Chapter 1

817 52 13
                                    

***
*kilka miesięcy wcześniej*

Ostatnie dni szkoły, strasznie szybko to minęło. Szłam korytarzem spoglądając na ucieszone twarze innych, było mi to obojętne. Dlaczego?
Byłam inna.
Pomyśleć, że jeszcze niedawno przekraczałam progi tej szkoły po raz pierwszy. A teraz?
Nie mam pojęcia jak to minęło.
Idąc korytarzem sprawiałam wrażenie pewnej siebie.
Nigdy nie dałam po sobie poznać jaka jestem naprawdę.
Może dlatego nie miałam wielu przyjaciół.

《《《》》》

Usiadłam w ławce, obok mnie moja "koleżanka", teoretycznie myślała, że ją lubię, ale praktycznie – nie cierpiałam.
Pusta, zapatrzona w siebie lala, która nie widzi nic poza czubkiem swojego szpiczastego nochala.
Nienawidzę takich osób.
Dlaczego udaję, że ją lubię?
Lubię mieć świadomość, że ktoś mnie lubi, może nie tyle to, co wolę unikać niepotrzebnych spin i kłopotów.
Czasem lepiej poudawać trochę, niż mieć przesrane, bo jakaś tępa dzida na Ciebie nakapuje.
Siedziała koło mnie i gadała z innymi równie głupimi laskami.
Szkoda było tylko mojego wzroku, który musiał patrzeć na te ryje.

- Hailee, weź te nogi z ławki, proszę Cię i wypluj gumę. – powiedziała w moim kierunku oburzonym tonem nauczycielka.

Hah, następny tekst tych starych, jak to się fachowo nazywa "nauczycielek".
Dziwne jest tylko to, że każda z nich jest "mądra" na swój sposób.
Wymądrzają się na różne tematy, a jak jakiś uczeń wyrazi swoje zdanie to wielki bulwers* i wmawianie, że jest bezczelny.
Bo przecież ryby i dzieci głosu nie mają.
Kit z tym, że jesteśmy dorośli, ale przecież ona jest starsza i wie lepiej.

- Oczywiście - odpowiedziałam cynicznie uśmiechając się w jej kierunku.

Wstałam z krzesła i poszłam wypluć tę gumę, żeby nie było, że jestem wysoko zdemoralizowaną osobą, bo przecież żucie gumy i siedzenie w klasie to jest wyraz braku szacunku dla nauczyciela.
Ach, zapomniałam.

Wróciłam na miejsce i podparłam głowę obiema rękoma.
Na co starsza mądra kobieta (uwaga sarkazm) zsunęła swoje arbiterskie** okulary na czubek swojego szpiczastego jak u baby jagi nosa i swoim ochrypłym głosem jak Gollum z Hobbita powiedziała:

- Hailee, czy ja nie wyraźnie się wypowiedziałam? – burknęła belfer w moją stronę.

Że to głupie to ja wiedziałam, ale że ślepe i w dodatku z Alzheimerem, to odkryłam dopiero dzisiaj.

- Ale przecież siedzę normalnie.

- Wyprostuj się Hailee i nie denerwuj mnie dzisiaj dziecko.

Wyprostowałam się wedle życzenia, starszej, pozornie miłej kobiety. Bo jak widać po jej zachowaniu tylko wygląda na miłą.
Nie rozumiem, czemu nauczycielom przeszkadza to w jakiej pozycji siedzę?
No, chyba nie robię jej tym krzywdy co nie?
Nie wierzę czasami w głupotę "profesorów".
Dobra, zrobiłam jak kazała i mam nadzieję, że się odwali i zacznie pieprzyć o tym jak to jej przykro, że nas nie zobaczy dwa miesiące.
Ehem, przykro jej.
A potem całe lato łazi z bananem na ryju, bo siedzi w domu, a ma normalnie wypłatę.

- A mam do Pani nurtujące mnie pytanie.

- Słucham Mendes.

Shawn Mendes,
Człowiek zbrodnia, bynajmniej takie sprawia wrażenie.
Nie znałam zbytnio typa.
Jedyne co wiedziałam to jego imię, nazwisko i to, że jest cholernie przystojny.
Spojrzałam na niego oblizując wargę.
Mam nadzieję, że nikt tego nie widział, bo to raczej fajnie nie wyglądało.

Pretend that you love me | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz