Rozdział 12

49 7 4
                                    

Gdy się obudziłam Matta nie było obok mnie, ale na biurku była kartka z wiadomością:

Dziś koło 17 przyjadę po ciebie. 

Ubierz się wygodnie. 

Matt :* 

Od razu poprawił mi humor. A, że dziś był poniedziałek, czytaj: szkoła, to bardzo mi się przyda dobry nastrój. Dziś będę musiała zobaczyć się z Sophie i Tomem, a do tego nie wiem kiedy przyjedzie "mój kochany braciszek". Dziś ubrana byłam w niebieską, jeansową koszulę i czarne spodnie, które miały wycięcia na całej długości. Założyłam też kilka bransoletek i postanowiłam przewiązać włosy chustą w kwiaty.

Gdy zeszłam na dół niestety spotkałam mojego tatę. Mówiłam, że to będzie trudny dzień? No to już mówię. To będzie bardzo trudny dzień. Szykuje sobie śniadanie i w ciszy je konsumuje. Mój rodziciel nie zaczyna rozmowy, co mnie bardzo cieszy, ale ta radość nie trwa długo:

-Miley...

-Nie chcę z tobą rozmawiać.

-Nie zachowuj się tak.

-A jak twoim zdaniem mam się zachowywać?

-Chcę ci tylko coś powiedzieć.

-No to mów, czy ja ci zabraniam?

-Lucas będzie za tydzień, a ja wylatuje w piątek.

-Super, coś jeszcze?

-Nie to wszystko, ale..

-Skoro to wszystko to ja spadam. Pa

Założyłam czarne trampki, wyszłam z domu i szybko ruszyłam w stronę szkoły. Tak wiem, może nie zachowałam się dobrze, ale naprawdę nie umiem inaczej. Nigdy nie pogodziłam się z przeszłością i nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie zapomnieć, wybaczyć i żyć na nowo. To nie jest proste. Gdy dotarłam do szkoły od razu poszłam pod klasę, ponieważ za chwilę miała odbyć się lekcja. Akurat równo z dzwonkiem doszłam do klasy. Usiadłam na swoim miejscu, niestety Sophie obok mnie. Nauczycielka zaczęła lekcję, a ja w pełni skupiłam się na tym co mówi, aż zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę. Najwolniej jak umiałam spakowałam swoje rzeczy i opuściłam klasę. Nie zwracałam uwagi na to, że Sophie i Tom mnie wołali. Nie chciałam z nimi rozmawiać. Nadal nie mogłam się pogodzić z tym, że nic mi nie powiedzieli. Gdy byłam pod klasą zauważyłam Nicholasa i do głowy wpadł mi bardzo głupi pomysł:

-Hej Nicholas, możemy pogadać?

-Hej, pogadać zawsze można. Czego dusza pragnie?

-A skąd wiesz, że pragnie?

-Bo gdybyś czegoś nie chciała, to nigdy byś do mnie z własnej woli nie przyszła, więc?

-Mam prośbę.

-No i nie można było tak od razu. Słucham cię słoneczko?

-Mógłbyś przez jakiś czas siedzieć ze mną w ławce?

-Że ja z tobą?

-No tak.

-Czy nic ci się przypadkiem nie pomyliło? Dlaczego miałbym to robić?

-No proszę cię, przez kilka dni.

-Co konflikt z bff? 

-Nie powinno cię to interesować. Zrobisz to dla mnie, czy nie?

-No mogę, ale jest jedno ale.

-Co znów?

-Co ja z tego będę mieć?

"Teraźniejszość czy przeszłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz