JUSTIN POV
Zeszli na dół i przyszli do salonu gdzie ja siedziałem. Selena zabrała pady ze stolika i podała jednego Manu, po czym zajęła miejsce bardzo blisko niego.
-W co gramy?
-Możemy w fife.
-Wiedziałam, wszyscy jesteście tacy sami. -zaśmiała się.
-Dam ci fory księżniczko. -księżniczko?!
-Pf uważasz że nie umiem grać?
-Oczywiście że nie. -podniósł ręce w geście obronnym. -Załóżmy się o coś,
jeżeli ja wygram. -zbliżył się do jej ucha i wyszeptał coś czego nie usłyszałem. Zaśmiała się.-To nie sprawiedliwe wiadomo że wygrasz, ale niech Ci będzie, zaryzykuję. -jestem bardzo ciekawy co ten debil wymyślił. -Ale jeśli ja wygram.. coś jeszcze wymyślę.
Zaczęli grać. To było oczywiste że wygra Manu.
-No to teraz chcę nagrodę. -pochyliła się nad nim i ich usta się spotkały. Zaczęli się całować a ja nie wiem czemu nie mogłem na to patrzeć. Wyszedłem i poszłam do siebie do pokoju.
SELENA POV:
Była godzina dwudziesta trzecia gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślałam że Justin otworzy ale on chyba myślał na odwrót. Niechętnie zeszłam na dół i otworzyłam je.
-Hej, ty do? -spytałam jakaś czarnowłosą, skąpo ubraną dziewczynę z długimi nogami.
-Do Justina. -serio? Mam tylko nadzieję że nie będę musiała wysłuchiwać jej jęków, ma tak piskliwy głos że chyba bym tego nie przeżyła. -Kim jesteś? -nie odpowiedziałam, bo wyminęła mnie szturchając ramieniem i rzuciła się w ramiona Justina.
-Kto to jest Jus? -zaczęła skrzeczeć.
-To tylko siostra Dylana.
-Ou. To dobrze.. już myślałam że wy razem.. w sumie to i tak ona się ze mną nie równa. -zaśmiałam się na jej słowa.
-Jesteś słodka, na twoim miejscu nie robiłabym sobie nadziejii, on i tak jutro nawet nie będzie pamiętał twojego imienia. -powiedziałam prawdę.
-Kochanie nie bądź zazdrosna. To że woli mnie niż ciebie nie oznacza że musisz być niemiła. -powiedziała na co znów zaczęłam się śmiać.
-Ja zazdrosna? O coś takiego jak ty? Proszę cię. Już miałam okazję aby Justin się mną zajął ale nie jestem dziwką jak ty i grzecznie odmówiłam. -uśmiechnęłam się i wyszłam. Boże z kim on się umawia?
Siedziałam w swoim pokoju rozmawiając z przyjaciółmi przez Skypa i opowiadając im co u mnie. Nie powiem że nie czułam się dziwnie z myślą o tym co oni właśnie tam robią.
-..Nie oni chyba żartują! -wykrzyknęłam gdy usłyszałam ten skrzeczący głos..
Wstałam i podeszłam pod ich drzwi słysząc jak z drugiej strony dziewczyna krzyczy "Tak Justin tak!" "Szybciej". Rzygać mi się chce. Zacisnęłam pięść i uderzyłam trzy razy o drzwi. Na chwilę nastała cisza po czym dziewczyna jękneła dziesięć razy głośniej. O nie! Tak nie będzie! Otworzyłam drzwi i zobaczyłam ich na łóżku, już nie przejmowałam się tym że są nadzy i że własnej znów przerwałam mu gdy to robił, widząc zdezorientowanie na twarzy dziewczyny i rozbawienie na twarzy chłopaka miałam ochotę ich zabić.
-Mogła byś ciszej udawać zarzynającą świnie?! Tak się składa że rozmawiam z przyjaciółmi a was słychać na pół miasta! -dziewczyna otworzyła usta i zamknęła jakby chciała coś powiedzieć ale nie wiedziała co, a Justin wybuch śmiechem. Posłałam mu złowrogie spojrzenie po czym wyszłam trzaskając drzwiami.
CZYTASZ
Summer LOVE
Fanfiction-Nie wykorzystałeś jej tak? Sama tego chciała? Ile to trwa? -pyta i patrzy na Justina ze złością w oczach. -Właściwie to powiedzmy że od początku. -Więc wie. W takim razie jesteś naprawdę głupia. -o czym powinnam wiedzieć? Widzę jak Justin sie spin...