Rozdział 14

36 7 8
                                    

Wstałam dziś wcześnie, pewnie dlatego, że wczoraj poszłam spać po 20. Miałam dużo czasu, aby spokojnie przygotować się do szkoły. Wybrałam sobie ubrania i poszłam się umyć. Gdy skończyłam umalowałam się i założyłam na siebie wcześniej przygotowane rzeczy, czyli: białe, jeansowe spodnie i niebieską koszulkę do pępka z napisem I NEED A HOLIDAY. Tak wiem, zawiewa desperacją, ale co ja poradzę, że chcę już odpocząć i poleniuchować. Jest kwiecień, więc już nie długo spełnię swoje marzenie :D. Wzięłam z pokoju torbę z książkami i zeszłam na dół do kuchni. Przygotowałam sobie dwa śniadania, jedno do szkoły, a drugie na teraz. Jest środa, więc już nie długo do poniedziałku, co mnie coraz bardziej przeraża. Do tego czasu powinnam wszystko powiedzieć Mattowi, ale wiem, że to graniczy z cudem. Nie chce rozmawiać o tym co się działo w mojej przeszłości. Czuję, że nie będę częstym gościem w tym domu odkąd on tu zamieszka. Niestety musiałam przerwać moje rozmyślania, ponieważ zadzwonił dzwonek do drzwi, no i musiałam je otworzyć, bo tata był już w pracy. 

-Hej Miley...

-Matt? Co ty tu robisz?

-Mogę wejść?

-Um, tak jasne. 

-Dzięki...

-Stało się coś?

-Przyszedłem cię przeprosić.

-Nie musisz mnie przepraszać, rozumiem.

-Chcę to zrobić i zrobię. Miley przepraszam cię... Nie wiem czemu tak źle się zachowałem w stosunku do ciebie, przecież nie byłaś niczemu winna... Po prostu byłem strasznie wkurwiony i mogę ci obiecać, że zrobię wszystko, żeby on już nigdy nie zrobił ci nic złego.

-Matt, nic się nie stało, nie musisz mnie przed wszystkim chronić, jestem już duża jakoś sobie poradzę. Dużo słyszałeś?

-Niestety, ale pogadamy o tym  jak wrócisz ze szkoły. 16 pasuje?

-Tak jasne.

-No to zbieraj się, podwiozę cię do szkoły.

-Nie trzeba, przejdę się.

-Trzeba i proszę cię nie dyskutuj. 

Już się nie odzywałam, tylko poszłam razem z Mattem do samochodu. Zaskoczył mnie tym, że przyszedł do mnie rano mnie przeprosić. Najwidoczniej serio mu zależy. Jestem strasznie ciekawa co mi powie później. Wiem, że czeka nas długa i ciężka rozmowa, ale przecież nie jedna jeszcze taka przed nami. Koło 7:50 byliśmy pod szkołą. Pożegnałam się z chłopakiem, poszłam wziąć potrzebne książki i ruszyłam do klasy, w której miałam lekcje. Miałam chyba szczęście, ponieważ Nicholas nie pojawił się na pierwszej lekcji i na żadnej kolejnej. Widziałam, jak Tom i Sophie mnie obserwują, ale byłam im wdzięczna za to, że nie podeszli i nie naciskali na mnie. Muszę dać sobie jeszcze trochę czasu i na pewno się z nimi pogodzę. Po szkole od razu poszłam do domu, żeby jak najszybciej odrobić lekcje i przygotować się do spotkania z chłopakiem. Gdy byłam już blisko mojego domu zauważyłam, stojącego przed moją bramą, Nicholasa. Spanikowałam. Po tej całej akcji w szkole ma jeszcze czelność przychodzić pod mój dom. Wiedziałam, że jest niebezpieczny, więc od razu zadzwoniłam do Matta.

Pierwszy sygnał...

Drugi sygnał...

Trzeci sygnał...

Kurwa, nie odbiera. I co ja teraz zrobię? Przecież on może się zemścić i wtedy będzie nieciekawie. No trudno, nie mam wyboru, nie mogę aż tak ryzykować i po prostu podejść do niego i poprosić, aby odsunął się z drogi.

-Tom?

-Miley? To ty?

-Nie, krasnoludki. Co robisz?

"Teraźniejszość czy przeszłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz