08 || Gra bez zasad

7.2K 387 8
                                    

Kiedy się obudziłam, pierwsze co poczułam to kwaśny smak w ustach. Czułam się zbyt ociężale, jak na poranek. Gdy otworzyłam oczy poraziło mnie światło wpadające do pokoju, w którym się znajdowałam. Zakryłam oczy dłonią, czując jak pulsują mi skronie. Minęło kilka minut, nim odważyłam się rozejrzeć.

Z początku nie wiedziałam gdzie jestem. Pomieszczenie w żaden sposób nie przypominało mojego pokoju, przez co poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić. Zobaczyłam również męską sylwetkę, siedzącą ze spuszczoną głową na fotelu.

Narastająca we mnie panika znikła, gdy tylko przypomniałam sobie zdarzenia z poprzedniego wieczora. Nagle ogarnęło mnie zażenowanie. Jak wielką idiotką trzeba być, by upić się wraz ze swoją pierwszą stycznością z alkoholem?

Wygrzebałam się z łóżka i o dziwo stwierdziłam, że nie kręci mi się w głowie. Przynajmniej tyle. Chwyciłam swoje buty i na palcach, wolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi, modląc się by nie obudzić Harry’ego. Chciałam w ten sposób uniknąć niezręcznej sytuacji. Oto ja, dziewczyna która porzygała się przy facecie, który kilka dni wcześniej ją porwał. Czyż to nie ironia losu?

Moje modły niestety nie zostały wysłuchane. Gdy tylko chciałam ominąć śpiącego chłopaka, on jakby wyczulony podniósł głowę i otworzył oczy. Był rozespany i lekko zdezorientowany. Minęło kilka sekund, podczas których ja stałam jak głupia patrząc na niego, a on mrugał zachłannie. Kiedy mnie zobaczył chrząknął, pozbywając się chrypki i otarł dłonią swoje usta.

– Ja… Przepraszam, nie chciałam cię obudzić – powiedziałam tak cicho, że z początku nie wiedziałam czy usłyszał moje słowa.

On uniósł brwi i prychnął cicho, na co ja lekko się zirytowałam. Minęłam go z uniesioną głową i skierowałam się do drzwi. Mało obchodziło mnie to, że mi pomógł. Jest ranek, boli mnie głowa, a jemu zachciało się zgrywać ważniaka.

W tamtym momencie nie myślałam o tym, że stoję przed niebezpiecznym facetem, który mnie porwał. Widziałam tylko mściwie uśmiechającego się, zaspanego chłopaka.

– Nie podziękujesz mi? – jego głos sprawił, że zatrzymałam się i odwróciłam.

– Słucham?! – uniosłam się i od razu tego pożałowałam. Głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej.

– Mam ci przypomnieć co mogłoby się stać, gdyby nie ja? – spytał, zbliżając się do mnie.

Miałam wrażenie, że znowu rozpoczyna cholerną grę, której zasad nie byłam w stanie pojąć. O ile ona w ogóle posiadała zasady. Jednak miał rację. Mimo, że bardzo tego nie chciałam, musiałam przyznać, że po ostatniej nocy dość sporo mu zawdzięczam. Jednak pozostawał jeden fakt, który przyćmiewał wszystkie inne. Porwał mnie.

– Mam ci przypomnieć co stało się, przez ciebie? – wycedziłam przez zęby, a czując rosnącą w żyłach adrenalinę, zacisnęłam pięści.

– Puściłem cię wolno – stał już na tyle blisko, że gdybym tylko chciała, mogłabym uderzyć go w twarz. Och, oczywiście,  że chciałam. Byłam po prostu zbyt wielkim tchórzem.

– Och naprawdę? – zapytałam unosząc brwi – Jakoś nie czuję się wolna.

Jego szczęka natychmiastowo zacisnęła się, a on sam zaczął oddychać ciężej. Zrobiłam krok do tyłu, przerażona jego reakcją.

– Nie pogrywaj ze mną – powiedział ledwo otwierając usta i kręcąc głową.

Przełknęłam głośno gulę formującą się w moim gardle. Albo potrafił dobrze udawać, albo bardzo szybko się wściekał. Stawiając na to drugie postanowiłam zakończyć tę, spadającą na zły tor, dyskusję.

Darkness - Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now