczkom przeszkadzam, ale jestem w cholere zmęczona i musze sie umyć- zaśmiała sie i zatrzasnęła w łazience.
Ann zeszła z moich kolan i powiedziała do Lily.
-Śliczny masz płaszczyk- Lily zdjęła z siebie szary płaszcz i powiesiła na wieszaku.
-Dziękuje, a ty ładną pidżamke- spojrzałem na Ann i zakręciło mi sie w głowie, blondynka miała na sobie tylko koronkową krócitką koszule nocną i czarne majteczki. Ann zarumieniła sie i wstała, idąc w kierunku łazienki, moją uwage przykuła jej pupa. Lily rzuciła we mnie poduszką, a ja pokazałem jej język. Po chwili do dormitorium weszli Rogacz i Łapcia.
-Witam siostre i blondyna- powiedział Syriusz i położył sie na boku na łóżku Artemis. Potter przyparł Rudą do ściany i zaczął całować po szyi. Ann wyszła z łazienki w żółtym szlafroku i usiadła mi na kolanach, spojrzałem na Blacka , który żucał mi drętwe spojrzenia, a ja żeby zrobić mu na złość wpiłem sie w usta swojej dziewczyny. Kiedy przestałem ją całować, drzwi od łazienki sie otworzyły i wyszła z nich Artemis, tylko w koszulce i majtkach, miała rozpuszczone włosy i wyglądała jak bogini, Ann próbowała mi zakryć oczy, tak jak Lily Jamesowi. Usłyszałem jak Syriusz wstał z łożka i obiął w pasie dzkewczyne i krzyknął:
-Zaraz wracamy!- Artemis tylko piszczała, Syriusz zatrzasnął drzwi i usłyszeliśmy piski i nagle nastała błoga cisza. Wszyscy wybuchneliśmy śmiechem i wróciliśmy do swoich czynności. Ja wam mówie coś z tego będzie.

~1292 słowa
I jak tam, jeśli to czytasz zpstaw gwiazdke, bo nwm czy dalej pisać, ponieważ spada wasza aktywność, prosze także komentować, bo to zachęca do dalszej pracy.
Dziękuje!

#Padfoot.

JILY CZYLI JAK KOCHAĆ PRAWDZIWIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz