Rozdział 4 "Wybaczysz mi ?"

806 34 3
                                    

-Matteo ? Co to ma znaczyć ?- odezwał się głos Ambar.

Dziewczyna patrzyła na mnie zmuróżonym wzrokiem.

-Nic. Luna potrzebuje pomocy.-odpowiedział jej z obojętnościa.

Byłam przerażona. Strasznie bałam się, że Ambar będzie miała wyrzuty do mnie jak i do Matteo. Ale przecież do niczego nie doszło? No właśnie, do niczego nie doszło.

-Ach tak ?-spytała ze sztucznym usmieszkiem- Lunita. Nic Ci nie jest ?-spytała. Widziałam, że kłamie.

-Nie, nie wszystko w porządku.-powiedziałam- Matteo....wiesz już chyba dam sobie radę. Dzie...- nie dokonczylam bo chłopak mi przerwał.

-Nie. Nie ma mowy potrzebujesz teraz opieki.-powiedział

Gdy to powiedział, czułam jak przychodzą mnie dreszcze i robi mi się ciepło w środku.

-Co ?! Matteo co ty najlepszego robisz? Nie widzisz, że ta smarkula robi wszystko żeby się do ciebie zbliżyć.- wspomniała Ambar.

Po tych słowach zrobiło mi się smutno. Ale nie wiem czy dlatego, że mnie obraziła, czy dlatego, bo mówiła, że prze ze mnie Matteo się od niej odciąga. Może ma racje ?

-Ambar ! Nie masz prawa tak mówić o Lunie. To nie przez nią nam się nie układa. To przez ciebie ! Luna to dobra dziewczyna. Ty taka nie jesteś.-powiedział Matteo - Porozmawiamy pozniej.

Na te słowa Ambar zrobiła smutną minę tak samo jak i ja. Nie wiedziałam co o tym myśleć.

-Matteo dziękuję.- powiedziałam, gdy chłopak wchodził po schodach. Nadal trzymał mnie na rękach.

-Nie masz za co. -powiedział.- Z Ambar wytłumaczę sobie wszystko pozniej. Teraz już muszę iść. Mam mieć trening.-dodał po czym posadził mnie na łóżku .

No właśnie trening a ja nie mogę chodzić !

-Królu Pawiu. Mam prośbę...-mówiłam szeptem.

-Dla ciebie wszystko, kelnereczko- powiedział i się wyszczeżył. Ja natomiast się zarumieniłam.

-Powiesz Tamarze, że nie mogłam przyjść ?- spytałam.

-Oczywiście.-odrzekł.-A teraz już muszę iść.

Nie chciałam żeby odchodził. Nie wiem co mną kierowało. Złapałam go za rękę. Chłopak był zdziwiony, lecz po chwili usiadł koło mnie. Wtedy spytalam :

-Matteo odwiedzisz mnie jeszcze dzisiaj ?

-Tak, nie martw się. Przyjdę tu od razu po treningu.

*Matteo*
Uśmiechnąłem się do Luny. Dziewczyna się lekko zarumieniła. Pożałowałem ją w policzek. Luna zachichotapa. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Dzieliło nas raptem parę milimeyrow.
Do pokoju weszła Nina.

-Oj przepraszam-powiedziała.

-Nie Nina nie wychodz. Matteo już idzie tak?- spytała Luna.
Trochę mnie to zasmucilo, ze mnie już tam nie bardzo chciała ale starałem się nie przejmowsc.

-Tak, tak już idę. To pa Luna.- powiedziałem po czym wszedłem z pokoju.
*Nina*
-Luna naprawdę nie chciałam wam przeszkodzic.- powiedziałam błagalnym tonem.

Dziewczyna siedziała na łóżku zagapiona z uśmiechem na twarzy.
Nie reagowała na mnie.
-Luna ? Co się stało ?-spytalam.

-Bo wiesz. Matteo mnie dzisiaj uratował.- powiedziała i się zarumieniła.

-No co ty ?! Opowiadaj.- zarządziłam.

Gdy Luna mi wszystko opowiedziała siedziałyśmy na łóżku i chichotalyśmy.

*Luna*
Dziwilam się bo było już po treningu a Matteo jeszcze nie bylo. Poszłam się umyć. Natomiast Nina już spała. Było po 23. Umyłam zęby i w pijamie wyszlam z hotelu aby się odświeżyć. Wiem trochę głupio jednak musiałam pozbierać myśli.
To co jednak tam zobaczyłam bardzo mnie zasmucilo....

Dziękuję za czytanie 😘



Zakazana miłość. Lutteo forever  ❤❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz