- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytał Christian patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- A co miałam ci powiedzieć? - zmarszczyłam brwi. Dlaczego zachowywał się jak kompletny dupek zawsze gdy go potrzebowałam. - Myślisz, że jestem...
Żegnając się z drużyną czułam ból. Żegnając się z przyjaciółmi czułam ból. Żegnając się ze domem czułam ból i żegnając się z tatą też miałam poczuć ból. Przyklejona do szyby patrzyłam na inne auta, drzewa, domy, zupełnie jakbym miała nigdy już tutaj nie wrócić. Tego się bałam. Wtedy za rękę wzięła mnie Nicky. Moja najlepsza przyjaciółka od pierwszej klasy, jechała z nami na lotnisko, co było urocze z jej strony.
- Hej... Nie smutaj. Wrócisz niem się obejrzysz. Z resztą będę pisać i dzwonić z każdą piedołą tak, że będziesz miała mnie dość - zaśmiała się, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
- Ciebie nie da się mieć dość - westchnęłam smutno. Jeśli Arsenal Londyn przejdzie dalej w turnieju mogłam tam być od trzech do nawet pięciu miesięcy. Nie wypadało mi kibicować, żeby odpadli, ale w duchu modliłam się aby to nastąpiło jak najszybciej.
-A chcesz się założyć? Zawsze mogę zacząć nawijać ci w kółko o Maxie i Dominiku, więc jak wolisz...
- Obejdzie się bez! - parsknęłam ze śmiechem.
Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku mój samolot już czekał, wystarczyło mi przejść przez kręty labirynt z taśm i przekroczyć bramki by całe moje życie zmieniło się o 180 stopni. Tata podał mi moją walizkę a ja spojrzałam na niego i Nicky. Moja przyjaciółka rzuciła się na mnie z płaczem i mocno przytuliła.
- Będę tęsknić! - pisnęłam czując, że mi również łza kręci się w oku.
- Ja bardziej! Pamiętaj, możesz mieć tam innych przyjaciół, ale nigdy lepszych ode mnie! - jęknęła zgniatając mi żebra. Boże...Jak ja kocham tą dziewczynę. Nicky puściła mnie i popatrzyła smutno się uśmiechając. - Pokaż tam włochom, jak to robi Londyn!
- Co robi? - spytał z przerażeniem mój tata, a my buchnęłyśmy dziwnym śmiechem.
- Gra w piłkę, tato. Spokojnie - powiedziałam podchodząc bliżej niego, żeby się pożegnać. Był znacznie wyższy ode mnie przez co trudno było go objąć. Gdy byłam mniejsza i chciałam się do niego przytulić brałam stołek, a on śmiał się zdejmując mnie z niego i kucając by dorównać mi wzrostem.
- Przyjadę po ciebie zaraz po turnieju i razem wrócimy do Londynu - powiedział próbując mnie pocieszyć. - Będzie dobrze, zobaczysz. Nim się obejrzysz już będziesz z powrotem.
- Mam taką nadzieję - mruknęłam puszczając go gdyż nie mogłam już wytrzymać stania na palcach.
- Kocha cię mała - powiedział jeszcze gdy szłam już w stronę taśm.
-Ja też cię kocham tato - odparłam posyłając mu ostatni uśmiech i odwróciłam wzrok by nikt nie widział łez spływających po moich policzkach.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
***
Lot samolotem nie dłużył mi się jakoś okropnie. Słuchałam muzyki, zdrzemnęłam się chwilę i nim się obejrzałam byłam już na miejscu. Wysiadłam z samolotu i po odebraniu walizek ruszyłam w stronę wyjścia szukając wzrokiem mamy i Lidii. Myślałam, że padnę kiedy zobaczyłam dwóch goryli w garniturach z kartką i moim nazwiskiem na niej. Nawet nie chciało im się po mnie przyjechać na lotnisko? Poważnie? Nie wiedziały mnie siedem lat, a i tak mają mnie gdzieś. Linda pewnie w szkole w końcu był początek września, ale mama mogła się pofatygować osobiście chociaż ten jeden raz. Wzdychając podeszłam do nich by zawieźli mnie do miejsca, gdzie będę zmuszona przeczekać te koszmarne miesiące, to nie był mój dom i nigdy nie miałam zamiaru go tak nazwać.
Czarna limuzyna wysadziła mnie pod innym domem niż się spodziewałam, ale to dlatego, że moja rodzinka jakieś trzy razy zmieniła miejsce zamieszkania. Teraz był to ogromny, piękny dom, z kamiennym ogrodzeniem, ogrodem i mogłam się założyć, że z tyłu był basen. Panowie pomogli mi wyjąć walizki, a ja przeciągnęłam je przez nie wielką bramkę i stanęłam pod drzwiami szukając dzwonka. Gdy w końcu dało mi się go znaleźć, czekałam aż ktoś mi otworzy.
- Już idę - usłyszałam minimalnie zmieniony głos Lindy i stukot obcasów obijanych o schody. Drzwi się otworzyły, a zza nich wyłoniła się smukła brunetka w eleganckiej obcisłej sukience. Zdecydowanie nie wyglądała na uczennice liceum, prędzej na modelkę. Była wyższa ode mnie, widziałam to pomimo jej wysokich butów. Trudno było być niższym ode mnie. Mam 163, a to naprawdę zaniżony rozmiar przynajmniej w Anglii. Moja siostra zmieniła się odkąd ostatni raz ją widziałam. Urosły jej włosy, tak, że teraz sięgały jej do pasa. Jedyne co mi w niej przeszkadzało to brwi, wyglądające jak zrobione kredką bambino.
- Kelsey! Już jesteś... Myślałam, że będziesz trochę później - powiedziała przez zęby delikatnie mnie ściskając jakbym była co najmniej z porcelany.
- Nie było żadnych opóźnień, więc jestem - powiedziała puszczając ją i próbując przetaszczyć moją walizkę przez próg.
- Och, zostaw to na razie. Lokaj zaniesie ją do twojego pokoju - odparła i pociągnęłam nie za nadgarstek do środka. "Lokaj, poważnie?" - pomyślałam zażenowana, wchodząc do domu. W środku był równie bogaty i nowoczesny, co na zewnątrz, po drodze minęłyśmy ogromny salon z wielką plazmą i kinem domowym. Po wdrapaniu się schodami na górę Linda przechadzała się machając biodrami i szukając pokoju z otwartymi drzwiami. - To gościnne. Mama kazała przyszykować jeden specjalnie dla ciebie - powiedziała całkiem miło jak na nią. Może tata miał rację i faktycznie się zmieniła?
- To miłe - odparłam wchodząc za nią do jednego z pokoi. Był duży, a jego ściany były białe. Po środku znajdowało się ogromne, okrągłe łóżko i dwie szafki nocne. Nad nim było jedno z okien. Na przeciwko pod ścianą stało biurko z krzesłem i tablicą korkową, dalej na prawo był mały stolik do kawy i kanapa znajdująca się na parapecie drugiego okna, stamtąd rozciągał się widok na góry i lasy. Po lewej natomiast drzwi prowadziły do garderoby.
-Odpocznij tu sobie i rozpakuj się. Jakbyś czegoś potrzebowała służba jest na dole, a ja będę w swoim pokoju na początku korytarza. Mama przyjedzie z pracy za godzinę i z pewnością będzie chciała z tobą porozmawiać o wszystkim - dodała tonem recepcjonistki z hotelu po czym wyszła, a ja ze zrezygnowaniem rzuciłam się na łóżko. Po chwili leżenia bez ruchu usłyszałam dźwięk mojego telefonu i gwałtownie się podniosłam. Wyjęłam iphone z plecaka i odblokowałam. Zobaczyłam wiadomość od taty i uśmiechnęłam się w duchu.