7

2.6K 213 9
                                        

Eva się roześmiała.

Po prostu się roześmiała.

Chris spodziewał się każdej reakcji z jej strony, ale nie takiej, która ostatecznie nastąpiła. W podobnych sytuacjach jego uszy zazwyczaj przyzwyczajone były do wysłuchiwania kobiecych jęków, a nie dźwięcznego śmiechu.

Odsunął się, aby spojrzeć na Evę, ale natychmiast zarzuciła ręce na jego kark, żeby ponownie go do siebie przyciągnąć. Mimo że chciał zapytać co tak bardzo rozśmieszyło ją w jego wypowiedzi, nie protestował. Złapał ją za biodra i podniósł tak, by ich twarze znajdowały się na tym samym poziomie.

Eva w tym czasie pociągnęła go do kolejnego pocałunku. Tym razem nie był on pełen desperacji i żarliwości, a bardziej przypominał odzwierciedlenie pasji i zmysłowości.

Chris uważał się za eksperta w całowaniu, więc szybko przyzwyczaił się do nowego tempa, które narzuciła. Gdy zaczęła przygryzać jego wargi i ocierać się o jego ciało, prawie zapomniał, co jeszcze przed paroma chwilami chciał jej powiedzieć. Nawet, gdy już się odsunęła, patrząc na niego z tym błyskiem w oku i nabrzmiałymi od pocałunku ustami, jego umysł opustoszał. Chris myślał tylko o tym, jak bardzo była oszałamiająca.

Trudno było mu uwierzyć, że ta Eva - którą właśnie przypierał teraz do ściany, której ręce swobodnie wędrowały po jego ramionach, która wyglądała na taką pewną siebie - była kiedyś tą samą dziewczyną, płaczącą przez chłopaka w jednym z pokoi na imprezie w Halloween. To jakby porównać dwie różne osoby.

Wyrwał się z rozmyślań dopiero wtedy, gdy poczuł dłoń Evy na swojej klatce piersiowej. Napiął się i mocniej przycisnął ją do ściany, by poczuć wszystkie jej krągłości dociśnięte do jego ciała. Pomyślał, że prawdopodobnie zostawi siniaki na jej biodrach, ale nie skarżyła się na żaden ból, więc nie zwrócił na to większej uwagi.

- Jestem twoja? - Powtórzyła jego wcześniejsze słowa, ale już bez kpiny. W jej głosie bardziej można było wyczuć specyficzny podziw.

- Tak, moja. - Wzruszył ramionami, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. - Podobnie jakbyś była moją dziewczyną, wiesz? - Dodał bez namysłu.

Czasami już naprawdę przestawał siebie rozumieć. Jeszcze parę godzin temu był gotowy jak najbardziej unikać Evy, a teraz oświadczał jej bezceremonialnie, że była jego własnością. Co ona z nim robiła?

- Ach, więc jestem twoją dziewczyną.

Chciał po prostu, żeby była jego. Nieważne kim miałaby dla niego być - ważne, żeby była jego.

Pokiwał głową, aby uniknąć tej problematycznej dyskusji. Jakoś wtedy najmniej go obchodziło, co pomyślała sobie o nim Eva i jakie będą konsekwencje jego słów. Zależało mu teraz tylko na tym, by móc ją ponownie pocałować. Uniemożliwił mu to jednak jej kolejny wybuch śmiechu.

- W taki sam sposób, w jaki była nią Iben? - Zadrwiła, a Chris drgnął na wzmiankę o jego byłej dziewczynie. - Udam, że w ogóle nie było tego tematu, okej?

Nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ Eva ponownie przyciągnęła go do siebie, by połączyć ich usta. Ich języki przeplatały się ze sobą w mokrym, namiętnym pocałunku.

- Och, Chris, powinieneś trzymać się tego, w czym jesteś naprawdę dobry. - Wymruczała w jego wargi, a on niemal jęknął, słysząc w jaki sposób wypowiedziała jego imię.

- Jestem w tym dobry. - Ścisnął w dłoniach jej pośladki i (jeśli to było w ogóle możliwe) jeszcze mocniej przycisnął ją do ściany. Dźwięki, które wydawała napędzały go coraz bardziej i bardziej.

- No właśnie. - Przerwała pocałunek i dotknęła palcami jego twarzy, intensywnie wpatrując się w jego oczy. - Dlatego nie staraj się być moim chłopakiem. Nie niszcz tego.

Nie wiedzieć czemu, Chris poczuł nagle dziwne ukłucie w kaltce piersiowej. Było ono tak silne, że na moment po prostu go sparaliżowało. Słowa Evy wydawały się normalne i raczej oczywiste, ale fakt, że kolejny raz w pewnym sensie go odrzuciła, sprawiał, że Chris stawał się zwyczajnie bezsilny.

Przez jego chwilowe otępienie, które trwało o sekundę za długo, nie zdążył zareagować, gdy Eva po prostu go od siebie odepchnęła, odchodząc bez słowa. Obserwował z przygryzioną wargą, jak znikała w tłumie tańczących ludzi i pierwszy raz w życiu poczuł się tak zagubiony.

Tamtej nocy już ani razu jej nie widział.

I'm yours || Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz