34 || Potwór

4.4K 317 11
                                    

Nigdy nie lubiłam szpitali. Jedyne z czym mi się  kojarzyły to smutek. Pierwszy i ostatni raz byłam w szpitalu jako dziecko z wyrostkiem. Już wtedy doszłam do wniosku, że takie miejsca mieszają w głowie ludziom. Leżysz sobie na sali i myślisz, że kiedyś ktoś w tym pomieszczeniu zmarł, leżąc spokojnie tak jak ty teraz to robisz.

Skłamałabym, jeśli powiedziałabym, że przyszłam w to miejsce z wielką ochotą. Jednak, chciałam odwiedzić Nialla. Nie miałam o nim żadnych wieści, bo od kogo? Od rana obdzwaniałam wszystkie szpitale w okolicy by w końcu dowiedzieć się, gdzie znajduje się Horan.

Wczorajszego wieczora, gdy wróciłam do  domu, nie musiałam nic mówić ojcu. Wszystko wiedział. Nie wiem skąd i od kogo. Chciał mnie jakoś pocieszyć, ale ja wolałam zaszyć się w swoim pokoju, tak jak zawsze. Nie spałam tej nocy. Chciałam wziąć kartkę i wypisać na niej to co czuję. Pomyślałam sobie, że to mi pomoże. Ale kiedy po długich staraniach kartka wciąż była pusta, zrozumiałam, że to jest właśnie to co naprawdę czuję. Pustkę.

Nie wspomniałam Elly i Blaze’owi o Nicholasie. Powiedziałam tylko, że Niall jest ranny w szpitalu, a z Harrym ostatecznie się pożegnałam.

– Jak się czujesz? – spytała Elly przez telefon, gdy siedziałam w taksówce.

Wpatrywałam się w obijające o szyby krople deszczu, zastanawiając się na odpowiedzią.

– Wszystko w porządku.

W jednej chwili właśnie tak myślę, że wszystko jest już dobrze, a w drugiej czuję, jakbym umierała. Miłość sprawia, że stajemy się inni.

– Trish… – zaczęła, ale ja jej przerwałam.

– Elly, jestem już pod szpitalem, zadzwonię później.

Nie czekając  na jej odpowiedź rozłączyłam się. Wiedziałam, że nie powinnam. Jednak równocześnie zdawałam sobie sprawę, co chciała mi powiedzieć. Zaczęłaby mówić, że wszystko będzie w porządku i inne słowa przez które rozkleiłabym się, a nie mogłam sobie na to pozwolić.

Wysiadłam z taksówki, uprzednio dając kierowcy odpowiednią ilość pieniędzy. Skierowałam się do recepcji, gdzie miła brunetka wskazała mi drogę do sali, w której leżał Niall, mówiąc przy okazji o jego stanie. Jest w śpiączce z której jak na razie się nie obudził.

Przed otwarciem drzwi musiałam się uspokoić. Moje serce waliło bowiem tak, jakby chciało wyskoczyć mi gardłem. Nie wiedziałam, czy w środku jest ktoś prócz blondyna.

Biorąc głęboki wdech otworzyłam drzwi, przekraczając próg pomieszczenia. Pierwsze co dostrzegłam to blada twarz Nialla z opadającymi w nieładzie blond włosami. Miał sine usta i zamknięte oczy. W pomieszczeniu nie było nikogo innego, a jedynym dźwiękiem który słyszałam było pikanie aparatury.

Usiadłam na małym krzesełku obok łóżka. Stolik obok był zapełniony różnymi słodkościami, zapewne ulubionymi Nialla. Cóż, z drugiej strony każde jedzenie jest jego ulubionym.

Wpatrzyłam się w jego spokojną twarz i ogarnęło mnie poczucie winy. To przeze mnie tu leży. To wszystko jest moją winą.

Chwyciłam jego dłoń, ściskając delikatnie.

– Niall… – zaczęłam cicho, zaciskając wargi. – Niall, straszliwie cię przepraszam.

Westchnęłam cicho, stwierdzając, że to co robię jest głupie. Przecież on i tak pewnie mnie nie słyszy. Mimo tego, usadowiłam się wygodniej, lekko zmieszana i kontynuowałam.

– Jesteś najbardziej szczerym i ciągle uśmiechającym się chłopakiem i nie powinno cię tu być. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego jesteś w ich grupie. Kompletnie odstajesz, Niall. Przepraszam cię. – westchnęłam, robiąc krótką przerwę. – Wyjdziesz z tego, zobaczysz.

Darkness - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now