Rozdział 16

23 4 0
                                    

Dzisiaj piątek, z jednej strony bardzo się cieszę, ponieważ czuję, że niespodzianka Matta będzie cudowna i to będzie naprawdę dobry dzień, ale z drugiej strony poniedziałek zbliża się nieubłaganie, a z nim przyjazd Lucasa. Mój brat... Pewnie nie możecie zrozumieć dlaczego go wręcz nienawidzę? Gdy miałam sześć lat nasz tata nas zostawił. Wtedy nie rozumiałam dlaczego, ale gdy byłam coraz starsza i bardziej rozumiałam rzeczy, które działy się wokół mnie, domyśliłam się, że powodem ucieczki ojca był alkoholizm matki. Lucas jest starszy ode mnie o dwa lata, więc on zrozumiał wszystko o wiele wcześniej. W wieku piętnastu lat dostał ogromną szansę na rozwijanie się i z niej skorzystał. Mamie wszystko było obojętne, więc bez problemu podpisała zgodę na wyjazd syna i tak po kilku dniach mój brat znajdował się za granicą i spełniał swoje marzenia. W wieku trzynastu lat zostałam sama na świecie. Nie miałam wtedy mamy. Nie mogła się wtedy nazywać moją matką, bo to co robiła było okropne. Miałam dobre kontakty z Lucasem, więc bardzo przeżyłam jego wyjazd. To, że mnie zostawił mogłam mu wybaczyć, ale tego co działo się później niestety nie... Nie chcę teraz o tym mówić, ponieważ się rozkleję, a muszę iść przecież do szkoły. Mam dziś na sobie czarne spodnie z wysokim stanem i białą, zwykłą koszulkę na krótki rękaw. Tak wiem, szału nie ma, ale nie chciało mi się wymyślać czegoś specjalnego i tak po szkole musiałam się przygotować do spotkania z Mattem. Gdy byłam w szkole poszłam szukać Toma i Sophie. Szłam korytarzem, aż nagle zobaczyłam jego. Stał oparty o ścianę z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem. Po ostatniej akcji naprawdę zaczęłam się go bać, więc od razu skręciłam w prawo i weszłam do toalety. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Sophie:

-Sophie gdzie jesteś?

-Jestem na dachu z Tomem.

-Przyjdź razem z nim pod toalety na parterze. 

-Jasne, zaraz będziemy.

Posiedziałam jeszcze chwilę w łazience, aby uniknąć spotkania z Nicholasem. Gdy wyszłam moi przyjaciele akurat zmierzali w moją stronę. 

-No hejka co się stało, że musieliśmy tak szybko przyjść? - zapytała Sophie

-On się stał. - wskazałam głową mojego wroga. 

-Było mówić wcześniej przyszlibyśmy szybciej. - powiedział Tom.

-Najważniejsze, że jesteście już ze mną. Idziemy na lekcje?

-No jasne. - odpowiedzieli wspólnie.

Na długiej przerwie musiałam zostać chwilę w klasie i porozmawiać z nauczycielką. Kazałam Sophie iść do Toma i obiecałam, że zaraz do nich dołączę. Gdy wyszłam z klasy przerwa trwała w najlepsze, a ja byłam wkurzona, że straciłam tyle cennego czasu na dyskusję z matematyczką. Od razu ruszyłam w stronę stołówki, gdzie zawsze jemy razem wspólnie lunch. Szłam prawie pustym korytarzem, bo prawie każdy był na zewnątrz. Wzięłam telefon i dla pewności napisałam do przyjaciółki, czy aby na pewno są na stołówce. Odpowiedź przyszła praktycznie od razu i dowiedziałam się, że siedzą razem na dachu. Dobrze, że zapytałam, bo bym ich wiecznie szukała, chociaż mogłam się domyśleć, że są właśnie tam. Gdy byłam na drugim piętrze nie słyszałam nic oprócz własnych kroków. Nagle zza rogu wyłonił się nikt inny tylko Nicholas. Cudownie, lepiej być nie mogło. Nawet, jak wejdę do łazienki to jestem przekonana, że bez żadnego problemu wejdzie tutaj za mną. Nie było nikogo w szkole, więc mógł sobie na to pozwolić. Zdecydowałam się udawać, że go nie widzę i szłam nadal w kierunku wejścia na dach. Niestety moja obojętność nic nie dała, bo jak tylko byłam blisko niego złapał mnie za rękę i popchnął w stronę okien.

-Czego chcesz?

-Bardzo dobrze wiesz czego chcę.

-Może i wiem, ale wiem też, że nigdy tego nie dostaniesz.

"Teraźniejszość czy przeszłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz