Wleciałam na orlik bojąc się w cholerę o to, czy się nie spóźnię. Pobiegłam prosto do szatni wymijając przy tym James'a i Oscara - bliźniaków z drużyny. Szarpnęłam za klamkę i zamarłam kiedy zobaczyłam przebierających się chłopców z sąsiedniej szkoły.
- O cholera! - krzyknęłam na co oni parsknęli śmiechem. Zajęli szatnie gości w której do tej pory przywykłam się przebierać. - Eeee... Sorki - wyszczerzyłam się chcąc nieco poprawić moją sytuację.
- Spokojnie, nic się nie stało - odpowiedział wysoki brunet z opaską kapitana na ramieniu, a jago skład ponownie się zaśmiał.
- To ja ten, tego... To cześć - powiedziałam speszona wyskakując z pomieszczenia jak najszybciej się dało.
- Musisz przebrać się u nas - usłyszałam obok siebie głos Toma gdy oparłam się o drzwi próbując nie zapaść się pod ziemię. - Ale spokojnie, nasi już przebrani więc będziesz sama. Dodał, a ja rzuciłam szybkie "Dzięki" w jego stronę i pognałam do drugiej szatni. W środku było tak samo jak w tamtej jedyne czym się różniła to zapachem. Ta waliła potem. Rzuciłam plecak na podłogę i zaczęłam przebierać się w szkolny strój. Najpierw spodenki, getry i korki, a potem ściągnęłam swoją bluzkę i niemal dostałam zawału kiedy drzwi się otworzyły. Zakryłam szybko swoje piersi i stanik koszulką trzymaną w ręce. Christian stał zdziwiony przede mną i gapił się jak wryty.
- Mertesacker, co ty tu jeszcze robisz?! Czemu nie jesteś na boisku?! Szukałem cię! - zaczął sie po mnie wdzierać. Był widocznie zdenerwowany i ulżyło mu na mój widok.
- Myślałam, że mecz jest po lekcjach. Czemu nie napisałeś mi sms'a?!
- Bo sam się dowiedziałem niedawno! Zbieraj dupę i idziemy na boisko - polecił.
- A może najpierw raczyłbyś dać mi się ubrać! - powiedziałam nie wiedząc, czy się śmiać czy złościć. Chłopak zrobił minę mówiącą: "A no tak!" i odwrócił się dając mi chwilę na wsunięcie na siebie koszulki. Następnie razem wyszliśmy na boisko.
***
Mecz rozpoczął się po zakończeniu krótkiej rozgrzewki na której połowę jeszcze zdążyłam. Nasz trener, pan Hinsley ustawił składy. Ja i Chris zostaliśmy na ataku, a Tom aż kipiał ze złości kiedy dowiedział się, że zostaje na skrzydle. Oscar i James obstawiali prawą i lewą obronę, a reszta...resztę. Po gwizdku od razu przejęliśmy piłkę przeciwnikom, którzy byli naprawdę dobrzy. Jednak ja i Christian nie mieliśmy trudności z oddaniem strzału. Gorzej było, że oni także mieli bramkarza. Niby to logiczne, a jednak utrudniało zadanie. Bardzoo. Bałam się, że jako pierwsi zdobędą gola, ale chłopcy skutecznie ich blokowali. W końcu piłka dotarła do Toma, który przebiegł z nią połowę boiska. Uświadomiłam sobie, że znajduję się na spalonym więc cofnęłam się do tyłu. Dośrodkował mi szczęśliwie na prawdą nogę jednak uderzyła w łydkę i upadła przed bramkarzem. Myślałam, że się zabiję. Na szczęście Christian wskoczył przed obrońcę, piłka wyleciała w moją stronę, a ja uderzyłam by strzelić idealne okienko! Mecz trwał i kończył się z wynikiem 2:2 musieliśmy przycisnąć, bo zostały ostatnie minuty. Odebrałam piłkę ich pomocnikowi i podałam w przód na co mój kapitan zrobił zwód przed ostatnim obrońcom i strzelił zwycięską bramkę. Kibice z naszej szkoły skakali na trybunach i cieszyli się. Tak też zakończyła się moja pierwsza rozgrywka. Wszyscy przybyli sobie na wzajem piątki, a ich kapitan puścił do mnie oczko przez co trochę się zarumieniłam. Zderzyli się z naszym przywódcą dumnymi spojrzeniami i pogratulowali sobie na wzajem. Na orlik wbiegli kibice skacząc wokół całej drużyny.
- Byłaś świetna! - krzyknął mi z daleka Sam jednak nie zszedł do nas, a pozostał na miejscu nie chcąc pchać się w tłum. Podszedł do mnie Tom i wyciągnął do mnie dłoń.
- Ma rację. Gratuluję pięknej brami - uśmiechnął się dość uroczo, a ja podałam mu z dumą dłoń. Mimo pierwszego nie powodzenia poszło dobrze. Christian rozmawiał z Alexem i innymi, ale kontem oka zerkał w naszą stronę. Chwilę potem podszedł do nas.
- Co jest Tom? Mertesacker dobrze cię zastąpiła, nie? - powiedział klepiąc mnie po ramieniu.
- Radziła sobie doskonalę, myślę jednak, że gdybym ja z nią grał nabilibyśmy więcej punktów - powiedział zaczepnie się uśmiechając. Nie wiedziałam zbytnio dlaczego się tak denerwują. Ale to chłopcy! Męskie ego i w ogóle. Wtedy podbiegła do nas jakaś blondynka i rzuciła się na szyję blondynowi po czym... Pocałowała go?! Chłopak uśmiechnął się na jej widok, a ja stałam jak wryta i patrzyłam, czując zmieszanie.
- Świetny byłeś! - powiedziała. Miała ładny kolor szminki na ustach, ale nie pasował do jej żakietu i kolczyków. Nie byłam Lindą, ale nawet ja wiedziałam, że nie miesza się czerwieni i różu.
- Zawsze jestem świetny - odparł na co ona wywróciła oczami i popatrzyła na mnie jakby zastanawiając się co tu w ogóle robię i jak śmie na nich patrzeć.
- A właśnie! Emma, to Kelsey Mertesacker, mój najlepszy napastnik! Kelsey to Emma. Moja dziewczyna. - sama nie wiem dlaczego aż tak się zdziwiłam. Był przystojny mogłam się domyślić, że kogoś ma. Poczułam się dziwnie nie na miejscu. Z jakiegoś powodu chciałam jak najszybciej zacząć biec. Blondynka wyciągnęła do mnie rekę, a ja nie pewnie ją uścisnęłam.
- Nie mówiłeś... - zaczęłam zmieszana.
- Nie było okazji... - tłumaczył spoglądając to na mnie to na nią.
- Właśnie o tym mówiłem - powiedział Tom po czym zniknął w tłumie uczniów.
- Idziemy uczcić twoje zwycięstwo jakąś pizzą? Lekcje już skończyliśmy. - zaproponowała dziewczyna, a ja nie wiedziałam dlaczego tak dziwnie się czułam.
- Jasne, Kels idziesz z nami? - spytał z uśmiecham, a ja myślałam jak się wykręcić bo miałam wrażenie, że Emma prześwidruje mnie wzrokiem kiedy zdrobnił moje imię.
- Nie, ja... Muszę już lecieć, mam coś do załatwienia - powiedziałam i pomaszerowałam do szatni by wziąć rzeczy i przebrać się w szkolnej łazience. Chciałam natychmiast z kimś pogadać. Ale z kim? Nicole nie mogła odebrać bo jeszcze ma lekcję, tata pewnie trenuje, z resztą i tak by nie zrozumiał. Sama nie rozumiem. To było głupie, że tak bardzo rozczarowały mnie te wieści. W końcu Christian to tylko kumpel z boiska. Co to ma do rzeczy, że z kimś się spotyka? Jesteśmy przyjaciółmi i wszystko będzie między nami w porządku. To mój kapitan, a ja jestem jego napastnikiem!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo!
No to się nam porobiło. Chris have a girlfriend! Ten english jest perfect. (sorry za dużo Dżoany Krupy) Mam nadzieję, że wam się podobało i będziecie z wytchnieniem czekać na kolejny rozdział. Do zobaczenia :)

CZYTASZ
Kumpel Z Boiska
Teen Fiction- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytał Christian patrząc na mnie z niedowierzaniem. - A co miałam ci powiedzieć? - zmarszczyłam brwi. Dlaczego zachowywał się jak kompletny dupek zawsze gdy go potrzebowałam. - Myślisz, że jestem...