Rozdział 22

22 3 0
                                    

-Tatusiu, tak strasznie cię potrzebuję. Wróć do nas, proszę.

-Zamknij się mała dziwko i sprzątaj ten syf. 

...

-Braciszku, nie zostawiaj mnie tutaj.

-Miley, skarbie. Wrócę do ciebie zobaczysz.

-Tata też tak mówił i nie było go tutaj już nigdy.

-Kochanie, ja właśnie do niego lecę i powiem mu, że bardzo tęsknisz dobrze?

-Boję się, nie chce tutaj być.

-Wiem słoneczko, ale wszystko się ułoży zobaczysz.

-Błagam zostań.

-Nie mogę, muszę już jechać.

-Braciszku...

-Muszę siostrzyczko, muszę...

-Nieee... - obudziłam się z krzykiem znów wtulona w Lucasa. Chłopak cierpliwie czekał aż się uspokoję. Dzięki niemu poczułam się, jak kiedyś: bezpiecznie. Niestety od razu przypomniało mi się, co było wcześniej i natychmiast się od niego oderwałam. 

-Miley, musisz ze mną porozmawiać, chcę ci pomóc. - powiedział z troską.

-Mi się nie da pomóc, gdybyś nie wyjechał to wszystko byłoby w porządku. - odpowiedziałam z wyrzutem.

-Nie możesz obwiniać mnie o coś, na co nie miałem wpływu, to nie fair. - spojrzał na mnie z bólem. 

-Uwierz, ja na wszystko, co działo się w moim życiu, nie miałam wpływu. - odpowiedziałam powstrzymując zbierające się już łzy. -I nadal nie mam. - dodałam w myślach.

-Siostrzyczko... 

Teraz już nie umiałam trzymać swoich uczuć w sobie i po prostu wybuchłam płaczem. Chłopak chciał mnie przytulić, ale nie pozwoliłam mu na to. To jest trudniejsze niż każdy z nich może sobie wyobrazić. Wiem, że jeśli bym mu wybaczyła, wysłuchała go i on mnie, byłoby mi znacznie łatwiej się z tym wszystkim uporać, ale na razie nie jestem w stanie od tak usiąść na przeciwko niego i normalnie z nim rozmawiać. Staliśmy w moim pokoju nie odzywając się do siebie. Jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu był mój szloch.

-Idź do łazienki. Ja zejdę na dół, zrobię śniadanie i wtedy porozmawiamy na spokojnie. - oznajmił i wyszedł z pokoju.

Westchnęłam i podeszłam do szafy z zamiarem wybrania ubrań na dzisiejszy dzień. Padło na krótkie, jeansowe spodenki z przetarciami i czerwoną hiszpankę. Następnie ruszyłam do łazienki, umyłam się, ubrałam i lekko pomalowałam. Gdy byłam już gotowa poszłam do kuchni. Jak się okazało jedzenie było już zrobione, a Lucas czekał na mnie. Posiłek zjedliśmy w ciszy, bo nikt z nas nie umiał zacząć rozmowy. Chłopak kazał mi iść do salonu, a sam zaoferował się, że posprząta. Gdy przyszedł usiadł obok mnie i zwyczajnie na siebie patrzyliśmy. Nie chcąc dłużej tego ciągnąć zaczęłam:

-Nie będę z tobą rozmawiać o tym co się stało. - oznajmiłam z pewnością.

-Wiem. - odparł równie pewnie, jak ja.

Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.

-Skoro wiesz, że nic ci nie powiem to po co tu siedzimy? - zapytałam z zdziwieniem. 

-Nie musimy gadać o tym co było, ale to nie oznacza, że nie możemy wale rozmawiać. - opowiedział bez wahania.

-Źle się wyraziłam, wybacz. Sądzę, że nie mamy żadnych tematów do rozmów. 

"Teraźniejszość czy przeszłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz