Poniedziałek był ciężki, szkoła była ciężka, życie było ciężkie. Ogólnie wszystko wydawało się być dobijające.
Eva snuła się po szkolnych korytarzach jak cień, nie mając na nic siły. Z resztą jak większość uczniów. Powrót do szkoły po kilku tygodniach błogich wakacji od zawsze był dla każdego udręką.
Jedynie Vilde promieniała jak słońce w najjaśniejszy dzień. Wprost tryskała energią, opowiadając o swoim najnowszym pomyśle, który dopracowywała w ostatnim czasie - grupie teatralnej.
Podczas przerwy śniadaniowej na stołówce, zdążyła przedstawić już Evie, Sanie i Chris najważniejsze założenia swojego projektu. Słuchały uważnie jej słów, by nie sprawić jej przykrości. Vilde od zawsze była na to bardzo podatna. Najmniejsze okazanie zlekceważenia w stosunku do niej odbierała bardzo głęboko.
- Jesteśmy w drugiej klasie. - Ciągnęła swoim słodkim głosikiem, uśmiechając się. - Powinnyśmy wreszcie zrobić coś dla społeczności tej szkoły. Powinnyśmy się wyróżnić z tłumu tych bezbarwnych osób. - Skwitowała. - Więc jak? Wchodzicie w to ze mną? - Jej pełne nadziei spojrzenie przesunęło się na przyjaciółki.
Sana patrzyła na nią beznamiętnie, Chris zajadała się swoim ulubionym jogurtem, co jakiś czas ssąc plastikową łyżeczkę, a Eva opierała się o stół na prawej ręce, bawiąc się telefonem w dłoni.
Nagle poczuła wibrację, oznaczającą nadejście wiadomości.
- Gdzie ty, tam ja. - Odezwała się bez wahania Chris.
- Kochana! - Krzyknęła Vilde, piszcząc jak mała dziewczynka.
Eva wywróciła ze śmiechem oczami, zerkając na wyświetlacz swojego telefonu. Momentalnie zamarła, widząc adresata wiadomości.
Penetrator Chris:
Gdzie jesteś?Chris nie odzywał się od soboty, a dokładniej od momentu, w którym Eva w dość niegrzeczny sposób wyprosiła go ze swojego domu. To nie było w porządku, ale nie miała przecież wyjścia, skoro pojawiła się tam wtedy jej matka.
Mimo wszystko Eva nie chciała na niego naciskać. Nie chciała wyjść na zdesperowaną idiotkę. Wzięła piątkową noc za jednorazową przygodę, z myślą, że Chris miał na ten temat takie samo zdanie. Jedank jakaś malutka część niej, miała nadzieję, że była w błędzie.
Jej palce przesunęły się po dotykowej klawiaturze.
Ty:
Jest wrześniowy poniedziałek i dochodzi południe. Zgaduj Scherloku.- Jak bardzo ci na tym zależy? - Odezwała się Sana, unosząc brew na Vilde.
- To będzie moim życiem. - Zapewniła blondynka z całkowitą powagą na twarzy.
Penetrator Chris:
W moim łóżku.Eva przygryzła wargę, by nie parsknąć śmiechem.
Ty:
Nie schlebiaj sobie.- W porządku. - Powiedziała ostrożnie Sana. - W takim razie mam nadzieję, że weźmiesz to na poważnie i że to wybije ci te wszystkie inne głupoty z głowy.
Reakcja Vilde była taka sama jak za pierwszym razem. O mało co nie udusiła siedzącej obok niej Sany, wydając przy tym podekscytowany pisk.
- Eva, a co z tobą? - Zapytała, gdy jej radość już odrobinę osłabła.
Penetrator Chris:
Dlaczego? ;)
Znasz mnie chyba już na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że uwielbiam to robić.
Wyobrażać sobie kogoś w łóżku.
Na przykład ciebie.
Zwłaszcza ciebie.

CZYTASZ
I'm yours || Chris Schistad
FanfictionEva należy do Chrisa. Chris należy do Evy. To wszystko?... Czyli "Skam" z punktu widzenia Chrisa Schistada. * * * Nie jestem właścicielką postaci pojawiających się w tym fanfiction. Wykorzystuję je jedynie do przedstawienia mojej interpretacji rela...