Chapter 2

598 45 7
                                    

***
Byliśmy już w skate parku.
Usiadłam na oparciu jakieś ławki,
Shawn zrobił to samo.
Siedzieliśmy tak chwilę nic nie mówiąc.
Potem brunet odezwał się:

- Nie wiedziałem, że jesteś aż taka niegrzeczna. - powiedział uśmiechając się brunet.

- A co niby robię takiego niegrzecznego? – burknęłam w jego stronę.

- Ucieczka ze szkoły, żucie gumy na lekcji. Ojej. Demoralizcja*.- powiedział ze śmiechem słyszalnym w głosie.

- Sam kazałeś mi stamtąd iść, no to co miałam tak siedzieć i czekać, aż ta stara prukwa przyjdzie, zabierze te sraczkowate teczki i powie mi grzecznie, że mam iść do domu?
No chyba nie. - warknęłam i odwróciłam głowę w drogą stronę.

- A gdybym kazał ci skoczyć z balkonu też byś skoczyła? Nie zawsze warto mnie słuchać. – odparł obojętnie brunet.

- To akurat wiem. – odpowiedziałam, przy czym zaczynając kłótnię z brunetem.

- Lubisz mi dowalać zgadłem?- zapytał.

- Jesteś geniuszem. – powiedziałam sarkastycznie.

- O, jedyne miłe słowo, które od Ciebie usłyszałem. - odpowiedział brunet nie rozumiejąc nadanej aluzji**.

- Matole. - dodałam po wypowiedzi bruneta.

- Musiałaś zepsuć tak piękną chwilę? - zapytał z udawanyn żalem w głosie.

- No. - burknęłam.

- Jezu jak Ty mnie denerwujesz. - odpowiedział wkurzony głosem Shawn.

- Bywa. - odpowiedziałam obojętnie.

Po czym spojrzałam na bruneta. Widząc jego wściekłą minę wybuchłam śmiechem, po chwili zrobił on to samo. Kiedy przestaliśmy się śmiać zapytałam ironicznie.

- W ogóle co ja tu robię? Jeszcze z tobą. - spojrzałam na Shawna znacząco przewracając oczami.

- Siedzisz z miłością swojego życia w skate parku. - westchnął brunet.

- Miłością mojego życia? Kpisz. - zaśmiałam się sarkastycznie patrząc w stronę bruneta. Ten wstał z ławki i złapał mnie za rękę.

- Co robisz? - zapytałam zdezorientowana.

- Zobaczysz. - poruszył w zabawny sposób brwiami.

Ciemnooki ciągnął mnie za rękę przez cały skate park aż do wyjścia. Całą drogę pytałam się go co robi i wyrwałam mu swoją rękę. Kiedy w połowie drogi udało mi się to odsunęłam się od niego.

- Nie ufasz mi? - zapytał zdziwiony.

- A mam jakiś powód, żeby Ci zaufać?

Shawn uśmiechnął się głupio i złapał mnie w talii po czym przewiesił przez swoje ramię.

- Pogięło Cię?! Puść mnie natychmiast!

- Nie.

- Słucham?!

- Dobrze słyszysz.

- Masz mnie puścić! Czego nie rozumiesz?!

- Nie.

- Co znaczy nie?!

- Chyba jednak Ty czegoś nie rozumiesz. - zaśmiał się głośno i przerzucił mnie na drugie ramię.

- Shawn puszczaj mnie!

Pretend that you love me | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz