🖤 Rozdział 6 🖤

1.6K 124 9
                                    

-Chodź, nie chcę spotkać tłumu uczniów! -krzyczałem z samego rana na Emily, która "skoczyła na 5 minutek do łazienki..."
-Już wychodzę! -tak, a ja miałem romans z Umbridge.
Dzisiaj 30 sierpnia, więc najwyższy czas, żeby wybrać się na Pokątną. W końcu gwiazda wyszła z łazienki. Miała na sobie obcisłą, długą sukienkę z tiulowym golfem. Po drodze założyła na siebie cienki, błyszczący płaszcz i ciężkie, wysokie buty. Włosy schowała w golf, przez co wyglądały na krótkie.

Ładna jest...

Salazarze, czy już czas umierać?
Stanęła na przeciwko mnie, a ja mocno złapałem ją za rękę. Skomentowała to, przewracając oczami.
-Skup się. Na trzy. Raz... Dwa... TRZY...
Nienawidzę tego uczucia. Jakby każda część ciała wiązała mi się w supeł.
__________________*_____________

Dlaczego ON, o 7 rano, kiedy ja przeważnie obracam się na drugi bok, wymaga ode mnie pełnej gotowości do wyjścia? Jeśli mamy spotkać "mnóstwo uczniów", to muszę zrobić na nich dobre pierwsze wrażenie.
Co by na siebie włożyć... Czarna sukienka, czarne rajstopy, jedwabny płaszczyk...

Inaczej.

Ręce zakryte..? Tak. Nogi zakryte..? Również. Szyja..? Tak. Idealnie. Mogę wyjść. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
Złapał mnie za rękę i zaczął liczyć. Skupiłam się, żeby moje brwi nie zostały w lochach, lub żeby nie deportowało mnie na bezludnej wyspie na Oceanie Spokojnym...
Straszne uczucie. Chyba jednak sprawię sobie te siedmiomilowe buty.

Po krótkiej chwili znaleźliśmy się na Pokątnej, gdzie, ku naszemu nieszczęściu, było już wielu uczniów. W oddali rozpoznałam młodego sir Malfoy'a. Och nie... Jego ojciec stał razem z nim. Doszłam do wniosku, że i tak od niego nie ucieknę, a mniejszym złem będzie załatwienie tego bez Severusa...
-Pójdę się rozjerzeć...- zaczęłam niepewnie- Za jakieś 10 minut do ciebie wrócę.- mam nadzieję, że dłużej mi nie zejdzie. Nie czekając na jego odpowiedź, ruszyłam w kierunku Lucjusza, który zdawał się wyłapać mnie z tłumu.
-Jakiż to zaszczyt mnie spotkał, że cię tu widzę...- zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu- Jak tam życie?- spytał, wykrzywiając usta w "uśmiech"
_________________*______________
Nawet przed 8 rano na Pokątnej było pełno uczniów. Zacząłem rozglądać się, w którym kierunku poszła Emily, kiedy objaśniła mi, że "za 10 minut wróci". Nagle dostrzegłem w tłumie jej blond włosy, lecz nie była sama. Stała w towarzystwie Lucjusza Malfoya... Błagam, nie... Pospiesznie ruszyłem w ich kierunku, przepychając się łokciami.
-Snape...Witamy cię...- powiedział, puszczając ramię Emily, gdy mnie zauważył.
-Spieszymy się, Lucjuszu.- starałem się być uprzejmy, ale z minuty, na minutę, coraz trudniej mi to przychodziło- Mamy dużo roboty i mało czasu- odrzekłem pospiesznie i pociągnąłem Emily za rękę.
-Do zobaczenia, Adams...- odpowiedział jadowitym tonem, kiedy zaczęliśmy się oddalać.
-Co to miało znaczyć?!- nakrzyczałem na nią, kiedy znaleźliśmy się przy uliczce, gdzie było mniej ludzi.
-Nie moja wina, że mnie zaczepił...- odpowiedziała mi tonem pełnym wyrzutów.
-Ale skąd on w ogóle cię zna?!
-Co jeszcze mamy kupić? Chodź, bo się spóźnimy i dostaniemy szlaban od Dropsoświra. -mówiąc to zaczęła się oddalać, a ja za nią, żeby znowu nie stracić jej z oczu.
Koło 17 byliśmy z powrotem w Zamku.
Po incydencie z Malfoyem, nie chciała się do mnie odzywać. Od razu po powrocie, poszła prosto do łazienki.
Tym razem siedziała tam znacznie krócej. Wyszła, trzaskając drzwiami i zaczęła gorączkowo szukać czegoś w szafie.
-Możemy porozmawiać? -spytałem, gdy zapinała przedostatni guzik szaty.
Odpowiedzi, oczywiście, nie uzyskałem.
Po prostu wyszła, trzaskając drzwiami.
Nie za bardzo wiedząc dlaczego, postanowiłem ruszyć za nią. Poczekałem, aż jej kroki ucichną na korytarzu i wyszedłem po kamiennych schodach. Doprowadziła mnie do gabinetu Dumbledore'a. Kiedy zniknęła za drzwiami, stanąłem jak najbliżej nich, żeby coś usłyszeć.
A jak moi uczniowie tak robią, to zadaję im referat na 16 stóp...
Starałem się wsłuchać, lecz niczego nie dało się usłyszeć. Po chwili usłyszałem szybkie kroki, stawiane przez osobę w butach na wysokich obcasach i odskoczyłem do tyłu, chowając się za jednym z filarów.
-On się nie może dowiedzieć, Albusie! Nie zrozumie...
-Zaufaj mi...
Po tych słowach jeszcze bardziej zastanawiałem się, co się z nią dzieje...

🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz