Położyłam się na łóżku i jeszcze chwilę czytałam nowo wypożyczoną książkę podczas czego zasnęłam z książką w ręku.
Marinette
Usłyszawszy budzik wyskoczyłam z łóżka spadająć na podłogę. Po czym ocierająć zaspane jeszcze oczy rozejrzałam się dookoła z zamiarem znalezienia książki. Wstałam na równe nogi położyłam książkę na szafce nocnej, a sama wyciągnełam rękę po telefon sprawdzająć godzinę. - Co!?-wrzasnełam do siebie wyraźnie zaskoczona wczesną godziną ponieważ przeważnie było na odwrót...Spokojnymi ruchami ruszyłam w stronę łazienki z zamiarem odświeżenia i rozbudzenia się krótkim i ciepłym prysznicem. Jak najciszej mogłam zajęłam materiał ubrań z ciała i weszłam pod wcześniej planowany prysznic.
Po 10 minutach wyszłam z kabiny prysznicowej i chwyciłam ręcznik dokładnie ścierająć mokre ciało co do kropelki wody. Dzień jak codzień wykonałam codzienną rutynę która składa się z ułożeniu włosów, zrobieniu drobnego makijażu oraz ubraniu się w zestaw ubrać przygotowany dzień wcześniej.
Mimo wczesnej godziny byłam już gotowa do szkoły. Odczuwałam radość z dzisiejszego dnia mniejwiecej dlatego że jest piątek. Lubię chodzić do szkoły ale jak napewno większość ludzi wolę zostawać w domu.Założyłam słuchawki i włączyłem piosenkę ulubiojego wokalisty. Po czym zeszłam na dół i zjadłam śniadanie w postaci dwóch kanapek z szynką i sałatą. Po skończonym posiłku założyłam plecak i ruszyłam ku stronie szkoły. Choć wiedziałam, że pierwszą lekcję zaczynam z nie całe dwie godziny postanowiłam w wolnym czasie posłuchać muzyki i myśleć nad dzisiejszym dniem.
Na ulicach Paryża dalej paliły się latarnie oświetlające już prawie jasną drogę. Idąc moje ciło ogarneły delikatnie i przyjemne dreszczyki spowodowane zimnym wiaterkem.
Po dotarciu na miejsce usiadłam na schodach szkoły przypatrując się śpieszacym do pracy dorosłym. Myślałam o szkole, Alyi, Adrienie i Czarnym kocie...
Po chwili wyjełam szkicownik oraz ołówek i zaczęłam szkicować projekt sukienki.Po 15 minutach szkicowania poczułam dotyk na swoim ramieniu. Przerażona nie patrząć kto to wzięłam patyk leżący w pobliżu i walnełam osobę z tyłu która momentalnie upadła na trawnik.
Adrien
Dzisiaj z nie wiadomych powodów obudziłem się wcześniej niż zwykle. Usiadłem na kanapie i z okna przypatrywałem się przechodnią. Lecz nagle zauważyłem przechodzącą Marinette. Bez zastanowienia ruszyłam niezauważenie w stronę drzwi wyjściowych. Szłem z 12 metrów za nią. Chciałem wreście powiedzieć...powiedzieć kim jestem, co do niej czuję i jak bardzo żałuję. To wszystko chciałem zrobić teraz gdy nikogo nie ma jako Adrien nie Czarny kot. Widząc, że Marinette siada na schodku i zaczyna szkicować wpadłem na pomysł zagadania do niej. Niezauważenie ruszyłem w jej stronę i dotknełem jej ramienia. Jedyne co pamiętam to że oberwałem czymś w łeb i upadłem...
CZYTASZ
MariChat
Fanfiction-Ja chciałbym... -Nie obchodzi mnie to! -Szczerze cię nie rozumiem! Zawsze miałeś mnie w dupie! -po tych słowach odwróciła się w moją stronę, a z jej oczu popłyneły szczere łzy. Czemu nie podeszłeś do mnie kiedy tego potrzebowałam! - spojrzała na m...