🖤 Rozdział 14 🖤

1.3K 115 12
                                    

Czekając na Emily, rozsiadłem się w fotelu z nową księgą. W pewnej chwili coś puszystego rozłożyło mi się na kolanach.
-Bill! Ty stary, zapchlony...- zepchnąłem go z kolan.
-No, dokończ. Śmiało. -Emily. Cholera.
-Kiedy ty... jak ty....- zająkałem się.
-Jak się nie trzaska tymi drzwiami, to otwierają się nadzwyczaj cicho. -powiedziała, podchodząc  do najeżonego kota -Co niedobry stary nietoperz zrobił mojemu słodziutkiemu koteczkowi? -spytała, głaszcząc go po grzbiecie -Odejmuję ci punkty za zostawienie zbyt wielu kłaczków na szacie Profesora Snape'a. -zaczęła mnie przedrzeźniać.
-Odejmuję punkty Pannie Adams, za brak szacunku. -odpowiedziałem oschle.
-Odejmuję Panu Snape'owi punkty za zbędną dyskusję. -dodała, patrząc na mnie z premedytacją.
Spojrzałem na nią i dodałem:
-Nie odejmuję Pannie Adams więcej punktów, gdyż jestem mądrzejszy i nie będę się wygłupiał. -mówiąc to, podszedłem do barku po coś mocniejszego.
-Nie powinieneś tyle pić. -podeszła do mnie i zmierzyła mnie wzorkiem.
Posłałem jej zmęczone spojrzenie.
-Ciagle będziesz mi matkować? -spytałem i rozłożyłem się na jej łóżku.
-Pokoje ci się chyba pomyliły. -odrzekła, wykrzywiając usta.
-Przeszkadzam ci? -spytałem, unosząc brew.
Mogłem nie pytać, bo w odpowiedzi rzuciła się na łóżko, więc siłą rzeczy leżeliśmy bardzo blisko siebie.
-Co robimy z Parkinson i Malfoyem? -spytałem po chwili milczenia.
-Ja nic nie chcę mówić, ale jest wpół do trzeciej, a mój mózg o tej porze nie funkcjonuje jak powinien.
-On nigdy nie funkcjonuje jak powinien. -zadrwiłem -Jakby twoje spojrzenie zabijało, zapewne siedziałabyś do końca życia w Azkabanie.
-W której szafce trzymasz Ognistą? -spytała.
Zdziwiło mnie to, ale ruchem głowy wskazałem samotną szafkę przy regale z księgami.
Podeszła do niej, wyciągnęła szklankę i nalała sobie trochę.
-Wypiję i idę spać. -powiedziała, siadając koło mnie -Zasnąłeś? -spytała z uśmiechem.
Oczywiście, że nie. Ale fajnie się udaje.
-No i jak ja mam się położyć.
Normalnie.
-Ehh... -westchnęła, dopiła trunek i wskoczyła pod kołdrę. Przykryła i mnie, a machnięciem różdżki, zgasiła światła.
___________________*____________
Na Merlina, czy on musi tak chrapać?!
Nie mogłam zasnąć, więc otworzyłam szafeczkę obok biurka i wypiłam trochę eliksiru Słodkiego Snu.
Natychmiast poczułam to błogie uczucie i zamknęłam ciężkie powieki.

-Śpiąca Królewno! Nie zdążysz się wyszykować. Już wpół do siódmej! -zimny, niski głos wyrwał mnie ze stanu błogiego spoczynku.
-Dziękuję, że mnie budzisz. -powiedziałam i usiadłam na pogniecionej pościeli -Spałeś tu całą noc? -spytałam, próbując okiełznać moje włosy.
-Zawsze się tak tulisz w nocy? Aha i gadasz przez sen. -dodał zgryźliwie.
-Idę sie ubrać. -powiedziałam. Podeszłam do szafy.
Co by dzisiaj ubrać...
Może to samo, co zawsze?
Wzięłam wielki czarny płaszcz a'la nietoperz i czarną sukienkę.
Ruszyłam w stronę łazienki. Weszłam pod prysznic, spod którego wypływała cudownie chłodna woda.
Po wykonaniu podstawowych czynności, ubrałam się i machnęłam różdżką, a z mojej twarzy zniknęły wszystkie zaczerwienienia, a oprawy oczu podkreśliły się. Na usta wybrałam delikatny kolor; róż, wpadający w beż. Obowiązkowo użyłam ulubionych perfum i wyszłam z łazienki.
Stał przy drzwiach wyjściowych i wyraźnie na mnie czekał.
-Półtora minuty dłużej niż zawsze. -oznajmił oschle -Co ty masz na twarzy? -spytał, dokładnie mierząc mnie wzrokiem.
-To idziemy na śniadanie? -spytałam.
-Taktyczna zmiana tematu. -mówiąc to, ruszył w stronę wielkiej sali.
Po śniadaniu rozeszliśmy się na swoje lekcje.
Ja na OCPM z pierwoszorocznymi krukonami, a Nietoperz udał się na odpoczynek.
________________________________
Moim zdaniem, za dużo pierdolenia w tym rozdziale XD
Wyrazcie swoje opinie, proszę i dzięki.
Kocham was
Always ❤

🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz