11

2.7K 209 20
                                        

- Okej... Więc chcesz jechać w jakieś konkretne miejsce? - Chris zapytał, gdy wyszli na zewnątrz na chłodne wieczorne powietrze.

Mimo tego, że był sierpień, znajdowali się w Oslo. Temperatury zwykle zbytnio nie szalały tu na termometrach.

Eva rozejrzała się wokół, ciaśniej otulając się jeansową kurtką. Jej wzrok przykuł mały park, który znajdował się naprzeciwko McDonalda. Nie chciała jeszcze wracać do domu, a poza tym lubiła późnowieczorne spacery niezależnie czy samotne czy z kimś obok. Uznała to za idealną okazję do rozmowy lub też wspólnego pomilczenia.

- Możemy tam iść? - Zapytała, wskazując głową przeciwną stronę ulicy.

- Park? - Zdziwił się Chris, a potem na nią spojrzał.

Nie miał ochoty łazić teraz po jakiś leśnych ścieżkach. W głowie szalały mu teraz inne, dużo bardziej niegrzeczne myśli, które również związane były z Evą. Jednak widząc jej pełne nadziei zielone oczy, nie mógł się nie zgodzić. Przerażało go to, jak na niego działała.

- Dobra, chodźmy, ale wiedz, że jest już późno. - Powiedział, zerkając na zegarek i oboje ruszyli chodnikiem, by następnie przejść pasami przez ruchliwą ulicę.

- No to co? - Spojrzała na niego z uniesioną brwią. - Boisz się, że nas ktoś napadnie? - Prychnęła.

- Nie. Bynajmniej nie mnie. - Wyszczerzył zęby w sztucznym uśmiechu. - Umówiłem się tu z kumplami na zbiorowy gwałt, więc już nie masz możliwości odwrotu.

Eva gwałtownie się zatrzymała.

- Żartujesz, prawda? - Zapytała z grozą w oczach. Wyglądała, jakby naprawdę w to wierzyła, co szczerze go uraziło.

- Uch, to chyba oczywiste. - Chris zmarszczył brwi. - Za kogo ty mnie masz? Myślisz, że nie umiałbym cię sam zdobyć?

- Hah! A potrafisz? - Zakpiła i ponownie zaczęli iść wzdłuż jednej z parkowych ścieżek.

Nie licząc odgłosów, które wydawało miasto, było tu bardzo cicho i spokojnie. Równolegle postawione lampy oświetlały poszczególne alejki, a drewniane ławki świeciły pustkami. W ogóle cały ten park wydawał się taki pusty i odległy, jakby jedynymi osobami, które w nim przebywały byli Eva i Chris.

- A nie? Gdyby nie twoja mama, już dawno bym cię pieprzył w twoim domu. - Powiedział jak gdyby nigdy nic.

- Aha. - Odburknęła Eva. - Mogłam się tego po tobie spodziewać. - Prychnęła, ale nie była zła. Bardziej wydawała się być rozbawiona. - I w ogóle co to była za akcja w Macu? "Jesteśmy na randce"? Serio, Chris?

Nieznacznie się zarumienił, mając nadzieję, że Eva tego nie zauważy. Jak miał jej się z tego wytłumaczyć? Przecież nie powiedziałby, że chciał dopiec Jonasowi, bo był o niego zazdrosny.

- No wiesz... - Zaczął kombinować. - Chciałem jakoś rozluźnić atmosferę. Ten cały Joachim zachowywał się, jakby miał kij w tyłku. Myślałem, że uznacie to za żart. - Wzruszył nonszalancko ramionami.

- To jest Jonas. - Eva westchnęła z rozdrażnieniem.

- Możliwe. - Chris uśmiechnął się, widząc jej reakcję. Specjalnie zmienił jego imię, żeby ją zdenerwować.

- No ale jak widzisz to był słaby dowcip, bo wszyscy potraktowali go na poważnie.

Chris nagle się zatrzymał i pociągnął Evę za rękę tak, że jej twarz znajdowała się parę centymetrów od jego. Uśmiechnął się przebiegle, gdy wstrzymała oddech.

I'm yours || Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz