Rozdział 17.

45 6 2
                                    

Clara zakryła usta ręką a do oczu napłynęło jeszcze więcej łez. W tym momencie czuła więź między nią a Sherlockiem która była jakby nie do przerwania. Przywiązanie którym dziewczyna go obdarzyła wraz z wzajemnością było czym pięknym. Świadomość tego że była między nimi taka bliskość sprawiała że byliby wstanie zrobić dla siebie wszystko. Wzajemne zaufanie i wsparcie do jakiego potrzebowali siebie nawzajem dawało im szansę na nowe życie, lepsze życie, życie z miłością. "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą". To co było pomiędzy nimi było czymś niesamowitym, czymś czego każdy człowiek powinien doświadczyć. Uczucia którymi siebie obdarzyli były tak silne że blokowały racjonalne myślenie, sprawiały że patrzyli zupełnie inaczej na świat który ich otaczał. Wiedzieli że mogą się nawzajem obdarzyć troską, bezpieczeństwem,szczerością i szacunkiem. Teraz trzeba było tylko odpowiedzieć czy chce się takiego życia. Czy jest się w stanie zobowiązać w stosunku do drugiej osoby. Być jej wiernym do końca życia. Zdecydować...

Clara rzuciła się na bruneta, serce biło coraz szybciej, obraz jej się rozmazywał przed oczami. Płakała jednocześnie się śmiejąc. Wtulając się w ramię chłopaka szepnęła tylko..Tak. Sherlock na którego twarzy pojawiły się nowe uczucia pocałował dziewczynę z taką namiętnością jak nigdy dotąd. W tej chwili nic poza nimi nie istniało. Nie chcieli aby ta chwila się skończyła, mogła trwać wieczność. Chłopak nadal całując Clare włożył jej na palec pierścionek.

 Chłopak nadal całując Clare włożył jej na palec pierścionek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                             ***

Wrócili na Baker Street trzymając się za ręce. Wchodząc do salonu widzieli jak Sam i Dean się na nich patrzą. Nie wiedzieli co ich bardziej dziwi, to że są zaręczeni czy to że Sherlockowi udało się zdać test.
-Gratulacje!- Sam przytulił Clare ale widząc wzrok Sherlocka który się mu uważnie przyglądał dość szybko przestał.
-Za chwile wrócę- odrzekł Sherlock który wpatrzony był w Clare jak w obrazek. Wziął do ręki telefon i wykręcił numer.
-Halo?- zaczął mówić radosnym głosem ale po chwili jego mina z każdą kolejną sekundą przestawała oddawać obraz radości.
-Będziemy za chwile- dodał krótko po czym rozłączył się. Clara od razu wstała.
-Co się stało?- dodała poważnym tonem.
-Chodzi o Mary...zaczęła rodzić.
-Przecież to dopiero 7 miesiąc!- dziewczyna stała nieruchomo jakby nie chciała przyjąć do wiadomości tego co właśnie się stało. Wszyscy w 4 ruszyli w kierunku szpitala. Po chwili byli już na miejscu bez trudu znaleźli odpowiedni korytarz na którego końcu siedział John. Wszyscy podeszli bliżej niego chcąc się dowiedzieć jak najwięcej szczegółów. Blondyn natychmiast wstał. Widac było że bardzo się tym przejmuje był spocony.  I ciągle chodził w tą i spowrotem. Każde pytanie ignorował. Sherlock chciał go uspokoić ale tylko pogorszył sytuacje.
-Wszystko dobrze?- starał się mówić spokojnym głosem.
-Nie ,nie jest dobrze!

Po 1 godzinie czekanie kiedy John juz postradał zmysły wyszedł lekarz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Po 1 godzinie czekanie kiedy John juz postradał zmysły wyszedł lekarz. Blondyn poderwał się na równe nogi. Patrzył na lekarza czekając na to co usłyszy.
-Gratuluję Panu ma Pan cudowne córeczki.- lekarz powiedział uśmiechając się. W tym samym czasie wszyscy odpowiedzieli równo wręcz chórem.
-Córeczki?!
-Tak okazało się że to bliźniaczki.
-Mogę je zobaczyć?- John powiedział z nadzieją w głosie.
-Naturalnie.- odrzekł szybko lekarz.
John poszedł za nim na salę gdzie leżała Mary. Ponieważ dzieci to wcześniaki musiały być pod ciągłą obserwacją. Usiadł na łóżku obok Mary chwytając ja za rękę.
-I jak my je nazwiemy- blondyn zaśmiał się patrząc w stronę dzieci.
-Ja wymyśle jedno imię a ty drugie- odpowiedziała słabym głosem Mary.
-A więc..- Zaczął John- jedna to będzie....Patty. Mary uśmiechnęła się.
-A druga..- dodała dziewczyna zastanawiając się- ..Joan. John uśmiechnął się w stronę żony całując ja w czoło. Niestety musiał już wyjść z sali. Wchodząc spowrotem do korytarza w którym stali przyjaciele opowiedział im co się dokładnie stało.
-Jeśli już o tym mówimy- Zaczął Sherlock. A Clara od razu zorientowała się o co mu chodziło i podniosła na wysokoś oczu blondyna rękę z pierściąkiem.
-Pobieracie się?!- dodał zaskoczony John który przez nadmiar wrażeń zrobił się blady. Clara chwyciła bruneta za rękę i pokiwała głową.
-To na kiedy planujecie ślub?- Zapytał John.
-Dopiero jak urodzę.- Dodała szybko Clara. Blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Może przywieźć ci jakieś czyste ciuchy- Sam i Dean zaoferowali się.
-Było by mi miło- Dodał blondyn którego stan fizyczny jak i psychiczny był wręcz tragiczny. Nawet Sherlock który najczęściej zauważa takie rzeczy tym razem był za bardzo przejęty całym dniem żeby zorientować się ze bracia nie jadą tam tylko po ciuchy dla Johna.

Tak jak zawsze dziękuję ze przeczytanie i że że mną nadal jesteście.

Imiona córek państwa Watson zostały nadane na cześć dwóch osób bez których nigdy nie powstało by to opowiadanie.
Dziękuję! 😂😍😙😙💕💖💟💞👌💕👍✌👏👐

W ślad za ojcem~SH SPN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz