*Jace*
To jego wina. Przez niego ona tam leży i jest już jedną nogą po drugiej stronie. Nie zdołał jej ochronić. Kiedy zobaczyłem go, pod drzwiami do sali, w której się znajdowała, przyszła mi na myśl jedna rzecz, żeby go zepchnąć go z tych popurwionych schodów i nie miałbym nic przeciwko jak by złamał sobie ten kark. Ta myśl znikła szybko zaraz po tym jak sie pojawiła.
Trąciłem go lekko butem, a kiedy to nieposkutkowało, to wtedy kopnąłem go mocniej. Chłopak natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej i klął parę razy pod nosem, na co ja zareagowałem przewróceniem oczami.
Jaki on się zrobił żałosny. Kiedyś był dla mnie autorytetem, przykładem do naśladowania, a teraz chce mi się rzygać jak na niego patrzę. Gdybym tylko mógł zrzuciłbym go z urwiska. Ale ona znienawidziłaby mnie, chociaż i tak to zrobi, kiedy dowie się co zrobiłem dawno temu. Jeśli Andy to pamięta to mam przesrane i diabeł będzie mi mógł powiedzieć "dobranoc".
Azjata wstał z drewnianej, podziurawionej podłogi i już miał zamiar wejść by zobaczyć się z dziewczyną.
-Hola,hola. Co ty do purwy nędzy wyprawiasz. Nie wchodź tam lepiej. Nie w takim do fuja stanie.- chłopak znowu próbował wejść do tej sali,ale natychmiastowo go powstrzymałem.
- Przepuść mnie purwa, muszę ją zobaczyć. Rozumiesz?Muszę...-ostatnie słowo wyszeptał, a przez chwilę zrobiło mi się go żal. Ale to trwało moment.
- Nie wejdziesz tam, nie w takim stanie! - krzyknąłem i zasłoniłem mu drzwi swoim ciałem. Chłopak chciał wejść do środka, przez co między nami nawiązała się sytuacja sporna i zaczęliśmy się szamotać.
Drzwi nagle się otworzyły,a w nich stanął Andy z pochmurnym wyrazem twarzy. Z Minho odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Dawny przywódca obadał stan fizyczny azjaty i stwierdził,że zaprowadzi go do jego lokum. Chłopak sprzeciwiał się rozkazowi jej brata, ale w końcu dał za wygraną kiedy wiedział, że nic nie wskura.
Andy zatrzymał na chwilę wzrok na mnie i zmarsczył brwi, a ja przełknąłem głośno ślinę i czekałem na dalszy rozwój akcji. Chłopak jedynie pokręcił głową i odszedł z azjatą.
Korzystając z tego, że dawny przywódca wyszedł z królestwa plastrów, postanowiłem wejść do środka.
Po przekroczeniu progu obadałem teren i stwierdziłem, że skoro nikogo już przy niej nie ma to posiedzę tu trochę.
Leżała tam. Drobna, zagrzebana w pożółkniętej już pościeli, która kiedyś w dniach swojej świetności była zapewne biała. Z daleka można by było stwierdzić, iż zapadła w sen. Ale kiedy patrzyło sie na nią z bliska... Z pod cienkiej jak pergamin skóry było widać żyły, cera bledsza niż zazwyczaj. Klatka piersiowa podnosiła się i opadała z wielkim trudem. Na jej twarzy panował spokój...
Jest z nią coraz gorzej.
Usiadłem koło niej na łóżku, które znajmowała. Podniosłem rękę i zacząłem błądzić dłonią po jej twarzy. Przyjechałem w końcu kciukiem po jej wargach. Cmoknąłem ją w usta i jak najszybciej stamtąd wyszedłem.
To było pożegnanie moja droga lepsze czasy już nie nastąpią. Będzie jeszcze gorzej. A to wszystko tylko i wyłącznie z mojej winy.
Kiedy miałem opuszczać sale w drzwiach pojawił się Andy. Zapewne wszystko widział.
Szykuje się ostra jadka.
Staliśmy naprzeciw siebie, mierząc się się wzrokiem. Chłopak szybkim krokiem podszedł do mnie i przygwoździł do ściany tak, że unosiłem się kilka centymetrów nad ziemią.
CZYTASZ
Goodbye to yesterday 〰 l TMR FF l
Fanfiction-Co oznaczała ta podróż? Ile nocy i dziwnych poranków trwa ten obłęd? -Ale co teraz? Co będzie dalej? Jest zbyt pokręcony by żyć i zbyt rzadki by umrzeć...