Jutro znowu do niej przyjdę...
Następny dzień -Mari.
Boże! Poprostu się cieszę! Kocham rodziców ale... czas najwyższy samemu podejmować decyzje o sobie. Mam dwa tygodnie dla siebie. Choć wiem, że muszę przestrzegać listy zakazów które dała mi mama. I muszę codziennie do nich dzwonić! I tak na mojej twarzy namalował się uśmiech, a ja wyskoczyłam z łóżka i jak zawsze biegłam w stronę łazienki wziąć prysznic, zrobić makijaż i ułożyć włosy. Dziś postanowiłam sobie wyprostować i rozpuścić. Ubrałam białą bluzkę i różową miniówke. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie jajecznice. Była niedziela więc po śniadaniu postanowiłam obejrzeć film.W tym samym czasie u Adriena...
Skończyłem sesję. Nie mogłem się skupić. Ciągle myślałem o Mari. Chciałem do niej iść. Ale wiedziałem, że jej rodzice nie mogą się dowiedzieć, że do niej codziennie przychodzę... A raczej będę przychodzić. Ale to było silniejsze ode mnie! Po chwili namysłu postanowiłem - Plagg wysuwaj pazury! Biegłem po dachach w stronę domu Mari. Nagle usłyszałem wołanie o pomoc. Tym razem chodziło o kradzież. Użyłem kataklizmu na murku którym uciekłał złodziej po czym nie miał gdzie uciekać. Oddałem skradzioną rzecz i biegłem dalej wiedziałem, że muszę się śpieszyć mam tylko parę minut do przemiany zwrotnej. Ale musiałem ją zobaczyć i zrobić krok w przód. Już byłem na miejscu.
*Marinette*
Usłyszałam pókanie w szybę. Zatrzymałam film i odwróciłam głowę. Czarny kot! - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Po chwili mu otworzyłam. Czarny kot wszedł i usiadł na łóżku.
-Mamo, tato mam gościa krzyknełam żartobliwie.
-Mari, co ty robisz jeszcze usłyszą! Oszalałaś!
-Spokojnie kiciu! Wyjechali na dwa tygodnie. Sama nie wiem czemu to mu powiedziałam.
-To dobrze przynajmniej tyle dobrego! Mari pięknie wyglądasz w rozpuszczonych włosach wiesz?!
-Nic nie odpowiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
-Yy... Marinette czy może byśmy jutro gdzieś wyskoczyli co powiesz o kinie!
-To bardzo miłe z twojej strony ale nie mogę. Bo ja, ja nie jestem gotowa. Poza tym muszę jeszcze wysłać zaproszenia na urodziny. Praktycznie nie ruszam się z domu.
- Rozumiem - powiedział smutno.
-Ale może innym razem nie zrozum mnie źle... ja jeszcze coś ten czuje do wiesz.
-Tak, tak rozumiem nie martw się. To ja już może pójdę. Wstał i podszedł do okna.
-Zaczekaj! Po tych słowach szybko podbiegłam do niego i go pocałowałam. Sama w to nie wierzę ale to tak samo. Po chwili ciszy dodałam. - Yy...przepraszam bo ja...
-Tylko na mnie spojrzał i zbliżył nasze twarze już miał mnie pocałować, lecz po chwili pierścień czarnego kota zamrugał ostrzegawczo. Wiedziałam, że za chwilę się przemieni...
CZYTASZ
MariChat
Fanfiction-Ja chciałbym... -Nie obchodzi mnie to! -Szczerze cię nie rozumiem! Zawsze miałeś mnie w dupie! -po tych słowach odwróciła się w moją stronę, a z jej oczu popłyneły szczere łzy. Czemu nie podeszłeś do mnie kiedy tego potrzebowałam! - spojrzała na m...