Znów zaczął się kolejny dzień męczarni w tym strasznym miejscu.
Szkoła.
Szkoła = marnowanie czasu.
marnowanie czasu = do dupy!
Fakt faktem, że to tu uczymy się wszystkiego. Tych bardziej potrzebnych takie jak pisanie, czy czytanie i tych mniej jak... Co to jest szelf w oceanie. Prawdopodobnie nikt mnie nigdy o to nie zapyta, ale muszę to wiedzieć bo inaczej Strozzi (czyt. Skorpion) wstawi mi jedynkę.
W szkole po raz kolejny na pierwszej lekcji mieliśmy geografię. Ja i Sam siedzieliśmy cicho jak myszy pod miotłą z nadzieją, że nie zawoła nas do odpowiedzi, jednak skończyło się jak przewidywałam. Na naganie i odprawie do ławki. Tak... Zapytał o szelf!!! Po przeżyciu tej jakże fascynującej godziny lekcyjnej w końcu zadzwonił dzwonek. Jako, że mój nowy znajomy musiał ustalić coś ze swoimi przyjaciółmi całą przerwę przesiedziałam na ławce słuchając na słuchawkach " Centauries". Nudziło mi się. Ba! Nudziło mi się tak strasznie, że zaczęłam tęsknić za Geografią. Czy ja przeżyję nie zaprzyjaźniając się z nikim? Boże... Byłam bliska depresji i jestem pewna, że gdyby nie zadzwonił dzwonek wyskoczyłabym przez okno. Właśnie miały się odbyć zajęcia ze sztuki i literatury, które uwielbiałam u siebie w szkole. Miałam szczerą nadzieję, że tu pokocham je w równym stopniu lub bardziej. Po wejściu do klasy Sam usiadł w pierwszej ławce, a obok niego ten Alex. Ja nadal trzymając się planu z niewyróżnianiem opadłam na krzesło z samego tyłu. Po chwili doszłam kolejna grupka uczniów z której ktoś usiadł obok mnie. Odwróciłam się i okazało się, że to Christian. Czyli jednak chodził ze mną do klasy, ale mieliśmy wspólnie puki co tylko te zajęcia.
- Witam, mam dla ciebie formularz - powiedział z uśmiechem. Jego pewność siebie na każdym kroku była niesamowita. Zazdrościłam mu jej, bo im zawodnik jest pewniejszy tym lepiej gra. Chłopak sięgnął do plecaka i wyjął z niego książki oraz kartkę, którą położył na moją ławkę. Te punkty o których mu napisałam wczoraj, były już wypełnione, jednak zostało jeszcze sporo informacji których nie podałam.
- Dzięki - mruknęłam patrząc na wykropkowane miejsce w którym powinien się znaleźć podpis rodzica. - A moja mama musi to podpisywać? - spytałam nie pewnie licząc na krótkie "Nie"
- No chyba, że twój tata przyjedzie z turnieju do Bolonii tylko po to, żeby się podpisać - zaśmiał się, a mi zaczął świtać w głowie pewien pomysł, jednak gdy blondyn posłał mi ironiczne spojrzenie, rozmył się w momencie.
- Okay... - jęknęłam wkładając kartkę do teczki. Wtedy profesor przeszedł po klasie i stanął pod tablicą.
- Witam wszystkich. Jak się dziś czujecie? - spytał powalając optymizmem. Każdy mruknął coś pod nosem w odpowiedzi. Facet nie mógł mieć więcej niż 35 lat i wyglądał naprawdę sympatycznie. Nosił duże okulary i miał gęstą ciemną czuprynę. Chodził w marynarce, a na szyi zawsze miał żółto czarny szal przypominający mi ten Gryfindorski z Harry'ego Portiera ( tak, nazywam go Portier). - To świetnie! Dzisiaj na pierwszy ogień idzie teatr? Ktoś poda ma jakąś ulubioną sztukę? - w górę uniosło się kilka rąk. Sama bym odpowiedziała, ale widząc siedzącą z przodu Lindę odechciało mi się w ogóle mówić. Profesor wskazał na brunetkę siedzącą obok Sama, która musiała mieć na imię Nicole.
- Romeo i Julia - odparła. Dość banalne jak na mój gust. Mi po głowie chodził Hamlet i kilka innych opcji.
- Świetnie, aktorzy muszą przygotowywać się średnio pół roku do takiego przedstawienia. Gra wymaga ogromnego skupienia w szczególności kiedy na widowni siedzą osoby rozmawiające i jedzące, tak jak teraz Alex... - zaczął, a cała klasa zwróciła się w jego stronę ze śmiechem.

CZYTASZ
Kumpel Z Boiska
Teen Fiction- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytał Christian patrząc na mnie z niedowierzaniem. - A co miałam ci powiedzieć? - zmarszczyłam brwi. Dlaczego zachowywał się jak kompletny dupek zawsze gdy go potrzebowałam. - Myślisz, że jestem...