Rozdział 5

64 10 0
                                    

Jak zawsze codziennie rano nie dałam rady wstać. Budzik zadzwonił o godzinie 6:00. Szybko się ogarnęłam i wstałam z łóżka.Tak mi się nic nie chciało. Coś przepuszczałam, że ten dzień nie przyniesie mi szczęścia.Zeszłam nadół na śniadanie.Szybko zjadłam i poszłam się ubrać i umalować.
Gdy pośpiesznie wybiegłam z domu wpadłam na Kubę.

- Oj... Przepraszam, nie zauważyłam Cię.

- Nic się nie stało. - Odpowiedział.
Chodźmy na przystanek, bo jeszcze nam autobus ucieknie.

Kuba całą drogę do szkoły gapił się w okno, jakby nie wiem co tam ciekawego było
Poczułam się jakby mnie totalnie olewał.

Na przedostatnim przystanku, przed tym co zwykle wysiadam Kuba nagle ockną się. Momentalnie pociągną mnie za rękaw i wybiegliśmy z autobusu.

- Co ty robisz !!!! - wrzasnęłam.
- Przez ciebie spóźnimy się na lekcje !

- On tam był. - powiedział to z lekką obawą i niepokojem.

- Ale kto ?!

- Ten koleś co się z nim biłem.

- Przestań, na pewno Ci się coś przewidziało.

- Aha... Uważasz, że jestem durniem i wszystko to sobie wymyśliłem ?!
Inaczej bym Cię nie wyciągał z tego durnego autobusu.

Wszystko było jasne.Po prostu bał się,że gość dowie się gdzie chodzimy do szkoły i że może go napaść po lekcjach.

Niestety do następnego autobusu było jeszcze 20 minut, a pierwsza lekcja zaczynała się za 7 minut.

- Biegniemy !! - krzyknął Kuba.

Gdy dobiegliśmy do szkoły, lekcja już się zaczęła. Przypuszczałam, że dostaniemy niezły ochrzan od wychowawczyni, bo właśnie tą lekcję mieliśmy z nią.

Jak zwykle miałam rację. Nieźle się na nas rozzłościła. Wstawiła mi i jemu uwagi i spóźnienia. Klasa zaczęła coś szeptać, że to dziwne, iż ja i Kuba razem przyszliśmy do szkoły oboje w tym samym czasie. Musieliśmy też usiąść razem, bo została już tylko jedna wolna ławka.

Cały dzień musiałam z nim siedzieć. Ciągle gapił się w to okno tak jak wcześniej w autobusie.
Na przerwie chciałam z nim pogadać, ale gdzieś sobie poszedł.Nie miałam nic do roboty, więc ja poszłam do moich koleżanek.

Okazało się, że w tym tygodniu oboje jesteśmy dyżurnymi.
Na biologii pani kazała zetrzeć tablicę, a sama poszła na chwilę coś załatwić w sekretariacie.

Kuba chyba zasnął, bo leżał z głową na ławce ukrytą w ramionach.
Paulina, która siedziała przed nami próbowała go obudzić.

- Kuba ty też jesteś dyżurnym. Idź zetrzyj tablicę.

Ale on nawet nie garnął się, żeby podnieść głowy.

Zignorowała go. Ja tym czasem zrezygnowana tą całą sytuacją namoczyłam gąbkę i zaczęłam ścierać tablicę.
Nagle poczułam czyiś wzrok wpatrzony we mnie. To był Kuba, który wreszcie podniósł głowę. Nie mogłam już tego wytzymać.
Miałam z nim ustalić jak zdobędziwmy pieniądze, a on tym czasem miał to gdzieś.

- Może się wreszcie do mnie odezwiesz ?! - krzyknęłam i rzuciłam w niego gąbką. Kuba schylił się, a gąbka zrobiła piękny ślad na sukience pani od biologii, która właśnie weszła do sali.

-------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale po prostu nie miałam czasu i pomysłu.

Między nienawiścią a miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz