Uważnie przyglądałem się jej, kiedy starała się wyłapać wszystkie błędy w sporządzaniu eliksirów. Rzuciłem ją na głęboką wodę, ale po tym, jak zaczęła żartować, stwierdziłem, że nie ma co jej oszczędzać. Jeżeli czuje się tak pewnie, to nie będzie miała problemu z pilnowaniem uczniów. Miałem w sumie nadzieję, że w końcu coś przeoczy, albo zrobi jakiś błąd.
Szkoda tylko, że taki nie wystąpił.
-Idziemy coś zjeść? Już czas na obiad. -oznajmiłem, widząc, że ogląda ostatnią już fiolkę.
-Tak wcześnie? -spytała zdziwiona, unosząc wzrok znad fiolki.
-Jest 14, Panno Adams. Naprawdę nie wiem, o czym, lub o KIM Pani tak myśli. -spojrzałem na nią znacząco i uśmiechnąłem się ironicznie.
-Przepraszam, Profesorze Snape, ale zdaję mi się, że przeszliśmy na "Ty". -odpowiedziała sucho.
-W takim razie, "Ty" idziemy na obiad. -zapraszającym gestem wskazałem drzwi. Posłała mi zabijające spojrzenie i ruszyła we wskazanym kierunku.
Szła szybko, ani razu nie odwracając się do mnie.
-To, że idziesz przede mną, nie znaczy, że masz tak kręcić tyłkiem. -zatrzymałem się na chwilę, a ona zrobiła to samo.
-Jakbyś nie chciał, to nie patrzyłbyś, bo mój tyłek nie jest na wysokości twojego wzroku. - Severus, zacznij w końcu myśleć.
Weszliśmy do Wielkiej Sali, gdzie siedziało już wielu uczniów. Na nasz widok głosy chwilowo ucichły.
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Nałożyłem sobie dużego steka (krwistego oczywiście) i, chyba podświadomie, spojrzałem na talerz Emily. Nałożyła tam tylko kilka listków sałaty i jadła je niechętnie.
-Dbasz o linię? Może podać ci elikisr apetytu? -spytałem złośliwie.
-Niespecjalnie mam ochotę na jedzenie. -skwitowała sucho.
-Czyli wieczorem sporządze trochę. I tak jesteś za chuda. -zabrałem się do jedzenia, spoglądając na nią z ukosa.
-Sądzę, że nie tobie to oceniać, a jeśli będę czegoś potrzebować, to SAMA SOBIĘ PORADZĘ. -dosłownie wykrzyczała ostatnie słowa, zwracając na siebie uwagę Minerwy.
-Wpadniesz dzisiaj na herbatkę? -McGonagall spytała wymijająco.
-Och, spytaj się Severusa, czy nie mam dzisiaj randki w lochach. -zaśmiała się sarkastycznie i posłała mi mordercze spojrzenie.
Postanowiłem trochę pożartować.W końcu, kiedyś trzeba.
-Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że zgodzisz się spędzić ze mną dzisiejszy wieczór. Zaplanowałem kilka przyjemnych... -przerwałem, widząc, jak brwi Minerwy startują w kosmos.
-Severusie, porwę ją na godzinkę. Potem będziecie mogli robić te... przyjemne rzeczy... wieczorkiem... no już dobra, nieważne. -zaśmiała się, chyba zdając sobie sprawę, że nie potrafi złożyć poprawnego zdania.
Wróciłem do mieszkania i rozsiadłem się w fotelu ze szklaneczką Ognistej.
Postanowiłem poczekać na Em i dowiedzieć się, czy o mnie rozmawiały.
Tak dla pewności.
__________________*_____________
Przebrałam się i wyruszyłam do gabinetu Minerwy.
-Jak miło mi cię widzieć, jak się czujesz? -rozpromieniona ruszyła w moim kierunku.
-Bardzo dobrze, dziękuje. Rownież cieszę się, że mogę widzieć cię po tylu latach. -równie rozpromieniona rozłożyłam ramiona i przytuliłam znacznie niższą od siebie kobietę.
-Napijesz się herbaty? -spytała, wyrywając się z mojego uścisku.
-Z grzeczności nie odmówię. -odpowiedziałam, po chwili niezręcznej ciszy.
-Zrobię z rumem. Chyba, że wolisz z nalewką. -puściła do mnie oko.
-Jeśli z bzu, to z przyjemnością. -starałam się być cierpliwa, ale za wszelką cenę chciałabym się wreszcie dowiedzieć, po co chciała się że mną spotkać.
Wróciła po dłuższej chwili z dwoma wielkimi kubkami i usadowiła się w wielkim fotelu bujanym. Usiadłam na mniejszym siedzisku obok niej i wzięłam łyk herbaty.
Cholera, ta jej nalewka. Jest jej chyba więcej, niż herbaty.
-Chcesz mnie upić? -spytałam znad kubka.
Posłała mi złowrogie spojrzenie i sama upiła potężny łyk.
-No, kochanie, jak ci się mieszka z tym gburem? -zaczęła, patrząc na mnie z wyraźnym współczuciem.
-Nie aż tak źle, jak się zapowiadało. Da się z nim dogadać. -odpowiedziałam spokojnie.
-Jak ty to zrobiłaś? -spytała zdziwiona.
-Nie mam pojęcia, ale naprawdę go polubiłam. -widząc jej zaciekawione spojrzenie, pospiesznie dodałam -Oczywiście, wszystko zostaje między nami.
-Ależ naturalnie. A jak uczniowie?
-Bardzo grzeczni, a w Pannie Granger pokładam ogrom nadziei. Ma potencjał. -widziałam jak pieje z dumy.
-A jak lekcje z nieto... Severusem? -pospiesznie poprawiła się, widząc moje mordercze spojrzenie.
-Poza złośliwymi tekstami, wszystko jest w porządku. -wzięłam kolejny łyk herbaty -I przygląda mi się, jakbym była smakowitym stekiem.
-Och, kochanie...
-Tak?
-Możesz zrobić więcej, niż ci się wydaje.
-To znaczy?
-Dobranoc! Miłej nocy... WAM... -uśmiechnęła się znacząco i otworzyła mi drzwi.
Co ona miała na myśli..?
CZYTASZ
🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀
FanfictionSeverus Snape, najbardziej gburowaty nauczyciel eliksirów w Hogwarcie zostaje wystawiony na ciężką próbę emocjonalną. Dumbledore zatrudnia nauczycielkę obrony przed czarną magią, która okazuje się być do niego bardzo podobna...