15

2.3K 228 24
                                    

Chris, nadal nachylony nad ciałem leżącej pod nim Evy, gwałtownie podniósł głowę, patrząc na nią ze zdezorientowaniem.

- Co, do cholery?

To było dziwne. No bo dlaczego pani Mohn pojawiła się parę godzin po imprezie w swoim domu? Eva chyba powinna zdawać sobie sprawę z tego, iż organizując coś podobnego, należy odizolować rodziców od ich miejsca zamieszkania na co najmniej dwa dni.

- Nie wiem, kurwa. - Odszepnęła z szeroko otwartymi oczami, podnosząc się pośpiesznie z blatu. - Miała wrócić w poniedziałek, a jest sobota.

- Eva! - Z korytarza nadal dochodził głos rozwścieczonej pani Mohn. Tym razem jednak, oboje z Chrisem usłyszeli kroki kierujące się po schodach w dół.

- Idzie do mojego pokoju. - Eva jęknęła, wyobrażając sobie już jaki widok zastanie w nim jej matka. Porozrzucane ubrania, zużyte prezerwatywy i unoszący się wewnątrz zapach seksu. Wydawało się, że Chris pomyślał o tym samym, bo przygryzł nerwowo wargę.

Pierwszy raz doświadczył takiej sytuacji. To tak, jakby być przyłapanym. Nigdy mu się to nie zdarzyło z żadnym z rodziców, a po minie Evy wnioskował, że jej chyba też nie. Mimo wszystko chciało mu się śmiać, widząc jej reakcję.

- Okej... No więc co robimy? - Odezwał się, wskazując dłonią ich skąpo ubrane ciała.

- Musisz stąd wyjść. - Odparła szybko Eva, usłyszawszy, jak jej matka zawraca. Jej wzrok padł na szklane drzwi w salonie. - Wyjdziesz nimi na ogród, a później już sobie poradzisz ze znalezieniem drogi.

- Rozumiem, że według ciebie mam pojawić się tak w miejscu publicznym? - Powiedział sarkastycznie, spoglądając na swoją gołą klatkę piersiową. - Musisz mi oddać koszulkę.

Eva aż pobladła.

- Nie mogę.

Uniósł brew.

- Czemu?

- Nie mam na sobie stanika. - Przygryzła wnętrze policzka, nie wiedząc co robić.

Lada chwila w kuchni mogła zjawić się jej matka i spojrzywszy na ich obecny wygląd, z pewnością pomyślałaby, że właśnie im w czymś przerwała. Wszystkie trybiki w głowie Evy działały na najwyższych obrotach, próbując wymyśleć co dalej robić.

Chris jednak wyglądał jakby nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Słysząc ostatnie słowa Evy jego oczy rozbłysły jak dwa małe iskrzące się płomyki.

- Muszę to sprawdzić.

- Chris! - Zrzuciła z siebie jego ręce. - Opanuj się chociaż na chwi... O mój Boże, twoje plecy! - Krzyknęła nagle, dostrzegając podłużne, czerwone linie na jego skórze, które były pozostałością ich wspólnej nocy.

- Ktoś chyba lubi na ostro. - Uśmiechnął się krzywo, mrugając do niej, na co od razu głęboko się zarumieniła. Nie sądziła bowiem, że była w stanie wyrządzić mu coś podobnego i że posiadała do tego takie zapędy.

Nie zdążyła jednak skomentować tego w żaden sposób, bo usłyszała zbliżające się do kuchni kroki na korytarzu.

Cholera, cholera, cholera. Było już za późno na cokolwiek. Eva była skończona. W dodatku, gdy jej matka zobaczy tu Chrisa i ślady, które oboje wzajemnie pozostawili na swoich ciałach, chyba wpadnie w traumę.

Nie myśląc ani chwili dłużej, rozejrzała się dziko wokół i sięgnęła po pierwszą rzecz, która wpadła jej w oko. Wyciągnęła ze zlewu przemoczoną wodą ścierkę i w chwili gdy pani Mohn zjawiła się w drzwiach kuchni, zarzuciła ją na odkryte ciało Chrisa, który był teraz szczerze zdezorientowany. W międzyczasie z urwanego i odetkanego omyłkowo przez Evę kranu, ponownie zaczęła pryskać woda.

I'm yours || Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz