6|Rozdział

842 59 5
                                    

Marzyłam by się do kogoś przytulić...
Dalej siedziałam na łóżku ze łzami w oczach. Byłam rożzalona i wkurzona na Adriena. Co on sobie myślał! Może, że rzucę się w jego ramiona! Żałosne! Nienawidzę go! - krzyknełam, a z moich oczu popłyneło jeszcze więcej łez. Nagle usłyszałam ciche kroki. Nie przejełam się tym i postanowiłam się położyć. Jeszcze chwilę słyszałam kroki, a potem zapadła cisza trochę się przestraszyłam. Cisza trwała dalej, a ja przykryłam się kołdrą jeszcze mocniej. Zamknełam zaspane oczy i przysnełam. Lecz nie było mi to pisane. Usłyszałam pukanie w szybę. Odwryciłem głowę w stronę szyby nikogo nie było - uśmiechnełam się lekko do siebie. I położyłam głowę na poduszkę. Po chwili znowu usłyszałam pukanie w moją szybę. Z mojej twarzy zniknął uśmiech nie chętnie wstałam i poddenerwowana otworzyłam okno by zobaczyć o co chodzi. Rozejrzałam się i nikogo nie było.Już miałam zamknąć okno, ale poczułam kogoś oddech na ciele, dostałam dreszczy moje ciało się trzesło, a ja nie mogłam się przemienić. Powoli odwracałam głowę pokazując swoją bezbronność. Gdy się odwróciłam ujrzałem uśmiechniętą twarz Czarnego kota.
-Kurde, ale mnie wystraszyłeś!
-Przepraszam droga pani!
Wtedy przypomniałam sobie, że nie jestem teraz biedronką i muszę udawać uradowanie nim.
-Co tu robisz?
-Pilnuje Cię!
-Dziękuję, ale nie ma takiej potrzeby.-odpowiedziałam spokojnie.
-Po twojej minie widzę, że coś cię trapi. Mi możesz powiedzieć!
Nagle spojrzałam mu w oczy i poczułam potrzebę wyżalenia się. Powiedziałam mu wszystko o Adrienie. Jak bardzo go kochałam i jak bardzo przez niego cierpię z oczu poleciały mi łzy. Poczułam się jak dziecko. Usiadłam na łóżku, a on za mną. Nie byłam wstanie nic powiedzieć patrzyłam na podłogę, a na uda spływały mi łzy.
Po chwili Czarny kot chwycił mnie za podbródek i uniósł tak by mieć widok na moją twarz. Podniósł rękę i zmył mi łzy spływającę po policzkach. Byłam zdziwiona nagle poczułam ulgę. Patrzyłam na niego i poczułam chęć przytulenia.
-Czarny kocie dziękuję...
-Czarny kot zawsze do usług - odpowiedział. Wstał i podszedł do okna. Ja wstałam za nim by zamknąć po nim okno.
Po chwili zatrzymał się podszedł do mnie bliżej i mnie przytulił. Po tym wyskoczył i krzyknął: do jutra! Czułam jeszcze większą ulgę. Nie wiedziałem, że Czarny kot jest taki czuły...

MariChat Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz