9

2.6K 211 8
                                    

- I ja mu na to wtedy: "tak właśnie powinno być!". Przecież to było nieposzanowanie pracownika. No powiedz, Chris, nie mam racji? - Brunet przytaknął głową, popijając drugi z kolei kubek kakao.

Po wyjściu z pokoju Evy, skierował się do kuchni, gdzie pani Mohn próbowała ugotować jakąś wymyślną potrawę z najnowszego wydania "Norweskich przepisów". Oczywiście jednocześnie prowadziła z nim żywą dyskusję i po zapytaniu o jego preferencje żywieniowe, zrobiła mu coś do picia. W czasie, gdy Eva szykowała się do wyjści a z Chrisem, on i jej matka zdążyli poruszyć już temat szkoły, rodziny, zainteresowań, a teraz byli w trakcie rozmowy o pracy.

Chris bezustannie sprawiał wrażenie zabawnego i dobrze wychowanego. Nie czuł się niekomfortowo, ponieważ w zaledwie pół godziny zdążył polubić wygadaną panią Mohn, która była nim szczerze zauroczona.

- Oni myślą, że ja z dnia na dzień jestem w stanie przemieścić się na drugi koniec świata. - Oburzyła się, odwracając się w jego stronę z drewnianą łyżką w dłoni. Spojrzała na coś za jego plecami, a jej twarz nagle się rozjaśniła. - Eva, no wreszcie! Chris umierał tu już z tęsknoty. - Mrugnęła do nich łobuzersko i powróciła do gotowania.

Chris odwrócił się na krześle, by spojrzeć na stojącą w drzwiach Evę. Przygryzł wargę. Miała na sobie zwykłe czarne spodnie z wysokim stanem i przylegający do ciała bordowy top, a mimo to nie mógł oderwać od niej wzroku.

Odrząknęła, zakładając za ucho kosmyk włosów i nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego, kiwnęła znacząco głową w kierunku swojej mamy.

- Tak... - Ocknąwszy się, Chris uniósł się z krzesła. - Musi mi pani koniecznie dokończyć tę opowieść następnym razem. - Powiedział z uśmiechem w kierunku matki Evy.

- "Następnym razem"? - Eva zapytała zszokowana.

Chris tylko spojrzał na nią z łobuzerskim błyskiem w oku, a pani Mohn wydawała się nawet nie słyszeć słów swojej córki.

- Jasne, możesz tu wpadać kiedy tylko chcesz. Jeśli będę w domu, to na pewno jeszcze pogadamy. - Zapewniła z uśmiechem, a Eva wprost zbierała szczękę z podłogi.

Nie wierzyła w to, co widziała, co mówiła jej własna matka. Pomyślała, że nie zdziwiłaby się, gdyby zaraz dała Chrisowi komplet kluczy od ich domu. Co tu się, do cholery, działo?

- Idziemy. - Eva złapała go za rękę, by wyprowadzić go z kuchni.

Chris spojrzał na jej minę i naprawdę walczył ze sobą, aby się nie roześmiać.

- Dobrze, więc może my się już będziemy zbierać. - Odezwał się grzecznie, wyciągając z kieszeni kluczyki od auta. Pani Mohn, wiedząc to, ożywiła się jeszcze bardziej.

- Masz samochód? - Zapytała z podekscytowaniem.

- Wychooodzimy! - Zawołała Eva i wprost wypchnęła Chrisa na korytarz.

W śmiechu zdążył wyrzucić tylko krótkie "do widzenia" w kierunku pani Mohn, zanim Eva zamknęła za nimi wyjściowe drzwi. Jednak po sprawdzeniu temperatury na zewnątrz wróciła się jeszcze na sekundę po jeansową kurtkę. Chris w tym czasie zdążył już znaleźć się w samochodzie.

- Co to, do cholery, było? - Zapytała Eva, wsiadając do jego auta. Nadal była zszokowana po sytuacji, której dopiero co była świadkiem. - Nawet matkę chcesz mi zbajerować? - Zapytała, ale e jej głosie można było wyczuć rozbawienie.

- Hej, to bardzo miła kobieta. - Zmrużył na nią oczy, wciąż się uśmiechając. - No i zrobiła mi najlepsze kakao jakie kiedykolwiek piłem. Na pewno odwiedzę ten dom jeszcze nie raz. - Mrugnął do niej, po czym odpalił silnik samochodu.

Eva prychnęła w odpowiedzi, opierając głowę o boczną szybę.

- Chyba nie zdajesz sobie sprawy, czego mi narobiłeś. Przecież ona nie da mi teraz przez ciebie spokoju.

- Co masz na myśli? - Spojrzał na nią kątem oka i włączając się do ulicznego ruchu, uruchomił odtwarzacz muzyki.

- Ugh, Kayne West? - Skrzywiła się Eva, słysząc słowa amerykańskiego rapera. - Posądzałabym cię o lepszy gust muzyczny.

- Ja mam doskonały gust. Co do wszystkiego. - Zapewnił.

- Aha, teraz rozumiem czemu ciągle się na mnie gapisz. - Dźgnęła go palcem w żebra, uśmiechając się chytrze.

Prychnął z urazą, ale kąciki jego ust uniosły się w górę. Nie zamierzał zaprzeczać czegoś, co było prawdą.

Obserwował z rozbawieniem, jak Eva probówała zmienić utwór na dotykowym wyświetlaczu radia. Nie kwapił się do pomocy, więc dopiero po kilku nieudanych próbach w końcu w głośnikach rozbrzmiał głos Jamesa Arthura.

- Och! Kocham tę piosenkę! - Krzyknęła z rozmarzeniem, a po chwili zaczęła nucić pod nosem "Certain things".

Choć Chris nie był przyzwyczajony do słuchania tego rodzaju muzyki, nie protestował. Tak długo, jak mógł wsłuchiwać się w fałsz w głosie Evy i mieć z tego niezły ubaw - dało się to znieść. Nie mógł się powstrzymać, by co chwilę nie spojrzeć na nią kątem oka.

- Gdzie jedziemy? - Zapytała, gdy piosenka dobiegła końca.

- Niespodzianka. - Mruknął tajemniczo.

Z początku Chris miał zamiar krążyć po mieście bez celu, a potem zatrzymać się w jakiejś ciemnej uliczce lub pojechać do hotelu. Uznał jednak, że byłoby to podłe wykorzystanie Evy, biorąc pod uwagę fakt, jak ugościła go jej matka i to, że Eva nie była dla niego taką zwykłą pierwszorzędną dziewczyną, z którymi zazwyczaj postępował w ten sposób.

Nie wiedział do końca, co robić. Musiał szybko coś wymyślić, a nie było to łatwe, zważywszy na to, że kierował samochodem i tym bardziej nie mógł się skupić. Rozejrzał się dookoła, a w jego oczy rzucił się górujący nad innymi budynkami słup z logiem znanego fastfoodu. Przygryzł wargę, skręcając na wjazd do McDonaldu.

- O mój Boże, serio? McDonald? - Zdziwiła się Eva, a on z jakiegoś dziwnego powodu poczuł się głupio.

Okej, nie był dobry w zabieraniu dziewczyn na jakiegokolwiek rodzaju randki, jeśli to wyjście z Evą można było tak nazwać. Liczył, że go zrozumie.

- Gdybyś nie był tobą, Schistad, powiedziałabym teraz, że za ciebie wyjdę. - Powiedziała poważnie.

Spojrzał na nią z uniesioną brwią i głośno się roześmiał, widząc jej minę. Eva zaskakiwała go coraz bardziej.

- Nigdy nie mów nigdy, skarbie. - Mrugnął do niej.

- Może to zaplanowałeś, co? - Spojrzała na niego z rozbawieniem. - Za kilka minut otworzę Big Maca, a tam pierścionek zaręczynowy?

- Masz interesujące marzenia. I w dodatku mi nimi schlebiasz. - Uśmiechnął się, patrząc jak wywróciła oczami. - Zapamiętam.

- Oby ci się to nie przydało. - Prychnęła i wysiadała z auta. - No szybko, chodź, bo umieram z głodu!

I'm yours || Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz