- Nie zamówiłaś Big Maca. - Chris uniósł brew, odstawiając dwie pełne tace na stolik, przy którym siedziała Eva.
- Wolałam nie ryzykować. - Mrugnęła do niego, sięgając po swoje frytki. - Rozumiem, że czujesz się zawiedziony.
- Tak. Planowałem już imiona naszych dzieci.
- Przykro mi. - Spojrzała na niego z politowaniem.
Przewrócił oczami, kończąc tę nudną wymianę zdań.
- Myślałem, że dziewczyny w takich fastfoodach jedzą tylko sałatki. - Powiedział, wskazując głową na jej tacę wypełnioną frytkami i trzema rodzajami burgerów.
- No cóż, nie wszystkie. - Eva wzruszyła ramionami. - Nie mam zamiaru jeść teraz liści tylko po to, żebyś nie miał mnie za jakiegoś tłustego spaślaka. Jestem głodna, więc zamierzam zjeść to na co mam ochotę i nie obchodzi mnie, co sobie o tym pomyślisz.
Spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Nie myślę nic złego. Chyba wręcz przeciwnie. - Zaśmiał się i sięgnął po swoje jedzenie - Ja też jestem głodny.
- To dziwne. Moja mama nic ci nie dała? - Eva rozszerzyła powieki, udając przesadnie zaskoczoną.
- Nie chciałem nadużywać jej gościnności. - Zmrużył oczy. - Co miałaś na myśli, mówiąc, że nie da ci przeze mnie spokoju?
Eva westchnęła z rozdrażnieniem i zgniotła w dłoni opakowanie po cheeseburgerze.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że ona teraz będzie cię uważać za, no jakby, mojego chłopaka? Użyłeś na niej tego swojego cholernego uroku osobistego. - Słysząc jednocześnie pogardę i zachwyt w jej głosie, Chris nie mógł się nie uśmiechnąć. - Teraz za każdym razem gdy wrócę skądś do domu będzie o ciebie wypytywać, a ja będę wszystkiemu zaprzeczać. I wiesz co ona wtedy powie? Powie: "Eva, czemu? To przecież taki miły chłopak, taki uroczy. Może powinnaś spróbować? Zaproś go jeszcze do nas.". Blablabla... - Powiedziała, naśladując głos matki.
Chris siedział przed nią oniemiały, nie wiedząc co powiedzieć. Chyba pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się, aby jakaś dziewczyna przyćmiewała go swoją gadaniną. Z całą pewnością mógł stwierdzić, że ta Eva, którą teraz przed sobą miał, była zupełnie inną osobą niż dziewczyna, którą spotkał w Halloweenową imprezę i ta myśl, wywoływała na jego twarzy ogromny uśmiech.
- Skąd wiesz, że tak będzie? - Zapytał rozbawiony. - Przeżywałaś już podobną sytuację?
- Nie, ale sądząc po jej zachowaniu przy tobie, mogę się tego spodziewać. Ona nie jest taka na codzień. - Nachyliła się nad stołem, mówiąc ciszej ostatnie zdanie, jakby to była jakaś tajemnica.
- Naprawdę, masz niebywałą wyobraźnię. - Chris pokręcił z niedowierzaniem głową. - Zachowuje się tak tylko przy mnie, huh? A co z twoim byłym?
Przez chwilę pożałował, że zadał to pytanie, bo twarz Evy wykrzywiła się w dziwnym grymasie, jakby jakieś złe wspomnienie przemknęło przez jej umysł. Szybko się jednak ogarnęła i odpowiedziała bezbarwnie:
- Nie poznała go.
- Uch, okej... - Poprawił się na krześle. - Powinienem pytać dalej?
- Jasne, czemu...
- O, Eva, hej! - Przerwał jej zaskoczony, męski głos.
Oboje z Chrisem odwrócili głowy na bok i dostrzegli zbliżającego się do nich z uśmiechem Isaka. Tuż za nim kroczył Jonas, który nie wyglądał już na takiego uradowanego ich widokiem. Stanęli obok ich stolika, a atmosfera zrobiła się, delikatnie mówiąc, niezręczna.
- Siema, bro. - Isak wyciągnął rękę do Chrisa. Ten uścisnął ją i kiwnął mu głową na znak powitania. Jonas nie powtórzył gestu kolegi.
- Um, hej. - Odezwała się Eva, próbując nie patrzeć na swojego byłego chłopaka. Nie umknęło to uwadze Chrisa. - Co tu robicie?
- Nasza ulubiona knajpa z kebabem, nie wiem czemu, jest dzisiaj zamknięta, więc przyszliśmy do Mac'a. - Odezwał się Isak, wzruszając ramionami. - A wy tu...
- Jesteśmy na randce. - Wypalił Chris, nie pozwalając mu dokończyć.
Właściwe to nie wiedział, czemu tak zareagował. Być może irytowała go obecność Jonasa albo sposób w jaki patrzył na Evę. I choć Chris nie chciał tego przyznać - czuł się zazdrosny. Musiał zaznaczyć swoje terytorium, jeśli można było tak nazwać tę sytuację.
Eva spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale nie zaprzeczyła jego słowom. Uśmiechnął się z wyższością i zwrócił swoją uwagę na Jonasa, który wyglądał, jakby ktoś właśnie zdzielił go patelnią w głowę. Stojący obok Isak wydawał się być szczerze zakłopotany.
- Woah... - Blondyn spojrzał na swojego przyjaciela. - To my może... Nie będziemy przeszkadzać.
- Um, ta, jasne. Jak chcecie. - Wymamrotała Eva, uparcie wpatrując się w blat stolika.
Spojrzeli na nią ostatni raz.
- To narazie.
- Cześć. - Chris odparł z uśmiechem, śledząc wzrokiem odchodzących Isaka i Jonasa.
Gdy już oddalili się na bezpieczną odległość, Eva głośno jęknęła, chowając twarz w dłoniach.
- Chris... Czemu musisz tak mieszać w moim życiu? - Zapytała z wyrzutem, nadal na niego nie patrząc.
- Przecież nic nie zrobiłem. - Odparł niewinnie.
Uniosła na niego zirytowane spojrzenie.
- W ogóle. - Burknęła. - Chodźmy stąd. Jakoś straciłam apetyt.
![](https://img.wattpad.com/cover/96570152-288-k227657.jpg)
CZYTASZ
I'm yours || Chris Schistad
FanfictionEva należy do Chrisa. Chris należy do Evy. To wszystko?... Czyli "Skam" z punktu widzenia Chrisa Schistada. * * * Nie jestem właścicielką postaci pojawiających się w tym fanfiction. Wykorzystuję je jedynie do przedstawienia mojej interpretacji rela...