- Twoi rodzice też tutaj są? - Zapytała Eva, gdy schodzili razem z Chrisem po olbrzymich schodach na dół.
- Nie wiem, ale raczej wątpię. - Odpowiedział, wkładając kluczyki od samochodu do tylniej kieszeni spodni.
Oboje chyba woleli, żeby Eva ich nie poznała. Już samo spotkanie z Mari okropnie ją stresowało, choć była to tylko mała dziewczynka, a co dopiero mogłoby być z rodzicami Chrisa. On nastomiast obawiał się, co Eva mogłaby o nich pomyśleć. Nie odwrotnie.
W ogóle to całe poznanie jego siostry przez Evę nie za bardzo mu się podobało. To wydawało mu się zbyt osobiste. Mari była jego jedyną słabością i jakiś dziwny głos w jego głowie przekonywał, że Eva mogłaby to w jakiś sposób wykorzystać.
- Woah. - Westchnęła, gdy znaleźli się w przestronnym korytarzu. Lustrowała wzrokiem obrazy na ścianach, nie przestając podążać za Chrisem. - Twój dom jest wielki.
- Nie tylko dom. - Mrugnął do niej, na co pacnęła go w ramię, śmiejąc się w głos.
Musiał przyznać, że uwielbiał ten dźwięk.
- Nie schlebiaj sobie, Schistad. - Wywróciła oczami.
- A co, może zaprzeczysz?
Nie kontynuowali dalej tej rozmowy, ponieważ już znaleźli się w kuchni, która była połączona z salonem. Na jednej z kanap przed wielkim telewizorem siedziała, wpatrzona w jakąś kreskówkę, Mari. W jednej dłoni trzymała miskę pełną czekoladowych płatków, a drugą wkładała je sobie garściami do buzi.
- Mari... - Westchnął Chris, kierując się w stronę młodszej siostry. - Ile razy mam ci powtarzać, że trzeba je zalać mlekiem?
Zabrał z jej rąk już prawie pustą miskę i ponownie wrócił do kuchni, ale tym razem zajrzał do lodówki. Zignorował Evę, która patrzyła na to wszystko z zaciekawieniem.
- Ale ja już nie chcę jeść. - Odezwała się Mari, stojąc teraz na kanapie. - Nie dawaj mi więcej, Chris.
Westchnął z rezygnacją i zamknął lodówkę. Wiedział, że nie warto było dyskutować z jego młodszą siostrą. Była tak uparta, że do niczego nie dało się jej przekonać i nic nigdy nie można było jej wmówić.
- Gdzie jest matka? - Zapytał z wyczuwalnym chłodem w głosie, choć nie chciał by zabrzmiało to tak źle.
- Nie wiem. - Mari wzruszyła ramionami. - Przywiozła mnie tutaj od Ann i powiedziała, że wróci za godzinę. Musi chyba coś załatwić.
"Chyba kogoś" pomyślał ze zdenerwowaniem Chris.
- Ooou... Jesteś! - Wrzasnęła dziewczynka, gdy nagle dostrzegła stojącą gdzieś z boku Evę.
Zbiegła z kanapy i złapała ją za rękę, ciągnąc na jedno z krzeseł przy wyspie kuchennej. Eva spojrzała na nią ze zdziwieniem, a potem posłała rozbawione spojrzenie Chrisowi, który z dezaprobatą patrzył na poczynania swojej siostry.
- Jestem Mari. - Odezwała się z szerokim uśmiechem. - Jak się nazywasz?
- Eva. - Odpowiedziała nieco speszona śmiałością dziewczynki. Nienawidziła faktu, iż nie potrafiła rozmawiać z dziećmi, choć wszystkim zazwyczaj przychodziło to z łatwością.
- Mari, my zaraz jedziemy. - Powiedział z napięciem Chris.
Eva spojrzała na niego ze zdziwieniem. Wyraźnie zauważyła, iż nie podobało mu się to, że spotkała jego siostrę. Zaczął zachowywać się tak dziwnie i odlegle, jakby był tym poddenerwowany. Ale co tak bardzo go drażniło? Nie rozumiała jego postawy. Starała się ukryć, że sprawiła jej ona cień bólu.
![](https://img.wattpad.com/cover/96570152-288-k227657.jpg)
CZYTASZ
I'm yours || Chris Schistad
FanfictionEva należy do Chrisa. Chris należy do Evy. To wszystko?... Czyli "Skam" z punktu widzenia Chrisa Schistada. * * * Nie jestem właścicielką postaci pojawiających się w tym fanfiction. Wykorzystuję je jedynie do przedstawienia mojej interpretacji rela...