Sobota. Nareszcie weekend i czas tylko dla siebie. Do poniedziałku muszę nazbierać, jak najwięcej dobrej energii, aby odreagować przyjazd "mojego kochanego" braciszka, który akurat mój humor umie spierdolić w jednej chwili. Umyłam się i ubrałam w mój strój do tańca, ponieważ stwierdziłam, że nie będzie mi się chciało przebierać na miejscu, a nie wyglądam najgorzej. Zrobiłam lekki makijaż, który wytrzyma mój trening i nie spłynie z mojej twarzy. Spakowałam do torby wodę, aparat i ciuchy na zmianę, czyli: czarne legginsy i długą, niebieską koszulę na krótki rękaw. Zeszłam do kuchni,aby coś zjeść, ale miałam pustą lodówkę, więc poszłam do mojego pokoju po portfel, aby wracając z kursu zrobić zakupy. Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę galerii. Nie chciałam po nikogo dzwonić. Jest sobota, więc pewnie każdy ma zajęcie, nie chcę ich fatygować. Stwierdziłam, że krótki spacer mi nie zaszkodzi, a przy okazji uda mi się uwiecznić coś ciekawego. Gdy byłam już na miejscu moja karta pamięci była wypełniona nowymi ujęciami. Może ktoś powiedziałby, że moje zdjęcia nie przedstawiają nic specjalnego i są przeciętne, ale ja fotografuję to, co dla mnie jest piękne i robię to dla siebie, więc nie obchodzi mnie opinia innych. To moja pasja, może nie jestem profesjonalistką w tej dziedzinie, ale nic nie jest w stanie odciągnąć mnie od tego, co kocham. Na zajęciach kolejny raz tańczyliśmy zumbę:
Na mojej twarzy zagościł szeroki i przede wszystkim szczery uśmiech. Układ nie był trudny, ani wymagający bardzo dużego wysiłku. Piosenka, do której tańczyliśmy sama w sobie dawała mi dużo energii i szczęścia. Muzyka to coś, co kocham. Powiecie, że jestem duszą artysty: muzyka, taniec, fotografia, ale nic bardziej mylnego. Uwielbiam wszystkie te trzy rzeczy, ale nie wiąże z nimi mojej przyszłości. Kocham śpiewać, bo dzięki temu mogę pokazać swoje uczucia i mogę interpretować piosenki po swojemu. Tańczę, aby wyzbyć się złych emocji; aby wczuć się w muzykę i dzięki ciału uwolnić z siebie dobrą energię. Fotografia to coś, dzięki czemu ukazuję świat takim jakim ja go widzę. Dzięki niej mogę spojrzeć na świat inaczej; mogę wyobrażać sobie, co kryje się za danym zachowaniem. Zwalniam i dostrzegam rzeczy, których spiesząc się nie widzę. W przyszłości chcę zostać pediatrą. Kocham dzieci i pomoc innym sprawia mi ogromną przyjemność. Wiem, że jest to trudny zawód, ale wierzę, że uda mi się osiągnąć to czego pragnę, a jak nie to spróbuję czegoś innego. Ze znakomitym humorem udaję się do najbliższego sklepu spożywczego i kupuję podstawowe produkty. Gdy stoję w kolejce i czekam na swoją kolej, zauważam, że przede mną stoi Nicole. Nie wiem, jak się zachować po tej całej sytuacji z Nicholasem. Nie mam pojęcia, czy dziewczyna wie o tym co jej "chłopak" wyprawia, ale nie mam zamiaru pierwsza jej informować o całym zdarzeniu, więc postanawiam udawać, że jej nie widzę. Wyciągam telefon i z zaciekawieniem wpatruje się w ekran, choć tak naprawdę nie ma w nim nic ciekawego. Moje starania idą na marne, gdy po chwili słyszę, jak ktoś (czytaj: Nicole) krzyczy moje imię:
-Miley!!!
-O hejka, nie zauważyłam cię.
-No hej, nie dziwię się skoro jesteś tak wpatrzona w ten telefon. - a jednak udało mi się ją wkręcić.
-I co tam u ciebie słychać?
-Zakończyłam swój "związek", niech dupek radzi sobie sam.
-Coo...??? - zdziwiłam się, że bez żadnego problemu mi o tym powiedziała. Nie znamy się długo, a o takich rzeczach raczej nie informuje się byle kogo.
-Och nie udawaj kochana, wiem, że wszystko wiesz. - gdy wcześniej myślałam, że Nicole mnie zaskoczyła to teraz bez problemu mogę stwierdzić, że dziewczyna przebiła samą siebie. Wie o mnie więcej, niż się spodziewałam.

CZYTASZ
"Teraźniejszość czy przeszłość"
Novela JuvenilMiley i Matthew Co się stanie, gdy po raz pierwszy się spotkają? Co będzie gdy przeszłość nie pozwoli im żyć normalnie? Czy zdołają siebie naprawić? Czy zdołają pokochać siebie na tyle, że przeszłość ich nie rozdzieli? Czy teraźniejszość pozwoli im...