28 || Czwarty dzień

4.6K 328 11
                                    

Blaze bez zastanowienia pozwolił mi się u siebie zatrzymać, gdy tylko powiedziałam, że uciekłam z domu. Tamtego wieczora nie odpowiedziałam na żadne z jego pytań, których było coraz więcej. Nie płakałam dużo, gdyż zabrakło mi na to sił, mimo, że w środku rozrywało mnie na strzępy. Było tak, jakby moja mama umarła ponownie.

Straciłam grunt pod nogami. Dotarło do mnie, że budowałam swoje życie na kłamstwach, a wszyscy bliscy parszywie mnie oszukali. Najbardziej obwiniałam za wszystko ojca, a także Harry’ego. Czułam również wstręt do samej siebie. Czemu się nie domyśliłam? Przecież powinnam!

Pierwszego dnia u Blaze’a leżałam w łóżku, a gdy tylko ktoś wchodził do pokoju gościnnego którego zajmowałam, udawałam, że śpię. Nie spałam w nocy, ani za dnia. Mój umysł był zbyt rozbudzony by mi na to pozwolić. Nie jadłam posiłków, które przygotowywała pani Jackson, bo potrzeba jedzenia zeszła na dalszy plan. Mimo, że chciałam się komuś zwierzyć, to w mojej głowie nie umiałam stworzyć sensownych zdań na temat tego co chciałam powiedzieć.

Drugiego dnia zjadłam śniadanie, a także obiad, jednak wciąż  udawałam sen gdy ktoś wchodzi do pokoju. Czułam po prostu wstyd i nie miałam odwagi spojrzeć nikomu w oczy. Nie płakałam. Jednak zamiast tego ogarnął mnie brak chęci do czegokolwiek. Postawiłam sobie za priorytet unikanie Harry’ego i wszystkich którzy są w jakikolwiek sposób z nim związani. Żałowałam tylko, że nie mogłam unikać samej siebie.

Trzeciego dnia nikt nie przyszedł. Ani Blaze, ani jego mama. Wieczorem odważyłam się wstać z łóżka i uchylić lekko drzwi, by usłyszeć rozmowę.

– Musisz z nią porozmawiać!

– Nie będę naciskał, nic nie powie póki sama nie stwierdzi, że tego chce.

– Boże, musiało się stać coś okropnego! Myślisz, że powinnam zadzwonić do jej ojca?

– To zły pomysł. W  końcu uciekła właśnie od niego.

– Nie sądzisz, że to po prostu nastoletnie humorki? W waszym wieku hormony buzują!

– Ona nie jest taka. Porozmawiam z nią.

Byłam przestraszona jego zamiarem, jednak nie przyszedł tamtego wieczora.

Czwarty dzień nastał dzisiaj.

Z samego ranka wstałam z łóżka i poszłam do łazienki by wziąć prysznic i doprowadzić się do stanu używalności. W lustrze widziałam zaczerwienione oczy i zmarnotrawioną dziewczynę, którą ją przecież nie byłam.

Kiedy Blaze przyniósł mi śniadanie, ja akurat wchodziłam do pokoju. Zdobyłam się na uśmiech, który on bez wahania odwzajemnił.

– Witam wśród żywych. – powiedział, a ja zaśmiałam się szczerze, podchodząc do niego.

Otuliłam jego szyję ramionami, przyciągając w uścisku, tak jak za dawnych czasów.

– Przepraszam za moje zachowanie. – westchnęłam cicho odsuwając się od niego. – siedzę na waszej głowie i  do tego zachowałam się jak samolubna idiotka, powinnam coś wyjaśnić.

Blaze uśmiechnął się, kiwając głową, na co ja trzepnęłam go w ramię.

– Najpierw coś zjedz. – zachichotał wskazując na talerz z jajecznicą, na stoliku nocnym.

Na miękkich nogach usiadłam na łóżku, a Blaze zajął miejsce obok mnie. Jadłam powoli, wiedząc, że zbliża się moment w którym muszę mu wszystko powiedzieć.

Blaze chwycił swój zegarek i zaczął wiercić się niespokojnie. Posłałam mu pytające spojrzenie.

– Tak właściwie, myślałem, że nie będziesz chciała mi nic powiedzieć więc…

Darkness - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now