Rozdział 2

90 20 41
                                    

Obudziłam się o szóstej rano. Zjadłam śniadanie, umyłam się i lekko pomalowałam. Na siebie nałożyłam niebieskie jeansy i różową koszulę na długi rękaw. Do tego złote kolczyki i do kompletu złota bransoletka.

Wyszłam do szkoły o 7:30. Miałam dużo czasu, ale miałam dużo drogi do przejścia, więc szłam w miarę szybko. Miałam słuchawki w uszach,więc nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Lubiłam słuchać muzyki i odcinać się od świata. Tylko wtedy mogłam sobie wszystko przemyśleć, zamknąć się w swoim własnym świecie, gdzie było mi niezwykle dobrze.

Dotarłam do szkoły o 7:50, miałam dużo czasu na spokojne dotarcie do mojej szafki, a następnie do klasy. Gdy miałam już swoje książki w ręce, przybiegła do mnie moja jedyna przyjaciółka.

-Hej laska. Co tam u ciebie? - powiedziała. Zawsze tak do mnie mówiła. Mnóstwo razy tłumaczyłam jej, że denerwuje mnie to określenie, ale ona miała to w nosie, więc przestałam zwracać na to uwagę i po prostu przyzwyczaiłam się do tego.

-Hej Sophie. Nic specjalnego, a u ciebie jak tam? - nie chciałam jej mówić o wczorajszym wydarzeniu, nawet sama nie chciałam o tym myśleć, więc po co ją zamartwiać?

-U mnie dobrze. Jakieś plany na weekend?

-Niestety brak, ale ty zapewne już masz.

-A żebyś wiedziała. Mam plany, a ty jesteś z nimi związana. Nawet mi nie przerywaj, bo wiem, że już chciałaś to zrobić. Idziemy jutro na imprezę. Tom będzie się nami opiekował, więc nie masz żadnej wymówki. Przyjdę do ciebie jutro i razem się wyszykujemy. Pasuje ci?

-I tak nie mam wyboru, więc po co w ogóle pytasz?

-No ja właśnie też nie wiem po co.

I właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek, więc razem udałyśmy się do klasy. Nasza pierwsza lekcja to godzina wychowawcza. Do sali weszła nasza wychowawczyni, kazała nam usiąść i być przez chwilę cicho, ponieważ chciała coś ogłosić.

-Chciałabym wam przedstawić waszego nowego kolegę Nicholasa. - do klasy wszedł ten sam chłopak, którego wczoraj spotkałam na cmentarzu. Jednak mnie znalazł, ale jak to w ogóle możliwe, przecież on nic o mnie nie wie.

-Nicholasie może powiesz nam coś o sobie. - poprosiła nauczycielka.

-A, więc mam na imię Nicholas, ale to już wiecie. Mam 19 lat, żeby wyprzedzić wasze pytania, tak, raz nie zdałem. Interesuję się motoryzacją i fotografią. To chyba wszystko, mogę już usiąść? - skierował swoje pytanie do nauczycielki, która tylko pokiwała głową na tak.

Tak jak się spodziewałam, zajął on miejsce za nami. Przerażało mnie to, że w tak krótkim czasie już spełnił swoją obietnicę, ale jeszcze bardziej przerażał mnie fakt, że skoro mnie znalazł to nie wiadomo co się ze mną stanie. Od tego wszystkiego, zrobiło mi się po prostu słabo.

-Miley, wszystko w porządku? - zapytała nauczycielka. -Jesteś strasznie blada.

-Wszystko w porządku, mogłabym tylko wyjść na chwilę do łazienki?

-Tak jasne idź. Nicholas odprowadź koleżankę i nie dopuść do tego, żeby zemdlała po drodze.

-Dobrze proszę Pani. - o jaki on miły, aż mi się rzygać chce.

Wstałam i udałam się do łazienki, niestety on poszedł za mną. Na szczęście przez całą drogę się nie odzywał, co mnie bardzo cieszyło. Weszłam do łazienki i popatrzyłam się na siebie. Nauczycielka miała rację, jestem strasznie blada, ale jestem pewna, że to zaraz minie. Usiadłam na zimnych płytkach i postanowiłam, że tak sobie chwilę posiedzę. Nie wiem ile tak siedziałam, ale nagle poczułam dłonie na moich kolanach, na co cała się spięłam.

"Teraźniejszość czy przeszłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz