Chapter 13

329 32 1
                                    


Nadeszła sobota - czyli ostatni dzień naszej pracy w tym miejscu tortur. Moje relacje z brunetem nie uległy poprawie. Wiele razy chciałam się odezwać do niego, ale coś mnie blokowało. Za tydzień jest ta cała durna kolacja i można powiedzieć już teraz, że bez Shawna jestem w tak zwanej czarnej dupie. Nie mam pojęcia co mam zrobić.

Tak jak zwykle wstałam dość wcześnie i zeszłam do kuchni. Zjadłam przygotowane przez siebie śniadanie i szykowalam się do wyjścia z domu. Jak zwykle, czy to sobota czy też niedziela, moich rodziców nie ma w mieszkaniu. Można by rzec, że mieszkam tam polowicznie sama. Rzadko bywają dni, kiedy jestem w tym samym czasie co oni w domu. Przeważnie wracają z pracy późnym wieczorem, a następnie po spędzonej w domu nocy z samego rana znikają znów do biura i tak całe moje życie. Wiecznie wychowywana przez nianię. Było ich tak wiele, że nawet nie pamiętam ich imion.

《《《》》》

Wyszłam z domu zamykając jak zwykle drzwi na klucz i odkładając przedmiot do kieszeni. Szłam powolnie w kierunku szkoły napawając się świeżym powietrzem i zapachem wakacji. Chociaż dla mnie w tym momencie wakacje to nie były. Tylko wychodząc na zewnątrz odpływa ode mnie na chwilę myśl o kłótni z Shawnem. Mam nadzieję, że dzisiaj jakoś uda mi się nawiązać z nim kontakt, bo wbrew temu wszystkiemu co mówiłam strasznie mi go brakuje.

Doszłam do budynku szkoły i weszłam przez drzwi wejściowe. Na korytarzu jak zwykle czekał brunet, ale dzisiaj ubrany był schludnie, nie tak jak do pracy. Zdziwiłam się, ale zignorowałam to chociaż jakieś pięć minut temu mówiłam, że z nim pogadam. Hallo Steinfeld? Dlaczego Ty myślisz co innego i robisz coś innego? Typowa kobieta.

Przekręciłam klucz w drzwiach, przy których niedaleko stał Shawn oparty o ścianę z założonymi na piersi rękoma. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Nie wiem dlaczego teraz nagle się na mnie patrzy skoro, wcześniej mnie ignorował, ale pominę ten fakt. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że cała klasa jest posprzatana. Wyszłam z pomieszczenia i spojrzałam na bruneta pytającym wzrokiem. Ten uśmiechnął się cwaniacko i podał mi kolejne klucze do następnej sali. Wyrwalam nerwowo przedmiot z ręki ciemnookiego i otworzylam kolejną klasę. Ta jak i poprzednia była posprzatana. Wyszłam z pomieszczenia i zamknęłam je na klucz. Brunet uśmiechał się i zapytał.

- Masz zamiar sprawdzać kolejne?

- Co jest grane Shawn? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Nic, po prostu zrobiłem wszystko zanim tu przyszlas. - powiedział obojętnym tonem.

- Po co? Uważasz, ze zrobisz to lepiej?- rzuciłam obojętnie w stronę bruneta.

- Wiedziałem, że tak pomyslisz. - zaśmiał się cynicznie w moim kierunku.

- Co Ty knujesz Mendes? - rzuciłam patrząc na bruneta podejrzliwym wzrokiem.

- Jesteś już po pracy, więc.. - powiedział uśmiechając się lekko pod nosem.

- Więc? - dopytalam zdziwiona.

- Przecież za tydzień jest ta cała kolacja. Trzeba kupić jakieś ubrania na tą, że okazję nieprawdaż? - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.

Teraz to ja go nie rozumiem. Nie odzywa się przez tydzień, wręcz mnie unika, a teraz nagle na zakupy chce iść i jeszcze na ta cała kolacje? Ten człowiek jest nierefolmowalny. Zachowuje się gorzej niż baba w ciąży, może zaraz zachce mu się ogórków kiszonych z czekoladą i walnie focha jak mu ich nie przyniose. Jak mnie to irytuje.

- A tobie co tak nagle? Przeszedł foch koledze? - odparłam rozdrazniona, a z twarzy bruneta znikł szeroki uśmiech.

- Pogadamy o tym dobrze? Ale najpierw pojedzmy na te zakupy. Co ty na to? - powiedział lekko zawstydzony i odsunał się krok w tył.

- No ok. A gdzie pojedziemy w takim razie? A i muszę zahaczyc jeszcze o dom żeby się przebrać. Przecież w takich ubraniach nigdzie nie pojadę, będą mieli mnie za bezdomna. - powiedziałam szybko na jednym oddechu i oparlam się o ścianę lekko wzdychajac. Na co brunet rozesmial się i objął mnie ramieniem po czym zaprowadził do samochodu. Otworzył drzwi od strony pasażera i zaprosił mnie do środka. Chwilę potem sam znajdował się w środku i uruchomił silnik pojazdu przekrecajac posuwistym ruchem klucze w stacyjce.

Na zewnątrz było strasznie upalnie więc uchyliłam szeroko okno samochodu Shawna. Na co brunet uśmiechnął się spoglądając na mnie kątem oka.

O co ci chodzi? - powiedziałam sama uśmiechając się pod nosem.

- Wyobrazilem sobie jak wypadasz przez to okno. Ależ by bylo śmiesznie.- powiedział śmiejąc się coraz to głośniej.

- Ha ha ha. Ale to śmieszne Shawny. Normalnie pękam ze śmiechu. - rzuciłam sarkastycznie w kierunku ciemnookiego.

- Lepiej nie. - powiedział śmiejąc się na cały głos patrząc kątem oka na mój wkurzony wyraz twarzy.

《《《》》》

Chwilę potem byliśmy na miejscu, w którym mieścił się mój dom. Wyszłam z samochodu mówiąc brunetowi, że za chwilę wracam. Ten uchylił drzwi samochodu i założył okulary przeciwsłoneczne oraz twierdząco kiwnął głową. Przekroczyłam próg mieszkania ówcześnie wyjmując klucze z kieszeni i otwierając jego drzwi. Szybkim krokiem ruszyłam na piętro i weszłam do pokoju otwierając szafę. Wyjęłam z niej białą koszulę na ramiączkach oraz granatowe spodenki. Kiedy byłam już gotowa prawie, że sprintem zeszłam na parter i wszyłam z domu. Weszłam do samochodu Shawna, a ten opuścił okulary na nos i spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach.

- Coś nie tak Mendes? - odparłam patrząc na zdziwnionego bruneta.

- Szybka jesteś. Mam nadzieje, że w innych rzeczach również tak jest. - zaśmiał się pod nosem oraz odpalił silnik pojazdu.

- Udam, że tego nie słyszałam. - odburknęłam pod nosem patrząc w okno, które uchyliłam.

- Mogę powtórzyć. - zaśmiał się pod nosem.

- Nie, to nie będzie konieczne. - prychnęłam w jego kierunku na co on tylko bardziej się roześmiał.

Jechaliśmy w kierunku galerii, gdzie prawdopodobnie mieliśmy jechać po jakieś ubrania na tą przecudowną oraz wspaniałą [uwaga sarkazm] kolację. Po jakiś 10 minutach dojechaliśmy na paking galerii. Shawn oczywiście aby utrudnić mi życie zaparkował około 1 km od drzwi, a kiedy wysiadłam oburzona z samochodu powiedział zadowolony, że jak pojdziemy cos jeść to nie będe narzekać, że jestem gruba bo bedzie sprintem podążał za mną do samochodu i mnie popędzał. Nie, to nie było ani trochę zabawne. Myślałam, że go rozszarpie, ale musze przyznać, że brakowało mi jego głupoty.


Pretend that you love me | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz