29 i Zakon Feniksa

109 11 1
                                    

Kochani mamy już 1,6K wyświetleń chcecie na 2K jakiś maratonik?
########################
***Lily
Po wróżbiarstwie zeszłam z Artemis do WS na obiad. O północy było spotkanie Zakonu, musze przyznać troszkę sie stresowałam. Nałożyłam sobie zupy ze soczewicy. Zastanawiałam sie co powiedzieć Ari, bo dziwne będzię, że ja, Ann i Marlene znikamy gdzieś o północy. Spojrzałam na blondynke. Wyraźnie była nie wyspana, nie było jej całą noc tak jak Syriusza więc pewnie odwiedzili Pokój Życzeń. A gdyby dolac jej eliksiru słodkiego snu...Profesor slughorn napewno da mi troszkę jak powiem, że mam problem ze snem. Koło mnie usiadła Ann.
-Hej Licia jak tam wróżbiarstwo?-Ann chodziła na mugoloznastwo.
-Nudne jak zawsze-powiedziałam i zjadłam kilka łyżeczek zupy.
-Dobra ta zupa?-spytał Black, który usiadł na przeciwko Artemis.
-Wyśmienita.
Poczułam jak ktoś szturcha mnie za ramię. Odwróciłam sie i napotkałam twarz Jamesa.
-Posuniesz sie trochę?-spytał.
Spojrzałam na Łape, już chyba każdy wiedział, że słynny duet Black&Potter jest skłócony. Posunęłam sie w stronę Ann i zrobiłam mu miejsce, a w nagrode dostałam buziaka w policzek.
Spojrzała do mojej miseczki i stwierdziłam, że nie mam ochoty już na zupę i przysunęłam sobie miseczkę z piersiami kurczaka. Nałożyłam sobie i Ann. Spojrzałam na Syriusza, jego mięśnie twarzy były napięte i łypał groźnie w stronę Pottera, przeniosłam wzrok na Jamesa, który beztrosko rozmawiał z Ari o Quidditchu. Pokręciłam głową i zjadłam jedzenie z talerza. Wstałam od stołu i pociągnęłam za sobą Rogacza.
-Ja jeszcze jadłem-oburzył sie i przeczesał włosy ręką.
-Idziemy do Ślimaka po eliksir słodkiego snu...
-Po co?-spytał i wziął mnie za rękę gdy schodziliśmy do lochów-A on nie jest na obiedzie?
-Poczekamy na niego
-No weź, przecież mogłem skończyć jeść!-krzyknął, a echo poniosło sie po korytarzu.
-James-spojrzałam mi w oczy-Jedzenie to nie wszystko.
Zaśmiałam sie na widok jego oburzonej miny. Staneliśmy przed drzwiami jego gabinetu.
-A nie można po prostu zwinąć tego eliksiru?-zapytał i wyjął różdzke.
-Nie!-zaprotestowałam.
Schował różdzkę rozczarowany.
-A powiesz mi w końcu po co ten eliksir?
Pociągnęłam go za bluze i szepnęłam mu do ucha:
-Musimy coś zrobić żeby Artemis nie zaczęła węszyć, bo nie sądzisz że to nie dziwne gdy wszyscy zginiemy gdzieś po 12 w nocy?
James pokiwał głową i wykorzystał okazje, że moja twarz była tak blisko i zaczął mnie całować, ja jak najzwyczajniej w świecie oddawałam pocałunek. Po korytarzu poniósł sie zduszony chichot. Oderwałam sie od Jamesa i spojrzałam w tamtą stronę. Pod ścianą stały dwie ślizgonki, miałam jakoś zareagować, ale po chwili spostrzegłam, że na schodach stał Slughorn. Spłonęłam rumieńcem, a na twarzy Jamesa pojawił sie głupkowaty huncwocki uśmiech. Profesor zaśmiał sie i poklepał Pottera po plecach, a ja nie potrafiłam wydusić słowa.
-A więc Panno Evans co panią do mnie sprowadza?-spojrzał na mnie i sie szeroko uśmiechnął.
-Ja...e...ja...chciałam...
-Lily chciała pożyczyć eliksir słodkiego snu bo ma problemy z zaśnięciem-uratował mnie James.
-A pani Fishlong?-spytał o szkolną pielengniarkę
-Nie ma już...-odparłam troche za szybko...
Profesor pokiwał głową i weszliśmy do gabinetu. Podszedł do gablotki i wyciągnął z niej fioletowy eliksir i podał mi go.
-Dziękuje.
Chciałam już wyjść, ale Ślimak jeszcze dodał.
-Lily poinformój resztę z Gryffindoru o środowym spotkaniu klubu.
-Co?!-zakląłam w myślach.
-No dzisiaj o 7 do 8:30.
-Tak, jasne. Dowidzenia.
Kiedy znaleźliśmy już sie na korytarzu złapałam sie za głowę.
-To nie idz jak Ci sie nie chce.-powiedział Rogacz i pociągnął mnie do góry.
-Nie moge...
-Ja to załatwie, po prostu nie idz ok?
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Okey.
Weszliśmy do pokoju wspólnego i od razu poszłam do góry. W kufrze miałam schowane babeczki, które przysłała mi mama wczoraj. Polałam jedną z nich i odlożyłam na bok. Po chwili do pokoju weszły Ann i Ari.
-Co tam jesz?-spytała Ann.
-Babeczki chcecie?
-Tak.
Rzuciłam Ann zwykłą, a Artemi z eliksirem. Schowałam babeczki i zaczęłam czytać książkę.
Kiedy wybiła 20 Artemis już spała.
-No i mamy ją z głowy- klasnęła w dłonie Ann.
-Taak-pokiwałam głową-Nie dziękuj.
-Co zrobiłaś?-spytała i usiadła na moim łóżku.
Pokazałam jej flakonik z eliksirem, a ona sie zaśmiała.
-Idziemy do huncwotów?
Podniosłam sie i ruszyłam za nią. W PW siedział tylko Syriusz w otoczeniu kilku dziewczyn i im coś opowiadał, a one sie patrzyły na niego jak na obrazek. Zapukałam do drzwi.
-Wlazł-ryknął James.
Wpóściłam pierwszą Ann, która od razu wylądowała na podłodze.
-Tak to działa!-ryknął-Syr...! A nie ważne.
Remus pokręcił głową i pomógł wstać Ann. Stwierdziłam, że już mogę normalnoe wejść, ale coś oplotło moje nogi i wylądowałam na podłodze.
-Potter!-jęknęłam.
Pomógł mi wstać i sie znowu zaśmiał.
-Jesteś...-warknęłam i nie dokończyłam
-Najwspanialszą osobą w moim życiu-krzyknął James, a Remus spojrzał na niego spod uniesionych brwi.
-Co robimy?-spytała Ann i usiadła na jedynym zasłanym łóżku.
-Gramy w eksplojucego durnia?-spytałam.
Potter machnął rożdzką, a na stoliku wylądowała gra.
Zaczeliśmy grać i śmiać sie do rozuku. Drzwi trzasnęły i ktoś walnął o ziemie. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i każdy ryknął śmiechem. Syriusz leżał rozciągnięty na podłodze pomiędzy ubraniami.
-Kurwa co to ma być?-spytał wyraźnie poirytowany.
-Jamesowi udało sie dokończyć waszą pułapke.-odparł Lupin chichocąc.
-Stary...!-spojrzał na Rogacza i syknął po czym usiadł od strony Ann i Lunatyka.
Pokręciłam głową.
-Gdzie Artemis?-spytał nas i poprawił włosy.
-Śpi
-O tej godzinie?!-zapytał zdziwiony i spojrzał na zegarek.
-Dostała eliksir słodkiego snu, bo idziemy na...eee...
-Aha.
Spojrzałam na zegarek, 22:56.
-Jeszcze godzina-jęknęłam.
Syriusz łypał groźnie na Jamesa.-Kurwa macie sie pogodzić i to teraz, przestańcie niszczyć ten ostatni ok tutaj!-krzyknęłam, a wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani.
Potter podszedł do Blacka i przytulił go. Szczerze troche sie wzruszyłam.
-Przepraszam stary, poniosło mnie-powiedział stłumiony przez bluze Syriusz głos Jamesa.
-Spoko.
Usiedli, a mi o czymś sie przypomniało. Wstałam i też przytuliłam Syriusza.
-Wszystkiego najlepszego!-krzyknęłam.
-Jako jedyna pamiętałaś!-krzyknął i sie roześmiał, bo wszyscy naraz zaczeli mu składać życzenia.
-Kiedy impreza?-spytał James i zrobił fale brwiami, na co jęknęłam.
-W weekend.
Tą godzine spędziliśmy wspominając te lata, te wszystkie lata...
Wzruszyłam sie, a James przytulał mnie. Za to Syriusz robił smutną minę za każdym razem, kiedy wspominaliśmy Dor.
W końcu wybiła odpowiednia godzina i poszliśmy na zebranie ZF. Szliśmy przez ciche błonia, aż weszliśmy do zakazanego lasu. Szliśmy ścieżką do miejsca w którym stał sam profesor Albus Dumbledore, który objął posade dyrektora rok temu jak zmarł Dippet.
-Witaj Lily-powitał mnie i podał mi karteczkę.

Zakazany Las, domek nad jeziorem, główna kwatera Zakonu Feniksa.

Po chwili karteczka spłonęła, a moim oczom okazało sie niewielkie jezioro i biały domek. Złapałam Jamesa za rękę i weszliśmy do środka. Był tam Hagrid, Longbottom i jego dziewczyna,  Szalonooki Moody, Marlena, Emelina Vance, Benio Fenwick, Edgar Bones, Sturgis Podmore, Cadorac Dearborn, Elfias Doge, Gideon i Fabian Prewett, brat Dumbledora Aberforth. Nie sądziłam, że tak dużo osób tu będzie.
-Witajcie-uśmiechnął sie Dumbledore-Poznajcie nową członkinie Zakonu, Lily Evans. Ludzie do mnie podchodzili i ściskali mi ręcę.
-Zaczynamy. No więc słyszeliście o nowych napaściach na ministerstwo, potrzeba nam nowych wart. Ktoś jest chętny?
Syriusz i James podnieśli ręcę tak samo jak Doge i Prewettowie.
-Panie Potter i Panie Black, nie możecie jeszcze chodzicie do szkoły.
Po omówieniu jeszcze paru innych spraw, Dumbledoor odchrząknął i rzekł:
-No i jest jeszcze jedna okazja...-przywołał różdzką skrzynkę piwa kremowego- Syriusz Black ma dzisiaj 18 urodziny!
Po skladaniu życzeń, Podmore spytał Syriusza:
-Kiblowałeś rok?
-Nie-zaśmiał sie Black-Urodziłem sie na początku roku szkolnego więc o rok później poszedłem do szkoły żeby mieć pełne 11 lat.
-A no tak!
Kiedy spotaknie sie skończyło uczniowie Hogwartu wychodzili parami. Szłam spokojnie z Jamesem do zamku, żeby w końcu położyć sie spać, ale po chwili zorientowałam sie, że nie zrobiłam zadania domowego z eliksirów i zaklęć. Jęknęłam. Co ja dzisiaj mam z tym jękaniem!
-Co sie stało?-spytał James i pocałował mnie w czoło.
Weszliśmy do WS i James zerknął na mapę po czym wyjął lusterko dwukierunkowe.
-Syriusz-w lusterku ukazała sie twarz Łapy.-Zostawiam mapę w drzwiach ok?
-Spoko już idziemy.
Wbiegliśmy szybko pod portret GD
-Różdzki w góre-mruknąłam
-W rzeczy samej kochana!-uśmiechnęła sie do mnie.
-Musze odrobić eliksiry i zaklęcia.
-Kochanie, zostaw to mi-James przytulił mnie do siebie.
-Tobie?-zdziwiłam sie, ale po chwili przypomniałam sobie, że jest huncwotem.
-Tak, idz spać-złożył pocałunek na moich ustach, a ja udałam sie do dormitorium.

Elo? Jak tam? 1987 słów super nie? XD

JILY CZYLI JAK KOCHAĆ PRAWDZIWIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz