Evie nie zajęło zbyt wiele czasu, aby pokonać dzielącą ją z Chrisem odległość. Już po kilku sekundach stanęła przed nim tak blisko, że mógł swobodnie wyciągnąć rękę i jej dotknąć. Nie zrobił tego jednak.
- Nie potrafisz trzymać się ode mnie z daleka, huh? - Zapytał z łobuzerskim uśmiechem i wyrzucił pustą puszkę po piwie do stojącego nieopodal pojemnika na śmieci.
- To ty gapisz się na mnie na każdej imprezie. - Rzuciła z wyzywającym uśmieszkiem.
Chris oparł się o ścianę autobusu, śmiejąc się cicho, ponieważ nie sądził, że Eva odpowie na jego zaczepne pytanie w ten sam sposób. Ona jednak, nie czekając na jego odpowiedź, zarzuciła ramiona na jego szyję, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej niż wcześniej. Spojrzała na niego spod rzęs, a uśmiech Chrisa momentalnie znikł, zastąpiony przez szalejący w jego oczach ogień. Miał ochotę popchnąć Evę na najbliższą ścianę i mocno wpić się w jej usta.
- I... podoba mi się to. - Mruknęła.
Jej głos był tak kuszący, że Chris mimowolnie się do niej pochylił, by spojrzeć w jej hipnotyzujące zielone oczy. Nie zdążył zareagować, gdy pociągnęła go do siebie bliżej, tym samym łącząc ich usta.
Wiedział, że powinien się powstrzymać, że powinien to przerwać, lecz jego ciało mówiło mu co innego.
Mocniej owinął ramiona wokół talii Evy, zjeżdżając jedną dłonią na jej tyłek, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Czuł jej uśmiech na swoich wargach, co sprawiło, że pocałował ją jeszcze mocniej niż wcześniej. Po kilku minutach, zaczęła zjeżdżać swoimi pocałunkami coraz niżej, wzdłuż jego szczęki do miejsca gdzie jego puls poruszał się w szaleńczym tempie.
- Eva... - Jęknął, gdy przyssała się do jego skóry.
Jego dłonie nie przestawały badać jej ciała, a mimo to próbował powstrzymać ją przed dalszymi działaniami. Byli w cholernym autobusie i gdyby dalej zamierzała kontynuować to, co robili, nie mieliby nawet gdzie znaleźć miejsca z odrobiną prywatności.
Jednak Eva się tym nie przejmowała. Dalej całowała szyję Chrisa, od czasu do czasu ją przygryzając, by usłyszeć jego zduszone jęki, które sprawiały jej ogromną satysfakcję. Zwodziła go od dłuższego czasu i nie mogła się nie uśmiechnąć na myśl, że największy szkolny badboy po tylu tygodniach nadal nie mógł jej się oprzeć.
Nagle w kieszeni Chrisa rozbrzmiały wibracje telefonu. Wiedział, że to Isak próbował się do niego dodzwonić, by przekazać mu ważną informację, ponieważ czekał na to od początku imprezy. W głębi duszy nie chciał niszczyć tego momentu między nim i Evą, choć wcześniej próbował ją odepchnąć. Zdał sobie jednak sprawę, że rozliczenie spraw z chłopakami z Yakuzy było teraz ważniejsze bez względu na to, co mówiły mu jego hormony.
Chris odebrał połączenie, myśląc, że Eva zaprzestanie swoich czynności, ale ona jeszcze bardziej do niego przylgnęła, co sprawiło, że nie mógł się skupić na tym, co mówił do niego Isak. Musiał mu powtarzać co najmniej cztery razy swoje słowa, aż w końcu Chris je zrozumiał: chłopaki z Yakuzy nadchodzili.
- Eva. - Powiedział z naciskiem, delikatnie ją od siebie odpychając. Spojrzała na niego z urazą, ale to zignorował. - Muszę wyjść, ale ty masz tutaj zostać, rozumiesz?
Szczerze mówiąc, nie był pewien, dlaczego zależało mu, aby Eva nie wychodziła na zewnątrz. Mogła podejmować decyzje za siebie. Przecież Chris nie był odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo. Mimo to, gdy przypomniał sobie ostatnią walkę i to jak brutalni byli faceci z Yakuzy, pomyślał, że byłby spokojniejszy, gdyby Eva jednak została w autobusie.
Od razu spoważniała, słysząc jego poważny ton.
- Czemu? Co się dzieje? - Zapytała, lustrując z niepokojem jego twarz.
Chris nie wiedział czy powinien jej o tym mówić. Mógł po prostu odejść bez słowa i zostawić ją tutaj w niewiedzy, ale w jej oczach było coś, co sprawiło, że od razu się wygadał.
- Yakuza zaraz tu będą. - Obserwował jej reakcję, przygryzając wargę.
Eva wciąż wyglądała, jakby nie do końca wiedziała co się właśnie miało stać, ale Chris nie miał teraz czasu, by jej to dokładnie wytłumaczyć. Musiał jeszcze powiadomić o wszystkim Williama, który nie spodziewał się dziś niczego podobnego.
Zanim Chris zdążył odejść, Eva jeszcze raz złapała go za ramię.
- Ale...
- Po prostu tu zostań, okej? - Przerwał jej, posyłając ostatnie przeciągłe spojrzenie, a potem zniknął gdzieś w tłumie.
CZYTASZ
I'm yours || Chris Schistad
Fiksi PenggemarEva należy do Chrisa. Chris należy do Evy. To wszystko?... Czyli "Skam" z punktu widzenia Chrisa Schistada. * * * Nie jestem właścicielką postaci pojawiających się w tym fanfiction. Wykorzystuję je jedynie do przedstawienia mojej interpretacji rela...