|Rozdział 20|

737 48 3
                                    

Emily's POV
I co ja mam teraz zrobić? To dla mnie za dużo... Z jednej strony zależy mi na tym, żeby przeżyć, ale z drugiej strony Severus wydaje się akceptować moje dziwne życie...
jedyne, co teraz trzyma mnie przy życiu to świadomość, że nawet Czarny Pan nie jest w stanie wedrzeć się do jego umysłu. Chociaż próbuje....
Niewiele myśląc, zmieniłam swój wizerunek i wcielając się w Kate, wyszłam z mieszkania (tak, zostawiłam cierpiącego Severusa samego w mugolskiej kamienicy) i przedzierając się przez zatłoczone uliczki, dotarłam do Dziurawego Kotła. Przemknęłam niezauważalnie wzdłuż drewnianych, ciemnych stolików aż dotarłam do muru na podwórzu baru. Wykonałam kilka ruchów różdżką, delikatnie stukając nią o cegły. Momentalnie mury rozstąpiły się, a ja popędziłam wyjątkowo pustą Ulicą Pokątną. Nie był to jednak cel mojej przechadzki. Zeszłam na równoległą ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Mijając studio Marcusa Scarra, ostrożnie weszłam do Białego Wiwernu.
Starałam się odszukać Scabiora, ale w środku było wielu psychopatów przypominających go.
Postanowiłam usiąść przy barze i zamówić coś do picia. Jeżeli zależy mu na spotkaniu, powinien mnie znaleźć. Uniosłam do ust szklankę z Ognistą Whisky, kiedy nagle ktos położył zimną dłoń na moim ramieniu.
-Ugh, to ty...- odparłam z niechęcią spoglądając na przybysza.
-Kochanie, nie cieszysz się że mnie widzisz? -on naprawdę ma najgorszą twarz jaką widziałam.
-Jesteś bezczelny. Mów lepiej, co się dzieje z Severusem. -gwałtownie odsunęłam się, żeby wyrwać się z uścisku jego ramion.
-A coś się dzieje?- spytał niewinnie.
Moje spojrzenie wystarczyło, żeby zmienić jego wyraz twarzy.
-Czarny Pan sprawdza, ilu ma prawdziwych, wiernych Smierciożerców...- mówiąc to, wyszczerzył się przeraźliwe
-Mnie też to czeka? Jak długo to będzie trwać?- probowalam dopytać go o szczegóły. Przecież niczym nie zasłużyliśmy na gniew Voldemorta...
-Ciebie, Belli i Malfoy'ów to nie dotyczy. Severus zaciekawił go już jakiś czas wcześniej. To, że z nim mieszkasz też jest częścią planu...
-Wiem, Domyśliłam się. Ile to jeszcze potrwa? -spytałam niecierpliwie.
-Rano powinien już się obudzić. -odrzekł cierpko.
-Na pewno?
-Powinien.- wyszczerzył usta w sarkastycznym uśmiechu.
Czułam się okropnie. Widziałam, że gdybym nie pojawiła się w jego życiu, nie musiałby przez to przechodzić.
Popędziłam do domu, żeby skontrolować Nietoperza. Pomyślałam, że moja obecność może go trochę uspokoić. Tkwił w pułapce. Nie mógł się obudzić, dopóki z wycieńczenia nie wyjawi Czarnemu Panu całej prawdy. Słyszał wszystko, co działo się wokół niego. Czuł obecność innych, ale nie mógł wykonać żadnego ruchu.
-Severusie...?- niepewnie uchyliłam drzwi do sypialni i przyjrzałam się jego szeroko otwartym, czarnym oczom z których powoli wypływały lśniące, cienkie stróżki łez.
Patrzyłam na łzy człowieka, który nigdy nie okazywał żadnych emocji. Patrzyłam na cierpienie człowieka, który nosił je w sobie całe życie bez możliwości wyjawienia komukolwiek prawdy. Patrzyłam na siebie z perspektywy drugiej osoby.
Delikatnie położyłam głowę przy jego ramieniu i pochłonięta smutkiem, zasnęłam.
________________________________
TAAK KOCHANI
WRÓCIŁAM❤️

🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz