04 || Czujność

8.6K 425 14
                                    

Weekend który miałam w całości poświecić na naukę, przepadł mi na leżeniu w łóżku i myśleniu. Ilekroć próbowałam usiąść nad książkami, wiedząc, że mam zaległości, po prostu nie mogłam się skupić. Byłam przytłoczona. Słysząc jakikolwiek trzask za oknem, bałam się, że to Harry wraz z kolegami, a najmniejszy dźwięk za drzwiami przyprawiał mnie o dreszcze.

Blaze próbował się ze mną skontaktować, jednak chyba po raz pierwszy potrzebowałam być sama. Zawsze wolałam spotkać się z nim, by po prostu się odprężyć, jednak nie tym razem.

Kiedy obudziłam się w poniedziałkowy ranek, po kolejnej nieprzespanej nocy, zorientowałam się, że będę musiała opuścić dom i iść do szkoły. Jest to dość ważny okres, gdyż za pół roku kończę liceum. Czeka mnie bal maturalny, matura, dorosłe życie, a ja wciąż nie mam żadnych planów na przyszłość.

Myśl opuszczenia w miarę bezpiecznego domu straszliwie mnie przerażała. Z drugiej strony, myślałam, nie mogę gnić w domu cały czas. W końcu będę musiała wyjść.

Każdą wykonywaną, poranną czynność przedłużałam jak tylko mogłam. W myślach powtarzałam, że wszystko będzie dobrze, by przekonać o tym samą siebie.  Koniec końców chwyciłam zapakowaną już torbę, ubrałam skórzaną kurtkę  i trampki, by wyjść z domu, dokładnie zamykając drzwi na klucz.

Idąc chodnikiem rozglądałam się bacznie dookoła. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu, choć tak naprawdę wiedziałam, że nie mam czego się obawiać. Gdyby któryś z nich chciał po mnie wrócić, już dawno siedziałabym w ciemnej piwnicy.

Wchodząc do szkoły omamił mnie znajomy hałas panujący na korytarzu. O dziwo nie przeszkadzał mi tak bardzo, jak zwykle, wręcz przeciwnie, skutecznie zagłuszał mój strach.

Po zostawieniu torby i kurtki w swojej szafce, kurczowo trzymając potrzebne na lekcję materiały, ruszyłam do klasy.  Przekroczyłam jej próg, wraz z dźwiękiem dzwonka. Zaczyna się, pomyślałam i zajęłam swoje stałe miejsce, na samym końcu klasy.

Nauczyciel od matematyki zajął swoje miejsce i zaczekał cierpliwie aż wszystkie rozgadane usta się zamkną, co nie potrwało długo. Pan Brown miał wśród nas swój autorytet, nie tylko dlatego, ze był naszym wychowawcą. Był młodym, wyluzowanym facetem, który do wszystkiego podchodził z wyczuciem i humorem.

Kiedy już miał zacząć mówić, drzwi od klasy otworzyły się zgrzytając cicho. W tamtym momencie miałam wrażenie, że moje serce podskoczyło do gardła, a żołądek zaczął uprawiać gimnastykę.

– O cholera – wyrwało mi się, więc szybko zatkałam dłonią usta.

Kilka osób z klasy zaczęło śmiać się ze mnie, a pan Brown posłał mi krzywe spojrzenie. Natomiast blondyn, który był powodem mojej takiej, a nie innej reakcji, zdawał się w ogóle mnie nie widzieć.

– Niall Horan – powiedział w stronę nauczyciela, w ogóle się nie witając czy wykazując inne oznaki manier.

– Ach tak! – pan Brown uśmiechnął się szeroko – Nowy uczeń, bardzo miło mi powitać cię w naszej klasie – podał mu dłoń i jakiś plik kartek.

Jakim cudem, do jasnej cholery, on tu jest?! I to jeszcze jako nowy uczeń! To niemożliwe, to mi się śni. Błagam, niech to mi się śni.

Zacisnęłam oczy, by po chwili otworzyć je ponownie. Niestety, ku mojemu pechowi, blond włosy Niall siedział w pierwszej ławce, pochylony do przodu. Miałam nadzieję, że po prostu jest tu ze swojego powodu, a nie mojego, choć sama w to nie wierzyłam.

Gdy lekcja dobiegła końca jako pierwsza opuściłam salę. Jego obecność mnie przytłaczała, musiałam znaleźć się jak najdalej od jego osoby.

Darkness - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now