25|Rozdział

712 44 14
                                    

Jedyne co pamiętam to, że oberwałem czymś w łeb i upadłem...

Marinette
-O kurde! - powiedziałam odwracając się i patrząc na nieprzytomnego chłopaka. Pierwsze co wpadło mi do głowy to położenie go na boku lecz to by nie pomogło. Wyjełam telefon z kieszeni i zadzwoniłam po numer alarmowy karetki. Dalej wpatrywałam się w chłopaka nie wiedziałam kto to był ponieważ leżał na brzuchu. Z nie cierpliwością czekałam na karetkę.

Po 4 minutach usłyszałam dźwięk karetki jadącej w naszym kierunku. Poszkodowanym zajęli się ratownicy. Ja natomiast oddaliłam się nieco dalej.
Na samym myśl o wezwaniu policji dostałam dreszczy, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Mimo to postanowiłam po lekcjach odwiedzić go...

Podczas lekcji nie mogłam się skupić myślałam o tym co się stało! Mam wyrzuty sumienia. To wszystko moja wina! Czy musiałam walić go tym kijem!? Nie mogłam się najpierw odwrócić!? Zaczęłam żałować tego, że szybciej wyszłam z domu...
Po dzwonku na przerwę który oznaczał koniec lekcji wyszłam z klasy niczym błyskawica. Biegłam w stronę pobliskiego szpitala w którym najprawdopodobniej leży poszkodowany przez zemnie chłopak. Bardzo się denerwowałam ale musiałam go przeprosić i powiedzieć, że się przestraszyłam i to był impuls, a po za tym wyrzuty sumienia robiły swoje. Liczyłam się z konsekwencjami...

Adrien
Obudziłem się w szpitalu. Z bardzo bolącą głową. Otworzyłem oczy i zobaczyłem ratowników i lekarzy. Którzy mi podali mi środek przeciw bólowy i środek nasenny po którym po paru minutach zasnę. Jedyne co zdążyłem powiedzieć to:
-Gdz-ie ona jest...?
-Kto? - powiedział lekarz wyrażenie zdziwiony.
-Marinet... - po tych słowach zasnąłem.

Marinette
Byłam przed szpitalem. Podeszłam do recepcji i dyskretnie spytałam o pacjenta. Udawałam spanikowaną siostrę. Dzięki czemu recepcjonistka podała salę podoszkodowanego nieznajomego. Poddenerwowana ruszyłam w stronę numeru sali w którym leży chłopak. Zobaczywszy odpowiedni numer drzwi chwyciłam za klamkę i otworzyłam. Zobaczyłam osobę przykrytą kołdrą szpitalną. Powoli usiadłam na krześle obok łóżka i powiedziałam:
-Przepraszam. To ja cię walnełam tym kijem... Ale się przestraszyłam chciałam się tylko bronić. Wiem to było baaardzo głupie. Jestem gotowa na konsekwencje! Pewnie nie chcesz mnie widzieć na oczy? Rozumiem... Nie musisz odpowiadać! To ja może pójdę?

Dalej nic nie słyszałem postanowiłam odkryć trochę kołdrę chociaż żeby zobaczyć twarz chłopaka. Chwyciłam delikatnie za kołdrę i pociągnełam w dół.
-Adrien!?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 27, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MariChat Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz