Dojechaliśmy na miejsce. Było tu bardzo ładnie. Na zewnątrz był balkon i bardzo dużo pięknych kwiatów. Wewnątrz tez było ślicznie ale wybraliśmy stolik na zewnątrz, to znaczy Justin wybrał bo jak się okazało złożył tu rezerwację.
Zajęłam swoje miejsce i spojrzałam na menu, Justin zrobił to samo. Po chwili obok nas pojawiła się kelnerka.
-Hej Justin, co podać? -zwróciła się do niego, nie zwracając na mnie uwagi.
-Ja poproszę spagetty, do tego wodę. A ty? -zwrócił się do mnie.
-To samo. -kelnerka spiorunowała mnie wzrokiem i odeszła uśmiechając się do Justina.
-Chyba mnie nie lubi.
-Nie dziwię się jej, jesteś śliczna. -spojrzałam na niego wydawał się być poważny. Nie odpowiedziałam.
Gdy przyszło jedzenie, od razu zabrałam się za nie. Byłam mega głodna. Przestałam jeść gdy zobaczyłam jak Justin się na mnie patrzy.
-Coś nie tak?
-Nie, dlaczego?
-Bo nie odrywasz ode mnie wzroku.
-Bo lubię na ciebie patrzeć.
-Ale ja nie lubię jak ktoś patrzy jak jem. -zaśmiał się i zabrał się za jedzenie.
Gdy zjadłam odchyliłam się do tyłu, byłam najedzona, ale miał rację jedzenie jest tu pyszne. Gdy on skończył jeść zrobił to samo. Popatrzył na mnie i zaśmiał się.
-Co?
-Jesteś brudna. -zabrałam chusteczkę i wytarłam prawy kącik ust. -Nie tu. -znowu sie zaśmiał, na co ja wytarłam drugi kącik. Rozbawiony pokiwał głową na znak że znowu się mylę, a ja przewróciłam oczami.
-To gdzie? -nachylił się nad stołem i złapał moją twarz w dłoń, po czym przetarł brudne miejsce i oblizał palec.
-Tu. -uśmiechnął się a ja odwróciłam wzrok. Gdy Justin zapłacił poszlismy do auta i odjechalismy.
-I jak smakowało?
-Miałeś rację jedzenie jest tu pyszne.
-Ja zawsze mam rację. -powiedział dumnie, na co ja prychnęłam.
Dojechaliśmy do domu po godzinie szesnastej. Zdjęłam buty i ruszyłam do mojego pokoju ale zatrzymał mnie głos mojego brata.
-Gdzie był.. -nie dokończył bo dołączył do nas Justin rzucając kluczyki na stolik. -Byliście? -spytał zdziwiony.
-W restauracji. -powiedziałam.
-Na obiedzie. -do powiedział blondyn, na co Dylan go wyśmiał.
-Wy razem? -patrzył raz na mnie raz na Justina, oczekując na odpowiedź. -Po za tym od kiedy ty jadasz obiady w restauracjach? -zwrócił się tym razem do Justina.
-Od.. -zamilkł. -Czasem jadam w restauracjach, po prostu nigdy ci nie mówiłem, po co miałbym to robić?
-Nie wydurniaj się Bieber, dobrze ci znam i wiem że robisz to tylko gdy jakaś laska cię olewa a ty masz na nią ochotę. Więc rzadko, a właściwie to wcale. Czy ty czasem nie próbujesz czego z Seleną? Radzę ci..
-Może gdybyś robił zakupy nie prosiłabym tego idioty żeby zabierał mnie na obiad, mam już dosyć pizzy. -oboje zwrócili teraz uwagę na mnie, Justin jakby chciał mi podziękować że uratowałam go od dziwnej sytuacji a Dylanowi znikła twarz mordercy która wcześniej była skierowana w stronę Justina.

CZYTASZ
Summer LOVE
Fanfiction-Nie wykorzystałeś jej tak? Sama tego chciała? Ile to trwa? -pyta i patrzy na Justina ze złością w oczach. -Właściwie to powiedzmy że od początku. -Więc wie. W takim razie jesteś naprawdę głupia. -o czym powinnam wiedzieć? Widzę jak Justin sie spin...