-Jak miło mi was widzieć - powiedział mocno przesłodzonym tonem - Emily Adams...ciekawe, bardzo ciekawe... -nie wiem co go tak ciekawi. Może i jest ładna, ale czy cokolwiek poza tym, to wątpię.
-Panie dyrektorze -w końcu odezwała się nasza gwiazda -chciałabym wiedzieć, gdzie będzie mój gabinet- dokończyła stanowczo- chciałabym się rozpakować, przebrać...
-Ależ oczywiście- przerwał jej Dumbledore spokojnym tonem- Severus cię zaprowadzi- moja mina chyba mówiła sama za siebie, bo zaraz odezwał się Dumbledore.
-Severusie, zapomniałeś drogi do swoich lochów? -odparł beztrosko
-Albusie, do czego ty zmierzasz?- wycedziłem przez zęby
-Do tego, Severusie, że panna Adams zamieszka u ciebie.
-CO?! -wykrzyknęliśmy dosłownie razem
-Mogłaby zamieszkać ze mną...- wypaliła nagle Minerwa, lecz Dumbledore jasno dał jej do zrozumienia, że nie. Szkoda, to byłaby jedyna mądra rzecz, jaką usłyszałbym od niej przez całe życie.
-Miłego dnia -odrzekli McGonagall i Dumbledore jednocześnie, siląc nie na sztuczny uśmiech.
-Za mną- warknąłem, wypychając ją za dzwi. -jeszcze sobie porozmawiamy- dosłownie kipiałem ze złości. Sama wzięła swoje kufry i starała się mnie dogonić. Byłem wściekły, że muszę trzymać tą blondynkę w swoim mieszkaniu. Gdy dotarliśmy do drzwi, otworzyłem je z hukiem i ledwo zdążyła się przecisnąć, kiedy je zatrzasnąłem. Stanąłem na przeciwko niej i zacząłem litanię:
-Żeby było jasne-zacząłem wyciągając z kieszeni różdżkę. Wyraźnie się wystraszyła.
-Silencio, tak lepiej- odparłem uśmiechając się ironicznie. -Teraz mogę z tobą...rozmawiać. Po pierwsze, nie gadaj za dużo. Po drugie, nie przeszkadzaj mi. Po trzecie, nie zadawaj żadnych pytań- za każdym pytaniem przybliżałem się do niej -Po czwarte, nie pyskuj- teraz nasze nosy dosłownie stykały się ze sobą...
-Po piąte- przerwała mi- przestań do cholery traktować mnie jak swoją głupią uczennicę, którą możesz pomiatać- wykrzyczała. Podoba mi się jak się denerwuje... Severus, stary idioto, ogarnij się.
-Dobrze... A więc- zacząłem niepewnie- proszę tylko byś nie przeszkadzała mi w codzienności -zmusiłem się do krzywego uśmiechu.
_________________*______________
Idąc z tym palantem do gabinetu dyrektora, miałam tylko nadzieję, że wreszcie pozbędę się go z pola widzenia, ale nie... Dumbledore wcisnął mnie z nim do J E D N E G O mieszkania. Kiedy Nietoperz zaczął tłumaczyć mi "regulamin" mojego życia u niego stwierdziłam, że nie jestem jego głupią uczennicą.
-I w czym my jesteśmy do siebie podobni?!- krzyczałam do siebie jak udał się na "spacer", który trwał już kilka godzin. Nawet nie powiedział mi, gdzie mogę położyć rzeczy, czy chociaż rozłożyć swoje stare kości... No dobra... mam 27 lat, a czuję się jak 60 na karku. Ciekawe, ile ten stary nietoperz ma...?
Może 230? Albo 300? Zaśmiałam się sama do siebie.
W końcu senność ogarnęła mnie do takiego stopnia, że postanowiłam położyć się na kufrach. Ułożyłam je na płasko i mimo niewygody zasnęłam.
________________*_______________
Wyszedłem na krótki spacer w deszczu, który skończył się trochę pózniej niż planowałem i w inny sposób, niż planowałem. Poszedłem do mojego składziku i tam, popijając ognistą, zasnąłem.
Obudziłem się obolały... Może postaram się utrzymać z nią w porządku kontakt?
To wszystko zdarzyło się za szybko.
Ciekawe, czy poprzestawiała mi całe mieszkanie...
Może lepiej tam wrócę, żeby temu zapobiec.
-Rozważyłem propozycję Minerwy, Severusie. - nagle znikąd pojawił się Dumbledore- jeśli...
-Nie. Chcę, żeby została. -w końcu nie wiem, co mnie napadło.
Rozdwojenie jaźni?!
CZYTASZ
🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀
FanfictionSeverus Snape, najbardziej gburowaty nauczyciel eliksirów w Hogwarcie zostaje wystawiony na ciężką próbę emocjonalną. Dumbledore zatrudnia nauczycielkę obrony przed czarną magią, która okazuje się być do niego bardzo podobna...