Chapter 11

353 26 3
                                    

***
Wczoraj wróciłam późno do domu. Jak zwykle to bywa nikogo w nim nie zastałam. W sumie nawet to i dobrze. Dzisiaj pierwszy dzień sprzątania w szkole. Nie ma to jak kara w wakacje. No ale nic nie poradzę. Mogłam nie słuchać tego idioty. Najgorsze jest to, że zaczynam się przyzwyczajać do jego towarzystwa. Myślę o nim i martwię się o niego jak o przyjaciela. Przez ten czas, który spędzałam w towarzystwie Shawn'a, bardzo się do niego przywiązałam. Jest mi jak bardzo bliski przyjaciel.

《《《》》》

8:48

Zeszłam do kuchni i przygotowałam sobie śniadanie. Zrobiłam sobie kanapki z serem i pomidorem. Pomidory kojarzyły mi się do brunetem. Nigdy nie przypuszczałam, że jest ktoś taki kto nie lubi pomidorów. Dla mnie pomidor jest jak chleb, nie da się go nie lubić. Po zjedzeniu i sprzątnięciu ze stołu wróciłam na górę do swojego pokoju. Otwarłam szafę i wybrałam jakieś luźne ubrania. Pewnie i tak będę cała brudna od tego syfu w szkole, więc nie będę brać ubrań, które lubię. Przebrałam się w wybrane przed chwilą rzeczy i poszłam w kierunku przedpokoju na dole. Ubrałam buty i wyjęłam telefon z kieszeni. Odłożyłam go na szafkę i poszłam jeszcze do toalety. Kiedy wyszłam ktoś dobijał się dzwonkiem i nachalnym pukaniem do drzwi. Przekręciłam zamkiem w drzwiach i otworzyłam je.

- I jak piękna możemy jechać? - zapytał Shawn oparty o futrynę* drzwi.

- Miałam w planach iść sama, bo wspomnę ci drogi kolego, że przez Ciebie w ogóle muszę tam iść. Mogłabym teraz smacznie spać a nie zapieprzać w wakacje w szkole. - odburknęłam wkurzona.

- Oj tam, zrobimy to co mamy zrobić i pójdziemy do domu. - uśmiechnął się cwaniacko w moim kierunku na co znacząco przewróciłam oczami.

- No to jak? Skusisz się na podwózkę? - zapytał unosząc brwi ku górze i przygryzając dolną wargę.

- A mam jakieś wyjście, skoro już przyjechałeś? - powiedziałam biorąc klucze i telefon z szafki.

- Niestety nie masz. - odpowiedział odsuwając się krok od drzwi.

- No to jedźmy skoro nie mam innego wyjścia. - westchnęłam zamykając drzwi na klucz i kładąc przedmiot do kieszeni.

Shawn otworzył drzwi swojego samochodu od miejsca pasażera i zaprosił mnie do środka pojazdu. Po chwili sam usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik.

- Mamy w sumie jeszcze dobrą godzinę zanim będziemy musieli zacząć to sprzątanie. - powiedział brunet po chwili ciszy w samochodzie.

- No jakby nie patrząc mamy. - odpowiedziałam obojętnym tonem.

- Zapraszam Panią na lody. - powiedział śmiejąc się pod nosem i lekko zerkając w moją stronę.

- Czy Ty widzisz jak ja wyglądam? - odpowiedziałam śmiejąc się lekko.

- Normalnie. Patrz na mnie. Podarta koszulka, dresy ujebane i na dupie i na kroczu. Czego ty chcesz? - powiedział śmiejąc się na głos.

- No dobra, oboje wyglądamy jak byśmy wyszli z obory. - zaśmiałam się lekko uchylając okno pojazdu.

- No i jesteśmy. Idziemy? - powiedział odpinając pas.

- Sam idź, ja taka uwalona nigdzie nie pójdę. - zaśmiałam się sarkastycznie i spojrzałam w stronę bruneta.

- Dobra to ja przyniosę tutaj. Jaki smak chcesz? - powiedział otwierając drzwi samochodu.

- Zaskocz mnie. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.

- O kurwa, zapomniałem pieniędzy. - odparł macając się po kieszeniach.

- Kurde, ja też nic nie mam. Poza tym wiszę** ci już sporo kasy. - westchnęłam poirytowana.

- Nic mi nie wisisz. Chyba, że jakąś kolację. - powiedział poruszając w zabawny sposób brwiami i przygryzając dolną wargę.

- No pewnie. - zaśmiałam się i przewróciłam oczami.

- Czekaj. Załatwię za darmo. - wsiadł z powrotem do samochodu i przymknął lekko drzwi.

- Ta, ciekawa jestem jak chcesz to dokonać. Za piękną buźkę i oczy ci nie dają za friko. Nic nie ma za darmo mój drogi. - powiedziałam w taki sposób, że biło sarkazmem na kilometr.

- Oh, Lee przestań nie musisz mnie tak komplementować, nie zasłużyłem sobie na takie rzeczy. - powiedział klepiąc się zabawnie po twarzy.

- Uważam, że możemy stąd jechać skoro nie mamy pieniędzy. - westchnęłam głośno patrząc na bruneta.

- Nie, załatwię za darmo. - powiedział otwierając ponownie drzwi wozu.

- Niby jak? - powiedziałam patrząc w stronę Shawn'a i znacząco przywracając oczami.

- Zobaczysz. - puścił mi oczko i wyszedł z samochodu.

Jestem aby ciekawa jak on zamierza załatwić darmowe lody. [Bez żadnych skojarzeń proszę XDD] Chyba jakby to była jego lodziarnia, albo pracował by ktoś tu z jego rodziny. Bo wątpię, żeby ktoś przy zdrowych zmysłach dał obcemu chłopakowi cokolwiek za darmo. Patrzyłam na bruneta stojącego w kolejce. Nadeszła w końcu jego kolej zamawiania. Zamówił lody i kiedy dziewczyna z za lady powiedziała cenę chłopak oparł się o ladę i odwrócił w ten sposób, że tylko widziałam jego plecy. Po jakiś trzech minutach brunet z uśmiechem od ucha do ucha wlepionym na twarzy wsiadł do samochodu razem z lodami podając mi jednego do ręki.

- Jak?! - powiedziałam ze zdziwieniem w głosie.

- A Ty mi nie wierzyłaś. - odpowiedział udając obrażonego.

- Dziwisz mi się? Ta dziewczyna na pewno nie jest zdrowa na umyśle.- powiedziałam brudząc lekko twarz lodem.

- Niby dlaczego? - zapytał z niedowierzaniem i skrzywił lekko brwi.

- Powidz sam, jaki normalny, przyzwoity, cywilizowany człowiek sprzedał by cokolwiek takiemu obdartusowi***. - odpowiedziałam brudząc koszulkę lodem.

- No i kto to mówi, brudasie. - powiedział śmiejąc się i kończąc loda. Bez większego zastanowienia dotknęłam kubek loda i reszta wpadła prosto na twarz Shawn'a.

- O Ty. - powiedział podniesionym tonem oraz wyrwał mi kubek z ręki i zaczął smarować mnie lodem po twarzy i włosach. Zanim dotarliśmy na miejsce gdzie mieliśmy odpracować nasze "zbrodnie" - czyli do szkoły, byliśmy bardziej brudni niż gdybyśmy tam pracowali. Kiedy skończyliśmy się obsmarowywać lodami chłopak odpalił samochód i pojechaliśmy w miejsce placówki. Kiedy dotarliśmy na miejsce wysiadłam z pojazdu i poszłam do woźnego po klucze od sal. brunet miał przynieść jakieś wiaderka, wodę, płyny i inne potrzebne rzeczy. Przez dłuższy czas szukałam woźnego, aż w końcu go znalazłam. Poprosiłam o klucze od klas i pokazałam oswiadczenie, na którym było napisane miejsce i daty mojej i Shawn'a przymusowej pracy w tym miejscu tortur. Mężczyzna podał mi klucze i powiedział, że wszystko ma być dokładnie wyczyszczone bo będzie sprawdzał. Jezu, jakby nie miał nic innego do roboty. Dziękuję ci Shawn, że załatwiłeś mi tak wyśmienity pierwszy tydzień wakacji. Jestem po prostu dozgonnie mu wdzięczna. Moje szczęście wykracza poza skalę, jestem chyba najszczęśliwszą osobą na świecie. Sarkazmem wali na kilometr. Niedługo zemszczę się Mendes.
------------------------
 Futryna* -rama przylegająca do ościeża drzwiowego lub okiennego; ościeżnica

Wisieć** - potocznie: być winnym komuś pieniądze;

 Obszarpaniec*** - osoba w nędznym, brudnym, lichym ubraniu; obszarpaniec
----------
Hejka! 😎
Bardzo dziękuję za 1k wyświetleń 😍
Kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro albo w sobotę.
Jeżeli tu jesteś daj o sobie znać. Każdy komentarz i gwiazdka motywuje do szybszego pisania 😏
Dzięki i do następnego!

Pretend that you love me | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz