Rozdział 21.

46 4 2
                                    


Clara zmierzyła wzrokiem bruneta po czym chciała zamknąć mu dzwi przed nosem ale Sherlock w ostatniej chwili je zablokował.
-Czego tu chcesz?!- Warkneła Clara.
-Chciałbym cie przeprosić i zobaczyć naszego syna. Dziewczyna nie wierzyła w To co słyszy.
-O szybko się zorientowałeś- Clara ironicznie patrzyła na chłopaka była na niego wściekła, zawiodła  się na nim, tak jej go brakowało a on teraz przychodzi jak gdyby nigdy nic i oczekuje że będą spowrotem szczęśliwą parą.
-Naprawdę nie mogłem wtedy przyjechać- Sherlock starał się wytłumaczyć przed dziewczyną. Lecz ta pokręciła tylko głową z niedowierzaniem.
-No tak wkoncu demony są NAJWAŻNIEJSZE- po tych słowach  Clarze udało się zamknąć dzwi. Położyła Bena w pokoju. I poszła zobaczyć czy Sherlock już sobie poszedł. Ten jednak usiadł pod drzwiami i nie wyglądał jakby zamierzał się z tąd ruszyć. Dziewczyna juz chciała do niego wyjść i przemówić mu do rozsądku ale w ostateczności tego nie zrobiła. Teraz w jej głowie było tylko jego imię. Świadomość tego że siedzi pod jej drzwiami była przerażająca. Clara już sama nie wiedziała czy mu wybaczyć czy nie , wsumie to tęskniła za nim i jej go brakowało ale to co zrobił było nie wybaczalne. Nadszedł wieczór. Cara po cichu podeszła do dzwi Sherlock tam już nie siedział ale stali Sam i Dean którzy właśnie zapukali do dzwi. Dziewczyna otworzyła uśmiechając się dość sztucznie.
-Słuchaj...- Zaczął Sam- to wszystko przez nas.
-Ty nie widziałaś w jakim on jest stanie.-kontynuował Dean.- To jest wrak człowieka- Clara wogóle się nie odzywała to co powiedzieli jej bracia totalnie nią wstrząsnęło nie zadowała sobie sprawy z tego co tak naprawdę się stało.
-My musimy już iść ale...- Zaczął Dean i razem z bratem się odsuneli a jej oczu ukazała się znajoma twarz Sherlocka. Bracia odeszli zostawiając ich samych.

             *kilka tygodni później*

-Wszystko masz? - Mary skierowała swoje pytanie w kierunku Clary która właśnie zapinała walizkę.
-Tak- odrzekła krótko po czym zwróciła się do Sherlocka- napewno sobie poradzisz?
-jakby co John mi pomoże, jedzie już- dodał całując Clare która razem z Mary wybrały się na weekend do spa, zostawiając przy tym Sherlocka i Jona z dziećmi.
-Pomachajcie mamie- John mówił w stronę dziewczynek jednak te były zajęte czymś innym, mała Patty zabawą z Cavą a Joan próbojąc ugryźć Johna w rękę.
Chłopacy usiedli w salonie kładąc dzieci na podłogę żeby mogły się pobawić.
-One chyba myślą że my sobie nie poradzimy- dodał blondyn w kierunku przyjaciela.
-Przecież zajęcie się dzieckiem to nic trudnego.
-Musimy im to udowodnić- dodał John.
-Pokażemy że jesteśmy odpowiedzialni- odrzekł Holmes.
-I że przy nas dzieci są bezpieczne- mówiąc to blondyn dopiero się zorientował że mała Patty znika za rogiem pokoju idąc na wycieczkę krajoznawczą. Mimo że bobas dopiero raczkował to przemieszczał się w zaskakująco szybkim tempie. John w porę podniósł Dziewczynkę wracając z nią do pokoju, na której buzi malowała się radośc. Sherlock zaczął się śmiać.
-Bezpieczne mówisz?- Brunet patrzył prosto na przyjaciela.
-Joan jest bardzo grzeczna- wskazał palcem na puste łóżeczko.- Gdzie jest Joan?- John odłożył spowrotem Patty która natychmiast wykorzystała sytuacje z powrotem uciekając. Blondyn w tym czasie szukał swojej drugiej córki która za fotelem malowała  swoje piękne arcydzieło na ścianie kredkami.
-Mary mnie zabije..- Dodał zabierając dziecku kredki. Sherlock płakał ze śmiechu chwytając się za brzuch widząc Johna który próbuje uspokoić dzieci.
-Jak ty to robisz? Że Ben jest taki spokojny?- Dodał w kierunku bruneta.
-Ma to po ojcu- zaśmiał się Sherlock.
-To znaczy że jak mu się nudzi to strzela w ścianę?- Dodał ironicznie John a Sherlockowi przestało być do śmiechu.

W miedzy czasie przyszli bracia sprawdzić czy Sherlock i John jeszcze żyją. Siedzieli i rozmawiali dopóki John znowu zaczął nie gonić Patty która za każdym razem uciekała. Po jej minie można było poznać że robienie ojcu na złość sprawia jej przyjemność. Cava która przez zabawę pt. "Pomalujmy psa farbami" siedziała cały czas pod stołem z nadzieją że nikt jej tam nie znajdzie. Sherlock podniósł z podłogi małego Bena i podał Deanowi który zrobił dziwna minę.
-No i?- Sherlock po chwili bezczynności Deana dodał lecz ten w odpowiedzi zrobił dziwną minę.
-To wampir?- Sherlock zaczął się niecierpliwic.
-Aaa..- Dodał chlopak uważnie oglądajcie dziecko. Po chwili oddał je Sherlockowi.
-Wydaje mi w się że to człowiek- Dodał Dean spoglądając na małego bobasa który próbował wsadzić Sherlockowi kredkę do nosa. Brunet odetchnął z ulgą....

Dziękuję za przeczytanie!

Xoxo ☝💕💟💚💜💙💛💪

W ślad za ojcem~SH SPN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz