🖤Rozdział 1 🖤

3.4K 193 8
                                    

Czułem ogólną pustkę. Siedziałem w swoim gabinecie w lochach, czytając Zakazane Eliksiry i popijając Ognistą Whiskey. Musiałem jakoś odreagować rozmowę z Dumbledore'em. Który już rok z rzędu staram się o posadę Nauczyciela Obrony przed Czarną Magią? Przecież nadawałbym się do tej pracy. Powiedział mi dzisiaj, że zatrudnił nową nauczycielkę. K O B I E T Ę. Jakby tego było jeszcze mało, mam ją odebrać z Hogsmeade 1 sierpnia. Ale dlaczego akurat ja? "Muszę przez to zmienić plany, Albusie! CZY TY MNIE W OGÓLE SŁUCHASZ?!" Tak właśnie wyglądała dzisiejsza rozmowa z nim. Nawet hasło było jakieś... zwyczajne: Fawkes...
Nagle z myślotoku wyrwało mnie natarczywe pukanie do drzwi. Ruszyłem pospiesznie do drzwi gabinetu, po drodze zakładając na siebie koszulę.
-Wejść. - powiedziałem oschle, siadając przy biurku. W zwyczaju nie miałem używania innego tonu.
-Witam Severusie, mam nadzieję, że nie
przeszkadzam? -tylko McGonagall mogłaby mnie zamęczać
-Nie, Minerwo. -starałem się odpowiedzieć spokojnym tonem, nawet wysiliłem się na uśmiech
-Znakomicie się składa, chciałabym z tobą porozmawiać. -po tych słowach zawahałem się, czy może przypadkiem nie mam PILNEGO WYJAZDU NA DRUGI KONIEC ŚWIATA...
-Słucham.
-Tak więc, jak już się dowiedziałeś- zaczęła- Hogwart będzie miał w tym roku nową nauczycielkę Obrony przed...
-Tak. I co chciałabyś dodać do tego tematu?- przestałem już udawać spokój.
-... żebyś przestał być takim oschłym dziadem i pozwolił jej się... polubić...- ostatnie zdanie dosłownie wykrzyczała- Jeśli jej pozwolisz, dogadacie się. Jesteście prawie identyczni. - kończąc wypowiedź otworzyła drzwi i jedną nogą była na schodach, kiedy...- Severusie, który dzisiaj mamy? - wypaliła znikąd. Głupie pytanie.
- 21 lipca. -odparłem pewny siebie
-Nie, stary idioto. 31 lipca, a więc, powodzenia jutro. - trzasnęła drzwiami i pobiegła po schodach do wyjścia z lochów. Kiedy tylko jej kroki ucichły, wystrzeliłem zza mojego biurka w stronę gabinetu Dyrektora. Nieco zbyt gwałtownie zamknąłem drzwi i przeskakiwałem co trzy stopnie. W końcu stanąłem przed drzwiami Dumbledore'a.
-Fawkes.- drzwi otworzyły się.
-Dzień doberek, Severusie. Tak właśnie myślałem, że się tu zjawisz, tuż po wizycie Minerwy, jak mniemam? - zaśmiał się i przyjrzał mi się zza połówek okularów. -Udzieliłem ci zapewne...
-...zbyt zdawkowych informacji. -dokończyłem oschłym tonem.
-Dziewczyna od razu rzuci ci się w oczy, jest do ciebie podobna. Powitasz ją elegancko, wsiądziecie do powozu, którym po nią przyjedziesz. Po wejściu do zamku z marszu przyprowadzisz ją do mnie. Zrozumiałeś?- spytał, przyglądając mi się podejrzliwie
- 15, dworzec w Hogsmeade?
- Tak. I zajdź do Miodowego Królestwa po czekoladki dla mnie. - na koniec zachichotał...
Po jego tłumaczeniu, wiem jeszcze mniej. Dziwny człowiek.
________________*_______________
-Bill? Bill?! Bill! KICI, KICI!...- z rana przy York Way takie krzyki torturują moich sąsiadów, w których mniemaniu i tam jestem nienormalna. - No jesteś wreszcie, mój miauczący przyjacielu- pogłaskałam go pod szyją. Bill to kot, którego dostałam, gdy wyprowadzałam się do Londynu. "Jest 10, mam dwie przecznice do dworca, zdążę... jak zawsze- perfekcyjnie. " Dobra, sprawdźmy, czy wszystko spakowane... W biegu zgarnęłam z szafki plakietkę; Emily Adams Nauczycielka Obrony przed Czarną Magią.
-Szaty codzienne, wyjściowa, mugolskie ubrania, koszule nocne, szlafrok, bielizna, księgi, składniki eliksirów.... Wszystko spakowane, Bill. Chodź zbieramy się. - Eliksiry zawsze były moją pasją... Mam nadzieję, że ten...ekhem...profesor...Snape okaże się w porządku... Zamknęłam mieszkanie i zatargałam wózek z rzeczami do windy. Na Salazara, dlaczego zawsze muszę spotykać ich w najmniej oczekiwanym momencie. Nadeszli moi kochani sąsiedzi...
-Proszę bardzo, znowu się spotykamy, Emily. - jeszcze tylko 14 pięter
-Witam cię, Agatho...
-Jest niedziela, a ty na czarno... jesteś pogrążona w żałobie? - 10 pięter
-Znamy się 7 lat i odkąd pamietam, nie zmieniłam stylu...- może i miała trochę racji... odkąd skończyłam szkołę, ubierałam się w długie, szerokie czarne szaty. Często nosiłam czarne płaszcze i długie, czarne szale. Mnie to nie przeszkadzało.
-Daruj sobie, a teraz, żegnam. - wspaniały, oschły ton Emily Adams, pasuje do każdej sytuacji. Przeszłam na King's Cross w 5 minut, rozejrzałam się, czy nikt nie wlepia w mnie wzroku. Przeszłam przez ścianę, między peronem 9 i 10. W oczy rzucił mi się wielki mężczyzna ubrany w coś, co przypominało...
-Rubeus Hagrid, gajowy w Hogwarcie jestem. - przywitał mnie entuzjastycznie - No, Dumbledore kazał mi tu na Panią czekać. Express jedzie bezpośrednio na dworzec, skąd odbierze Panią Severus. Znaczy- zająknął się- Profesor Snape. Dyrektor obwieścił pani wszystko, jak rozumiem?
-Ależ tak, naturalnie. Do widzenia. - fajny był ten gość, ale trochę za dużo gada. Rozsiadłam się w jednym z dwóch wolnych przedziałów. Wyciągnęłam podręczniki do czarnej magii, żeby wykuć podstawę na pamięć. Żaden z tych uczniów nie będzie mógł mi wytknąć błędu. Szykuje się ciekawy rok... o ile mnie nie wyrzucą...

🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz