3

3.2K 228 39
                                    

Tydzień po rzekomej napaści Iben na Evę, (była) dziewczyna Chrisa ponownie zaczęła wygłaszać mu kolejne kazanie. Tym razem zatrzymała go po lekcjach na szkolnym parkingu.

- Jesteś dupkiem, Christoffer.

Westchnął ze znużeniem.

Ile razy przerabiali ten schemat w ciągu ostatnich siedmiu dni? Po ich pierwszej rozmowie na ten temat naprawdę miał nadzieję, że Iben da sobie święty spokój z Chrisem i wreszcie go zostawi. Tak się jednak nie stało, ponieważ dziewczyna całą winą obarczała Evę, ale nie szczędziła też przy tym obelg w jego stronę.

Ignorował ją, jak tylko mógł, a mimo to ciągle za nim chodziła. Czuł, że dziś już tego nie wytrzyma.

- O co chodzi tym razem? - Zapytał, odwracając się w jej stronę.

- Już wszystko wiem! Eva wszystko mi powiedziała. - Zapewniła gorliwie.

Spojrzał na nią ze zdziwieniem. Zaczął myśleć, że jest z nią coś nie tak. Najpierw wyzwała Evę od najgorszych, a teraz stanęła wraz z nią przeciwko niemu? I co takiego mogła jej powiedzieć Eva? Nic o nim nie wiedziała, nawet nigdy nie zamierzała go poznać. Wymienili ze sobą praktycznie parę zdań na kilku imprezach.

- Iben... - Zamknął oczy i wziął uspokajający oddech. - Nie wiem co...

- Przestań! Zamilcz, Christoffer! Nie tłumacz się.

Nawet nie zamierzał. Chciał jej powiedzieć, żeby w końcu się od niego odpieprzyła.

- Bardzo dobrze, że właśnie tak się stało. Teraz wiem, że na tej imprezie całowałeś nie tylko Evę. Co ja mówię! W ogóle na wszystkich innych imprezach mnie zdradzałeś. Rozmawiałam z nią, wiesz? Poza tym słyszałam... od innych parę rzeczy. - Rzuciła mu oskarżycielskie spojrzenie, w którym zauważył cień bólu.

Chris jedynie wpatrywał się w nią beznamiętnie. Nie obchodziło go co mówili o nim ludzie, ale wzmianka o rozmowie Iben z Evą w jakimś stopniu go zaintrygowała.

- Nie jest ci nawet wstyd. Ranisz mnie, Christoffer... Albo nie, wiesz. Ja już cię nie kocham! Nie kocham cię. Tak. I już nie chcę cię znać.

Nachylił się tak, by ich oczy znajdowały się na równym poziomie, a Iben przez moment pomyślała, że zrobił to, by ją pocałować. Skrycie, pod stertą tych wszystkich obelg, które kierowała w jego stronę, pragnęła, aby szczerze ją przeprosił i wyznał, że jest dla niego najważniejsza. Zawsze tego chciała, ale on nigdy nie rzucał podobnymi wyznaniami.

Przymknęła więc wyczekująco powieki i gdy po dłuższej chwili nic się nie działo, a nadal czuła miętowy oddech Chrisa na swojej twarzy, otworzyła oczy spotykając wzrokiem jego bezczelny uśmiech.

- Cieszę się, że sobie to wyjaśniliśmy. - Powiedział i się wyprostował, a następnie odwrócił, by wsiąść do swojego samochodu. Nie miał ochoty dłużej zadręczać się jej towarzystwem, nawet jeśli nurtowała go teraz myśl co sądziła o nim Eva.

- Co? Nie! Czekaj! - Iben złapała go za ramię i spojrzała na niego z przejęciem. - Nic a nic do mnie nie czujesz? Już mnie nie kochasz?

- Skarbie. - Parsknął śmiechem. - Kochałem tylko twoje cycki.

Wsiadł do auta i ruszył z piskiem opon, zostawiając na parkingu rozżaloną Iben, której świat ponownie posypał się na kawałki. Tym razem na stałe.

* * *

Po zerwaniu z Iben Chris w końcu odetchnął. Mógł swobodnie wrócić do swojego trybu życia fuckboy'a, nie musząc przejmować się czy zostanie przez kogoś nakryty. Teraz wystarczyło, że pojawił się na imprezie, a już miał wokół siebie wianuszek dziewczyn, które otwarcie z nim flirtowały. Kim by był, gdyby nie wykorzystywał takich okazji?

Powoli zapominał o Evie, choć często widywał ją w szkole - czasem z przyjaciółkami, czasem z tym blondwłosym chłopakiem z pierwszego roku, czasem samą. Jonas z każdym kolejnym dniem coraz rzadziej znajdował się w jej towarzystwie, ale Chris nie miał zamiaru tego roztrząsać. Chciał się skupić na sobie.

Doskonale mu się to udawało dopóki Eva znów nie zaczęła pojawiać się na imprezach. Kiedyś niezbyt często na nie chodziła, a gdy już się zjawiała - bawiła się ze swoimi koleżankami. Teraz jednak Chris coraz częściej widywał ją z innymi facetami. Był pewien, że jej związek z Jonasem dobiegł końca, gdy zobaczył, jak jednego wieczoru całowała trzech różnych chłopaków. Zdarzyło jej się to nawet z jedną z jej przyjaciółek, co skłoniło Chrisa do rozmyślań nad orientacją seksualną Evy.

Ponownie zaczął jej pragnąć, mimo że wiedział, iż nie powinien. Nie chciał, by Eva przypadkowo narobiła sobie zbędnych nadziei i wkopała go w kolejny związek tak, jak zrobiła to Iben. W jego przekonaniu dziewczyny właśnie takie były. Pocałujesz je kilka razy, a one już myślą, że chcesz się ustakować.

Nie powstrzymało go to jednak. Trudno było nie myśleć o tej nowej, pewnej siebie Evie, która była seksowna jak piekło, która przechodziła przez tłum, przytulając każdego po kolei z uśmiechem na ustach, która całowała każdego, kto jej na to pozwolił. Każdego prócz Chrisa.

Nie wiedział czy to była celowa zagrywka z jej strony, czy też Eva od sytuacji z Halloween znienawidziła go do takiego stopnia, że zaczęła go ignorować jeszcze bardziej niż niegdyś. Jednego był pewien - cholernie go to irytowało.

Choć z drugiej strony, patrząc na jej zachowanie, był zadowolony, że wtedy na tej feralnej imprezie pocałowała go, gdy była trzeźwa. Pocałowała go, bo chciała tego ona sama, a nie przemawiający przez jej umysł alkohol.

* * *

Gdy William zaczął na poważnie umawiać się z Noorą, nieuniknionym stał się fakt, iż ścieżki Chrisa i Evy ponownie musiały się skrzyżować.

Jego przyjaciel zapraszał całą grupę Evy na wszystkie imprezy, które Penetrators urządzali w mieszkaniu Williama, ale ponieważ zawsze były one ogromne i skupiały masę ludzi, szanse, aby spotkać na nich truskawkowo blond dziewczynę były niewielkie. Jednak potem William zaproponował imprezę w autobusie, na której Eva oczywiście musiała się zjawić ze swymi przyjaciółkami. Chris przygryzł wtedy nerwowo wargę i pierwszy raz pomyślał, że była naprawdę piękna.

Poczuł się dziwnie, bo zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie nazwał żadnej dziewczyny piękną. One były ładne, seksowne, gorące - owszem. Zaś określenie pięknej w jego mniemaniu należało się dziewczynom, w których się było zakochanym, a on z pewnością nie był zakochany w Evie. Mimo to za każdym razem, gdy spojrzał na nią w tym nieszczęsnym autobusie, nie mógł pozbyć się tej myśli.

W końcu ich spojrzenia się skrzyżowały, choć stali oni w odległości co najmniej kilku metrów od siebie. Niejeden chłopak w takiej sytuacji mógł się zaczerwienić i spuścić wzrok, ale nie Chris. Automatycznie postanowił użyć swojego uroku. Uniósł na nią wyzywająco brew i kiwnął puszką piwa z krzywym uśmiechem, wznosząc niemy toast.

Eva wzięła łyk alkoholu z własnego kubka i ku zaskoczeniu Chrisa ruszyła w jego stronę, ani na chwilę nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego.

Oblizał usta w oczekiwaniu na to, co miało się zaraz wydarzyć.

I'm yours || Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz