22

129 14 3
                                    

#Lily
-Pamiętajcie, żeby pociczyć ruch nadgarstkiem-powiedział profesor Flitwick, a ja się uśmiechnęłam kiedy usłyszałam-Oczywiście pan Potter, Black i Lupin oraz panie McKinnon, Evans i Crock są zwolnieni z tego obowiązku.
Zebrałam z ławki pergamin, pióro i różdzke po czym wyszłam z klasy.
-Kochanie, widzę że masz super nastrój-Potter wyszeptał mi do ucha
-Uważaj, żeby go nie zepsóć-wycelowałam w niego różdzką.
-Teraz eliksiry-spytała Ari.
-Tak, pierwsze w tym tygodniu-odpowiedziałam i zaczęłam iść po schodach w dół.
Ann jęknęła, a James i Syriusz sie zaśmieli. Artemis dziwnie sie zachowywała w pobliżu któregoś z huncwotów. Zawsze odwracała wzrok albo sie wogule nie odzywała.
Stanęłam w lochach, byli już tam ślizgoni. Stanęłam pod ścianą i spojrzałam na Severusa. Szeptał coś do Malfoya, gdy zobaczył mój wzrok, szybko spojrzał na miejsce gdzie stała Artemis i Ann. Avery odszedł od ich grópki i podszedł do Ari...
Coś do niej powiedział, ona sie uśmiechnęła, później on coś szepnął, a jej twarz wygieła sie w grymasie. Wyjęła różdzkę, tak samo jak Avery.
Avery coś mruknął i machnął patykiem w ręce.
-Protego-idealnie odbiła zaklęcie i krzyknęła-Experialmus! Levicorpus!
Ślizgonowi wyleciała różdzka z ręki i zawisł za kostkę w górze. Nie mam pojęcia dlaczego nie zareagowałam. Gryfoni rykneli głośno, a huncwoci gwizdali. Z tłumu wybiegł Syriusz, pewnie chciał przytulić Crock, ale ona wycelowała w niego różdzką. Nic sobie z tego nie zrobił, ale to był błąd, bo Ari machnęła różdzką zwalając Averego na ziemie, po czym coś buchło i pojawił sie szkarłatny dym. Wszyscy sie rozglądali wokoło i nagle nastąpił wybuch śmiechu. Black stał na środku z włosami do góry jakby zwisał do góry nogami. Artemis chuchnęła na patyk w ręce i sie oddaliła do Pottera i Ann. Po chwili zjawił sie ślimak. Weszliśmy do ogrzanych lochów i ustawiliśmy sie na swoich miejscach.
-Dzień dobry wszystkim-chrząknął.-dziś przygotujemy Felix Felicis, czy ktoś wie co to za eliksir?
Naturalnie podniosłam rękę, oprucz mnie podniódł jeszcze Sev, Remus, Ann i kilka ślizgonów. Artemis stała w ławce i żuła gume opierając sie na łokciach. Spojrzałam na reszte huncwotów. James bazgrolił na pergaminie, Peter jadł paluszki po kryjomu, a Syriusz gapił sie na tyłek Ari. Między tymi dwojga ewidentnie coś sie kroi.
-Black, zajęty tym czym jest zajęty co to jest Felix Felicis?-zapytał profesor z drwiną w głosie.
-Eliksir szczęścia-odpowiedział znudzony po czym wrócił do swojej czynności.
-Tak, więc dziś zaczniemy go przyżądzać-machnął różdzką, a na tablicy pojawiły sie składniki i przepis.
Zabrałam sie do pracy. Ukradkiem zerknęłam na Ari, miała problem, żeby wyciągnąć jeden włos z grzywy jednorożca przez jej długie czarne paznikcie, miałam jej pomóc, ale zrobiła to Ann. Kiedy mineło pół czasu eliksir huncwotów już był gotowy, więc zaczeli sie wygłupiać. Ja kończyłam

Oddałam swój idealnie odważony eliksir, Ann tak samo, a Artemis miała źle uważony.
-Pierwsze spotkanie klubu ślimaka odbędzie sie za 2 tygodnie o 16 w lochach.
Nareszcie coś na temat, pomyślałam i zebrałam swoje rzeczy. Teraz przerwa na lunch.
-Idziemy na chwile do PW, musze zmienić szate, poplamiłam ją.
-Okey, w sumie to i tak przydało by sie wymienić książki, bo bd za ciężko.
-Kochanie ja je moge nieść-powiedział James i odebrał ode mnie moją torbe.
Ann zachichotała. Chwile później doszedł Remus z Peterem.
-Widzieliście Artemis?-spytała Ann.
-Ostatnio jak wybiegła z lochów.
-A Syriusz?-dopytywałam sie.
-Go ostatnio wogule nie ma- skarzył sie Potter.
Cmoknęłam go w policzek.
-Odejdz ode mnie!-usłyszeliśmy stłumiony krzyk i chichot.
-Wiem, że tego chcesz- to był Syriusz.
Potter sie wyrwał, ale złapałam go za rękę.
-To Black i Crock-szepnęłam i przyłożyłam palec do ust, nakazując im być cicho.
Podeszliśmy bliżej i to co zobaczyliśmy potwierdzało moje stwierdzenia.
Artemis była przyciśnięta do ściany przez Blacka, który ją obejmował i całował. A ona swoją drogą miała ręcę wplontane w jego idealnie ułożone włosy i nie protestowała. Jednak po chwili go odepchnęła i poprawiła swoją koszulke, która odsłaniała zbyt wiele. Od razu zakryłam oczy ręką Jamesowi. Ten tylko głupio sie zaśmiał.
-Ej zawijamy-szepnął Remus, ponieważ Ari szła w naszą strone, a Syriusz powoli za nią.
Uśmiechnęłam sie i szepnęłam do GD.
-Nie budź śpiącego smoka
-Oczywiście kochana!-krzyknęła Gruba i weszliśmy do PW, usiedliśmy na najlepszych miejscach.
-Myślicie, że Syriusz sie zakochał?-zapytała Ann z rozbawieniem.
-Z czego znam Blacka...-chrząknął James-on chce ją tylko wykorzystać.
Popatrzyłam na niego.
-No założyliśmu sie z Łapą w pierwszej klasie, że jak przeleci wszystkie laski w szkole to kupie mu motor, a jak nie to kupuje mi najnowszą miotłe jaka wyjdzie...-powiedział, a mnie wzięło obrzydzenie
-Japierdziele-krzyknęła Ann-Co za...idiota, kretyn, gumochłon. Co za...pipa!-krzyknęła i wybiegła.
-Czy ona?-zapytałam, a Remus był w ciężkim szoku.
-Nie do niczego nie doszło, bo Black sie za nią wziął, ale zrezygnował i ustaliliśmy że bez przyjacciół.
Odetchnęłam i poszłam za Ann. Leżała na łóżku i pisała w pamiętniku. Usiadłam obok
-Na szczęście do niczego nie doszło...
Szepnęła, a ja ją przytuliłam. Ktoś zapukał.
-Prosze!
Do pokoju weszedł Remus.
-Ann, Lily nie chce wam przeszkadzać, ale już zaczęła sie transmutacja.
Zakląłam pod nosem.
-Ja Lily nie ide, powiedz McGonnagal, że źle sie czuje.
Zebrałam swoje rzeczy i wybiegłam z PW.
-Kochanie gdzie tak pędzisz?-James złapał mnie w tali i chciał pocałować, ale sie wyrwałam.
-Spóźnie sie na transmutacje- złapał mnie i podniósł do góry.
-Po pierwsze już sie spóźniłaś, po drugie nie ma McGonnagal, po trzecie już cie nie puszcze.
-James co znowu zrobiłeś?!-wrzasnęłam, ale jednak byłam szczęśliwa.
-Odwołałem ją.
-Jak?
-Schowałem McSztywnej różdzke.
-James!
Po chwili kapnęłam sie, że wchodzimy do PŻ.
Wyglądał jak kawiarnia.
-Kawy?
-Tak poprosze-zachichotałam i usiadłam na stole.
Patrzyłam jak Potter zaparza kawe i nalewa do kubków. Ciesze sie, że mu wybaczyłam i ciesze sie, że dali spokuj Severusowi. Upiłam łyk kawy. James stanął na przeciwko mnie i odłożył kubek, po czym sie do mnie przytulił. Kocham go i nie jestem do końca pewna czy chce z nim być do końca, ale to kwestia czasu.
-Lily?-spytał
-Tak?
-Odpowiesz mi na poważnie?
-Najpoważniej jak tylko moge...
-Kochasz mnie?-spytał patrząc mi głeboko w oczy..
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
I tak o to mamy kolejny rozdział!
Brava dla mnie!
Wasz wierny i kochający Łapa!
Nox!

JILY CZYLI JAK KOCHAĆ PRAWDZIWIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz