Rozdział 15

21 7 0
                                    

-Dlaczego ja? Przecież mnie kochałeś...

-Ciebie? Nigdy. Takiej osoby nie da się kochać. Jesteś nic nie warta. Zrozumiałaś?

-Proszę pozwól mi odejść...

-Ty mała dziwko! Chyba naprawdę chcesz mnie wkurwić.

-Proszę Aaron... 

-Nieeeee.... - obudziłam się z krzykiem. Matt od razu mnie przytulił.

-Boże Miley uspokój się, proszę. Nic ci się nie stanie, jestem tu.

-Nie dotykaj mnie. - wyrwałam się z jego uścisku i odsunęłam jak najdalej mogłam.

-Słucham? Miley, uspokój się, to był tylko sen... - chłopak zaczął do mnie podchodzić.

-Nie zbliżaj się do mnie! Powiedziałam stój!!! - Matt od razu się zatrzymał.

-Ale Miley... - stanęłam do niego tyłem, nie mogłam na niego patrzeć, nie teraz

-Proszę wyjdź...

-Ale...

-Wyjdź.

-Miley...

-Powiedziałam wyjdź.

Chłopak bez słowa opuścił mój pokój, a następnie dom. Rzuciłam się z płaczem na łóżko. Pewnie większość z was nie rozumie mojego zachowania. Też nie rozumiem siebie, ale nie mogłam zachować się inaczej. 

Aaron:

moja przeszłość

moja miłość

moja nienawiść

mój ból

moje cierpienie

mój koszmar

moja tragedia

moje piekło

Nic z tego nie rozumiecie i pewnie jeszcze przez długi czas tak pozostanie. Jest to większa część mojego życia, o której nie umiem zapomnieć. Zawsze, gdy przypomnę sobie zdarzenia sprzed roku zachowuje się dość nienaturalnie. Popadam w panikę i nic, ani nikt nie jest w stanie nad tym zapanować. Moje koszmary związane z nim nie są lepsze. Matt po jednym z nich uspokoił mnie, ale te wspomnienie było o wiele cięższe i bardziej wiarygodne niż tamto. Nie chciałam go przestraszyć. Jest o wiele za wcześnie, aby widział mnie w takim stanie. Postanowiłam nie iść dziś do szkoły, nie w tym stanie. Napisałam do Sophie i Toma, że nie przyjdę dziś, ponieważ lekko się przeziębiłam i zapewniłam ich, że nie muszą do mnie przychodzić. Zeszłam na dół, aby wypić herbatę i coś zjeść. Po śniadaniu pooglądałam chwilę telewizję, a następnie poszłam się ubrać. Nałożyłam na siebie niebieskie, przetarte jeansy i brzoskwiniowy, cienki sweterek. Lekko się pomalowałam, włożyłam telefon do kieszeni spodni i wzięłam do ręki aparat. Miałam nadzieję, że moja pasja poprawi mi humor i będzie mi chociaż odrobinę lepiej. Wiem też, że muszę przeprosić Matta i wyjaśnić mu troszkę moje zachowanie. Zamknęłam dom i ruszyłam przed siebie. Mijałam wiele nowych i ciekawych miejsc, budynków, ludzi. Byłam świadkiem wielu zdarzeń - miłych lub mniej przyjaznych - obserwowałam przyrodę, zwierzęta. Wszystko co widziałam fotografowałam. Po kilku godzinach postanowiłam wrócić do domu. Moja karta pamięci była prawie cała zapełniona. Moje zdjęcia przedstawiały wszystko i nic. Byli na nich ludzie szczęśliwi, ale też smutni, przygnębieni, rozczarowani, wściekli, zrozpaczeni. Starałam się uchwycić ich emocje i pokazać takie jakie były naprawdę. Mój humor odrobinę się poprawił. Miałam tylko nadzieję, że Matt nie będzie zły i szybko wybaczy mi moje zachowanie. Naprawdę nie chcę psuć naszej dopiero, co rozwijającej się relacji. Gdy dotarłam do domu zrzuciłam wszystkie moje zdjęcia na laptopa i wstawiłam niektóre na Facebooka. Chwilę poszperałam w internecie, a potem ugotowałam i zjadłam obiad. W trakcie posiłku napisałam do Sophie i poprosiłam ją o dzisiejsze notatki, które od razu mi wysłała. Od razu wzięłam się za przepisywanie, co zajęło mi dwie godziny razem z odrobieniem wszystkich lekcji na jutro - piątek - już nie mogę się doczekać :D. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. Gdy byłam młodsza marzyłam o zostaniu baletnicą, ale było o wiele za późno na jego realizację. Na YouTube znalazłam kilka figur baletowych, które nie są zbyt skomplikowane i postanowiłam się ich nauczyć. Na mojej twarzy od razu zagościł wielki uśmiech. Taniec to coś co naprawdę sprawia, że czuję, że żyje. Niestety moja samoocena sprawia, że moja pasja jest tajemnicą. Mogę tańczyć tylko dla siebie. Chodzę na kurs, aby wzmocnić siebie i przestać się bać tańczyć z innymi i dla innych. Około godziny osiemnastej umiałam już kilka prostych figur, ale i tak byłam z siebie dumna. Wzięłam prysznic i ubrałam się we wcześniejsze ciuchy. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. Przez długi czas nie wiedziałam, czy lepiej jest do niego napisać, czy jednak zadzwonić i czy w ogóle cokolwiek robić, ale ostatecznie wybrałam drugą opcję:

Pierwszy sygnał...

Drugi sygnał...

Trzeci sygnał....

-Halo...

-Cześć Matt...

-Um, cześć Miley.

-Możemy się spotkać i porozmawiać?

-No dobrze. Gdzie i o której.

-Możesz po mnie przyjechać.

-Okej, będę za dwadzieścia minut. 

Tak jak mówił był dokładnie dwadzieścia minut później pod moim domem. Wsiadłam do jego samochodu i kierowałam go, jak ma jechać. Gdy dojechaliśmy na miejsce usiedliśmy na ławce. 

-Czemu akurat to miejsce? - zapytał Matt.

-Jest tu bardzo pięknie i można szczerze porozmawiać, bo nie ma tu ludzi. - odpowiedziałam. Znajdowaliśmy się przy tym jeziorku, gdzie poznałam Nicole. Mogłam mu od razu powiedzieć, gdzie ma jechać, ponieważ znał to miejsce.

-Dobrze, więc...

-Przepraszam. Przepraszam za to, jak się zachowałam. Wybacz mi.

-Miley proszę powiedz mi, dlaczego tak się zachowałaś?

-Śniło mi się wydarzenie z przeszłości. Po jednym z takich koszmarów udało ci się mnie przywrócić do normalności, ale tym razem wspomnienie było za silne i zbyt realistyczne. Nie dałbyś rady mnie uspokoić.

-Dlaczego nie dałbym rady? - spojrzałam na niego ze smutkiem. Wiedziałam, że o to zapyta, ale czy jestem gotowa,żeby odpowiedzieć na jego pytanie? Wstałam z ławki i stanęłam do niego tyłem.

-Gdy mój koszmar dotyczy zdarzeń z przeszłości i jest zbyt realistyczny mam ataki paniki. Nie zachowuję się wtedy racjonalnie i nie chciałam, żebyś widział mnie w takim stanie.

-Boże Miley, co ci się śniło?

-Ktoś kto mi pomógł, a potem zrobił coś o wiele gorszego. Działo się to przez dwa lata i pewnie działoby się dalej gdyby nie uratował mnie mój tata. 

-Czyli od piętnastego roku życia?

-Nie Matt, mój koszmar zaczął się odkąd zostawił nas ojciec, a potem brat, ale to bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. 

-Jeju, Miley...

Chłopak już więcej nic nie mówił tylko mnie przytulił, a ja od razu wtuliłam się w niego. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to, że nie zadawał mi więcej pytań i po prostu odpuścił. Po kilku minutach zdecydowaliśmy się już wracać. Gdy byliśmy pod moim domem Matt zapytał:

-Może chcesz abym został na noc?

-Nie dziękuję. Muszę pobyć sama i po prostu wszystko sobie poukładać. Spotkamy się jutro?

-No jasne. Mam dla ciebie niespodziankę i mam nadzieję, że ci się spodoba.

-Dziękuję i dobranoc Matt.

-Dobranoc Miley.

Posłałam mu najszczerszy uśmiech na jaki było mnie stać i na pożegnanie pocałowałam go lekko w policzek. Gdy byłam już w domu przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Po chwili dostałam SMS-a:

Matt:

Śpij dobrze księżniczko :* 

Miley:

Ty również Matt :* 

Wtuliłam się w mojego miśka i lekko się uśmiechnęłam. Myślałam tylko o tym jaką ma dla mnie niespodziankę chłopak i coraz bardziej nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia...

"Teraźniejszość czy przeszłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz